Reklama
WIG82 335,87+0,95%
WIG202 423,57+1,20%
EUR / PLN4,32+0,04%
USD / PLN4,00+0,23%
CHF / PLN4,42+0,16%
GBP / PLN5,04+0,17%
EUR / USD1,08-0,18%
DAX18 474,63-0,01%
FT-SE7 955,44+0,30%
CAC 408 222,61+0,22%
DJI39 760,08+1,22%
S&P 5005 248,49+0,86%
ROPA BRENT85,77+0,08%
ROPA WTI81,80+0,10%
ZŁOTO2 194,08+0,11%
SREBRO24,44-0,53%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

pranie brudnych pieniędzy dane statystyczne

Od co najmniej kilku lat przez największe europejskie banki przetaczają się kolejne afery związane z praniem brudnych pieniędzy na wielomiliardową skalę. Instytucje, które mają stać na straży bezpieczeństwa systemu finansowego i które regularnie ostrzegają przed niekontrolowanym przepływem funduszy m.in. za pomocą kryptowalut same mają problemy z „czystością” pieniędzy swoich klientów. Na początku tygodnia drugi pod względem wielkości bank w Holandii zgodził się na przyjęcie niemal półmiliardowej kary za uchybienia związane z regulacjami zapobiegającymi praniu brudnych pieniędzy. Jak na ironię, największy holenderski bank otrzymał jeszcze wyższą karę za podobne zaniedbania niecałe trzy lata temu. To jednak dopiero wierzchołek góry lodowej, pokazujący że czołowe banki miały - o ile wciąż nie mają - problemy z „czystością”. Wg Międzynarodowego Funduszu Walutowego korzyści z prania brudnych pieniędzy mogą odpowiadać za od 2,5% do nawet 5% PKB krajów rozwiniętych.

 

Brazylijski problem holenderskiego banku

Drugi pod względem wielkości bank w Holandii, jakim jest kontrolowany przez Skarb Państwa ABN Amro, zgodził się zapłacić 480 mln euro kary za nadużycia w kwestii zapobiegania praniu brudnych pieniędzy. Do ugody z holenderską prokuraturą doszło na początku tygodnia, choć sprawa ciągnęła się już od początku 2019 r.

Szczegóły śledztwa nie są znane, wiadomo jedynie, że ABN Amro dopuścił się „rażących i niepodważalnych uchybień” w kwestii kontrolowania tego z jakich źródeł pochodzą pieniądze transferowane do i z banku. Sprawę można łączyć z wcześniejszymi problemami państwowego banku w kwestiach prania brudnych pieniędzy i finansowania terroryzmu.

Reklama

Pierwsze doniesienia o nieprawidłowościach w ABN Amro pochodzą sprzed ponad dwóch lat - w lutym 2019 r. największy holenderski dziennik De Telegraaf opublikował wyniki swojego śledztwa dziennikarskiego. Wynikało z niego, że grupa holenderskich przedsiębiorstw posiadających rachunki bankowe w ABN Amro brały udział w procederze prania brudnych pieniędzy, pośrednicząc w przekazaniu ponad 100 mln euro łapówek urzędnikom z Ameryki Południowej, głównie Brazylii. Sprawa jest częściowo powiązana ze słynną operacją Lava Jato („myjnia samochodowa” po portugalsku), która była największym śledztwem policyjnym w historii Brazylii, trwającym od 2014 r. i mającym na celu rozbicie siatki pralni brudnych pieniędzy oraz korupcyjnego układu na wielu szczeblach brazylijskiej władzy. W korupcyjną aferę zamieszana była największa spółka budowlana w Brazylii - Odebrecht (obecnie pod nazwą Novonor), w której skala nadużyć była na tyle duża, że przez lata funkcjonował w niej ukryty departament mający za zadanie… przekupywanie urzędników państwowych i polityków, co pozwalało uzyskać korzystne wyniki przetargów, udział w intratnych zamówieniach publicznych i szybsze pozwolenia na budowę. Jak wynika ze śledztwa dziennika De Telegraaf, Odebrecht wykorzystywał holenderskie firmy mające konta bankowe w ABN Amro do prania brudnych pieniędzy, które później były przekazywane brazylijskim urzędnikom jako łapówki, za co pośrednicy otrzymywali sowite wynagrodzenia.

Na reakcję holenderskich władz trzeba było czekać kilka miesięcy - we wrześniu 2019 r. holenderski nadzór finansowy AFM (Autoriteit Financiële Markten) wszczął postępowanie w kwestii prania brudnych pieniędzy przez klientów ABN Amro i złożył zawiadomienie do prokuratury. Dwa miesiące wcześniej holenderski bank centralny (De Nederlandsche Bank) złożył polecenie sprawdzenia wszystkich 5 mln klientów detalicznych ABN Amro pod kątem potencjalnych nadużyć związanych z praniem brudnych pieniędzy i podejrzaną aktywnością finansową. Dość znamienne było również dokonanie przez bank odpisu z wyniku netto w wysokości 85 mln euro na poprawienie zabezpieczeń związanych z zapobieganiem praniu brudnych pieniędzy i finansowania terroryzmu… jeszcze w 2018 r. Zupełnie jakby ABN Amro przewidywał, że już niedługo będzie głośno o jego problemach z brudnymi pieniędzmi klientów. Co więcej, w drugim kwartale 2019 r., niedługo po publikacji dziennikarskiego śledztwa, ABN Amro dokonał jeszcze większego odpisu na ten sam cel - wówczas na walkę z praniem brudnych pieniędzy przeznaczono 114 mln euro.

