Oprócz inflacji, tematem coraz gorętszym staje się kadencja Jeromego Powella – aktualnego przewodniczącego Rezerwy Federalnej, a dokładnie to czy zostanie ona przedłużona, a jeśli nie to kto miałby zastąpić obecnego szefa Fed-u. W mediach coraz częściej pada nazwisko Pani Brainard, która w bankowości centralnej jest od 2014 roku.
W Rezerwie Federalnej zadaniem przewodniczącego jest w głównej mierze komunikacja z rynkiem na temat prowadzonej polityki monetarnej w przyszłości. To oczywiście nie jedyne zajęcie, ale dla uczestników rynku ta funkcja ma kluczowe znaczenie. Pani Brainard słynie z gołębich poglądów, oznacza to, że mocniej opowiada się za luźną polityką monetarną od aktualnego Prezesa. Nie wiem do końca czy zastąpienie Powella byłoby dobrą informacją dla rynku. Trwają gorące dyskusje, czy objęcie stanowiska przez nową osobę spowoduje kontynuację najnowszego harmonogramu ograniczania skupu aktywów przez Fed. Kandydatura Brainard (o ile do niej dojdzie) wzmocni spekulacje na temat tego, czy termin pierwszej podwyżki stóp w US zostanie bardziej oddalony w czasie niż aktualnie rynek tego oczekuje. Należy podkreślić osiągniecia obecnego przewodniczącego w polityce monetarnej. Powell zdecydowanie prowadzi lepszą komunikację z rynkiem niż Ben Bernanke.
Pamiętamy dobrze „taper tantrum”, które zostało wywołane w 2013 roku. Gwałtowny wzrost rentowności amerykańskich obligacji to jeden ze skutków tych działań. Wówczas Bernanke zakomunikował zakończenie programu skupu aktywów, który został wdrożony jako odpowiedź na kryzys finansowy z lat 2007 – 2009. Lekcja z tamtego o