Nowy tydzień i nowy miesiąc zaczęliśmy z bagażem pandemicznych obaw, czemu nie pomogły informacje o wprowadzeniu lockdownu w Wielkiej Brytanii od 5 listopada (otwarte będą tylko sklepy z podstawowymi produktami, oraz szkoły i uczelnie). Rewizja strategii lockdownu zostanie przeprowadzona 2 grudnia, ale zakłada się, że ewentualne wyraźniejsze poluzowanie restrykcji może mieć miejsce nie wcześniej, niż w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. W Europie na podobne ruchy zdecydowały się też Austria i Portugalia, chociaż tutaj okres będzie krótszy, a większość sklepów pozostanie otwarta. Nad możliwymi scenariuszami zastanawiają się też Włosi. Reasumując, tego typu doniesienia potęgują tylko niepewność, co do aktywności gospodarczej w najbliższych tygodniach.
Dolar rano zyskiwał na szerokim rynku, najmocniej traciły lira i peso, a w przestrzeni G-10 funt, korona norweska (zwyczajowo przy wzroście globalnego ryzyka, ale i też za sprawą pogarszających się perspektyw dla rynku ropy), oraz dolar australijski (jutro mamy posiedzenie RBA i możliwe jest poluzowanie polityki). Negatywnej reakcji nie było widać zbytnio na rynkach akcji i to doprowadziło później do odwrócenia części zwyżek dolara. Kontrakty na S&P500 rysują dzisaj białą świecę wzrostową, co można tłumaczyć próbą rozegrania ewentualnej wygranej Joe Bidena w wyborach prezydenckich (pierwsze wyniki będą spływać z wtorku na środę). Niemniej ta teza może być nieco ryzykowna, biorąc chociażby scenariusz dłuższego liczenia głosów o cz