Wygląda na to, iż problem wirusa w mutacji nazwanej omikron miał krótki żywot na rynkach. Panika została stosunkowo szybko wygaszona. Rolę straszącego przejął Fed i perspektywa zacieśnienia polityki monetarnej, a dokładniej podwyżki ceny kredytu w USA, bo problem redukowania programu płynnościowego został już przetrawiony. Spójrzmy zatem na bliską historię i przypomnijmy sobie analogiczną dyskusję wokół zacieśnienia w polityce monetarnej w USA po kryzysie finansowym.
Czy to już jest ten moment? Jesteśmy na szczycie? Rynek jest w arcyciekawym miejscu - inflacja, tapering, epidemia... Niezależnie od tego czy spotkamy się zdalnie czy stacjonarnie, chcemy przedstawić Państwu naszą perspektywę i ogląd rzeczywistości przez pryzmat psychologii, analizy fundamentalnej i analizy technicznej. Zapraszamy na cykl 4 wykładów pandemicznych.
Obecni na rynku w połowie poprzedniej dekady muszą pamiętać ówczesne próby rysowania analogii do standardowego zachowania giełd w przeszłości i straszenia modelem znanym jako trzy podwyżki stóp procentowych i krach. Hossa pompowania tanim kredytem miała się skończyć, bańka pęknąć, a na rynki akcji wkroczyć bessa wszystkich bess, która zgasi światło kolegom banksterów. W innym ujęciu miał się skończyć świat, w którym inflacja została przerzucona z realnej gospodarki na rynki akcji. W skrócie rzecz ujmując matrix, w którym żyli inwestorzy po kryzysie finansowym, miał znaleźć swojego Neo.
Poniższy wykres pokazuje miesięczne zmiany procentowe indeksu S&P500 w czasie ostatniego cyklu podwyżek ceny kredytu w USA z 0,25 procent do 2,25 procent. Owe 200 punktów bazowych – a więc blisko trzy razy więcej niż standardowy zapalnik bessy 3 razy po 25 punktów bazowych – zaowocowało tylko 5 miesiącami spadkowymi w okresie dwóch lat podnoszenia ceny kredytu przez Rezerwę Federalną. Zmiana indeksu S&P500 w tym czasie przekroczyła 23 procent, a średnia miesięczna była zbliżona do 1 procent. Inaczej rzecz ujmując podniesienie ceny kr