W większości słowników giełdowych, a także na licznych stronach internetowych poświęconych tematyce giełdowej, znajdziemy popularne hasło „rajd Świętego Mikołaja”. Rajd Świętego Mikołaja, czy też synonimicznie: efekt grudnia, to w żargonie inwestorów giełdowych określenie okresu, przypadającego na koniec grudnia, konkretnie umiejscawia się go najczęściej pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem (stąd też adekwatna nazwa). Przyjęło się uznawać, że jest to czas bardzo intratny dla inwestorów, ponieważ właśnie wtedy, z bardzo dużym prawdopodobieństwem, notowania spółek na giełdzie, w tym na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, będą rosły.
W rzeczywistości Rajd Św Mikołoaja efekt ten ma charakter bardziej probabilistyczny niż deterministyczny, co oznacza, że choć może istnieć taka tendencja faktycznie, to jednak efekt grudnia nie jest żadnym „prawem”, nie daje więc też jakiejkolwiek gwarancji. Mechanizm działania Rajdu Świętego Mikołaja polega w znacznej mierze na inwestycjach funduszy, w tym funduszy zagranicznych, które przed końcem roku często zmuszone są do inwestycji. Z drugiej strony efekt grudnia, jeśli już występuje, to nie dotyczy wszystkich spółek. Jest to hossa dla takich spółek, których działalność komercyjna pokrywa się ze świętami. W grudniu 2017 roku, przykładowo, popularność i wzrost notowań na GPW zyskały spółki odzieżowe i obuwnicze. Efekt grudnia to nie jedyny taki przychylny okres, wskazywany przez inwestorów. Kolejnym jest np. efekt stycznia.
Rajd św mikołaja to popularne pojęcie wśród inwestorów giełdowych. Dotyczy on oczywiście miesiąca grudnia. Rajd św mikołaja to potoczna nazwa na to co się dzieje na giełdzie w okresie okołoświątecznym.
Co to jest efekt stycznia?
Efekt stycznia jest bezpośrednio skorelowany z Rajdem Świętego Mikołaja, ponieważ inwestorzy spodziewający się go, dokonują zakupu papierów wartościowych już w grudniu (co z kolei sprzyja efektowi grudnia). Efektowi stycznia towarzyszy również wymiar praktyczny z zakresu inwestowania przez inwestorów indywidualnych – jest to bowiem początek nowego roku i początek do otwierania nowych pozycji w portfelu inwestycyjnym. Niekiedy spotkać się zresztą można z tendencją niektórych inwestorów indywidualnych do sprzedaży pozycji stratnych pod koniec danego roku i odkupieniu tychże na początku następnego roku, czyli właśnie w styczniu (wiąże się to z kwestią rozliczeń podatkowych). Niedawno opublikowane analizy jednego z bardziej popularnych serwisów internetowych poświęconych tematyce giełdowej wskazują jednak jasno, że – przynajmniej w przypadku polskiej Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie – efekt stycznia albo de facto nie istnieje, albo ma wymiar zupełnie losowy. Zbadano bowiem, że od 1991 roku hossa styczniowa występowała trzynaście razy (czyli w 50%).