Gdyby o dalszym ruchu giełd mieli decydować inwestorzy odwiedzający nasz profil twitterowy, to z dużą pewnością czekałyby nas spadki. Zadaliśmy pytanie o to, czy styczniowa korekta na światowych giełdach dobiegła końca czy może w najbliższym czasie dojdzie do jakiegoś rodzaju testu dołka tych korekt:
Czy to już jest ten moment? Jesteśmy na szczycie? Rynek jest w arcyciekawym miejscu - inflacja, tapering, epidemia... Niezależnie od tego czy spotkamy się zdalnie czy stacjonarnie, chcemy przedstawić Państwu naszą perspektywę i ogląd rzeczywistości przez pryzmat psychologii, analizy fundamentalnej i analizy technicznej. Zapraszamy na cykl 4 wykładów pandemicznych.
Jak widać nieco ponad 50% widzi dalsze spadki poniżej owego poziomu dołka, a 30% dojście do niego i odbicie. Razem daje nam to w takim razie aż 80% głosów za tym, że do tego dołka rynki spadną i tam się rozstrzygnie ciąg dalszy.
Spójrzmy jak wygląda ta „dołkowa” sytuacja na naszym WIG i amerykańskim S&P 500.
Dołek na WIG wypada w okolicy tuż pod 66 000 i w tym miejscu kurs zatrzymywał się ostatnio aż 3-krotnie, stanowi więc silne wsparcie dla ewentualnego obicia w górę po raz kolejny:
Od 3 miesięcy poruszamy się w szerokim trendzie bocznym, ale styczniowy szczyt w okolicy 74000 wypadł niżej niż górka listopadowa, więc tendencja ta ma lekko spadkowy charakter.
Analitycy techniczni wyrysowaliby tam bez wątpienia formacje kończące trend wzrostowy. Na przykład RGR, którą nakładam na kursy i biorę pod uwagę jako silna możliwość rozwoju sytuacji (czerwony obszar na wykresie). Nie pojawia się ona na samym wierzchołku, ale po spadkach listopadowych, co wskazuje, że jest to formacja kontynuacji tych spadków. I zasadniczo tak właśnie podażowo te przebiegi wyglądają, ale i tak osią wszelkich możliwych formacji jest podstawa, czyli wspomniany dołek na 66 000. Jego przebicie w dół wygląda dziś dużo bardziej prawdopodobnie niż nowa fala wzrostowa ku szczytom.
A takie przebicie w dół stanowiłoby oznakę silnej domi