“Kontrakt terminowy ma za zadanie jak najwierniej odwzorowywać zachowanie swojego instrumentu bazowego”. To taka definicja, którą z pewnością słyszał każdy, kto w jakikolwiek sposób interesował się futuresami i innymi kontraktami z dźwignią. No dobra, ale co to tak naprawdę znaczy?
Witam Cię w kolejnym, czwartym odcinku naszej serii Z dźwignią na GPW, którą tworzymy we współpracy z Giełdą Papierów Wartościowych w Warszawie. Dziś opowiem o instrumentach, ale nie o tych muzycznych, choć również o takich, które służą do grania, z tym że na giełdzie. Osobiście nie przepadam za określeniem “grać na giełdzie”, bo niejako sugeruje ono, że mamy do czynienia z czymś o mocno hazardowym charakterze. Inwestowanie i spekulacja to nie hazard, natomiast zarówno jedno, jak i drugie dość łatwo może stać się ruletką. Inwestowanie staje się hazardem wtedy, gdy otwieramy transakcje na rynkach, których nie rozumiemy za pośrednictwem instrumentów, które nie są dostosowane do naszego osobistego profilu. Hazardzistami na rynkach finansowych stajemy się również wtedy, gdy nie panujemy nad własnymi emocjami i nie stosujemy zasad zarządzania ryzykiem. Albo, gdy w ogóle tych sprecyzowanych zasad nie mamy. A skoro już mówimy o ryzyku, to muszę wspomnieć o tym, że lewarowane instrumenty finansowe, w tym oczywiście również kontrakty terminowe futures, wiążą się z wysokim ryzykiem inwestycyjnym i mogą narazić Cię na stratę części, a nawet całości kapitału. Inaczej mówiąc, nie są to instrumenty odpowiednie dla każdego, a szczególnie odradzałbym je tym, którzy lubią… hazard i adrenalinę.
No