URL Artykułu

 

ABN Amro i niespodziewany związek z Danske Bankiem

Finalnie holenderski bank przyznał się do błędów i zgodził się na karę finansową zaproponowaną przez prokuraturę - wspomniane 480 mln euro. Nie oznacza to jednak końca problemów ABN Amro, ponieważ swojego postępowania w tej sprawie nie zakończył jeszcze holenderski odpowiednik KNF-u.

Reklama

Oprócz tego, wciąż trwa dochodzenie w sprawie trzech byłych dyrektorów ABN Amro, które ma sprawdzić czy stojący na czele banku wiedzieli o nadużyciach i czy podjęli odpowiednie działania. Wśród byłych dyrektorów, pod lupą prokuratury znalazł się Gerrit Zalm, dyrektor ABN Amro w latach 2009-16, który jest jednocześnie członkiem zarządu osławionego Danske Banku, który w ostatnich latach również miał problemy z praniem brudnych pieniędzy. To jednak nie wszystko - w odpowiedzi na postępowanie holenderskiej prokuratury ze swojego stanowiska prezesa zarządu Danske Banku zrezygnował Chris Vogelzang, który był związany z ABN Amro od 2000 roku, a w latach 2009-17 należał do ścisłego zarządu holenderskiego banku. To kolejna w ostatnich latach rezygnacja prezesa czołowego duńskiego banku w związku z zarzutami o umożliwianie prania brudnych pieniędzy.

 

Warto przypomnieć, że ABN Amro nie jest rekordzistą wśród holenderskich banków, jeśli chodzi o kary finansowe za nadużycia w kwestii „czystości” swoich depozytów - we wrześniu 2018 r. Holenderski nadzór finansowy ukarał największy bank w kraju ING Group rekordową karą finansową w wysokości 775 mln euro za uchybienia w kwestii zapobiegania praniu brudnych pieniędzy, korupcję wśród pracowników i liczne zaniedbania związane z przestrzeganiem zasad AMLD. Jak dotąd jest to również najwyższa w historii kara dla banku za naruszenia regulacji i procedur, mających na celu zapobieganie praniu brudnych pieniędzy.

URL Artykułu

 

Europejskie banki i ich problemy z brudnymi pieniędzmi

Reklama

Danske Bank nie pojawia się w tym tekście przez przypadek - to właśnie największy duński bank, istniejący nieprzerwanie od 150 lat, jest bohaterem jednej z największych afer dotyczących prania brudnych pieniędzy. Sprawa dotyczyła operacji dokonywanych przez klientów estońskiego oddziału Danske Banku w latach 2007-2015. W toku śledztwa ustalono, że proceder prania brudnych pieniędzy obejmował ponad 15 tys. klientów, którzy dokonali łącznie 9,5 mln nielegalnych transakcji  o łącznej wartości 234 miliardów dolarów. Skala tego procederu była na tyle rozległa, że od 2013 r. estońscy pracownicy banku otrzymywali groźby od poszczególnych klientów, którzy nie byli skłonni do poddania się szczegółowym procedurom weryfikacyjnym. Ponadto, problem przez wiele lat był bagatelizowany przez pracowników wyższego szczebla Danske Banku - w 2014 r. anonimowy sygnalista, najprawdopodobniej zatrudniony w brytyjskim sektorze finansowym, powiadomił Danske Bank o nieprawidłowościach w estońskim oddziale. Reakcja banku była jednak na tyle nieskuteczna, że niemal przez cały kolejny rok przestępczy proceder mógł być kontynuowany. Co więcej, o doniesieniach nie poinformowano nawet zarządu. Gdy o całej sprawie było już naprawdę głośno, do dymisji podał się ówczesny prezes Danske Banku, Thomas Borgen, który pełnił swoją funkcję w latach 2013-2018 (do 19 września).

Jak doszło do tego, że estoński oddział renomowanego europejskiego banku stał się największą ujawnioną pralnią pieniędzy w historii? Danske Bank, szukając oszczędności podczas rozwijania swoich zagranicznych departamentów, nie zdecydował się na objęcie swoim systemem informatycznym oddziałów ulokowanych w państwach bałtyckich (Litwa, Łotwa i Estonia), przez co estoński Danske Bank nie podlegał duńskim procedurom zapobiegającym praniu brudnych pieniędzy. To zaś szybko przyciągnęło „podejrzany kapitał” od klientów powiązanych z rosyjskimi służbami bezpieczeństwa czy elitami Azerbejdżanu.

Afera Danske Banku najprawdopodobniej była powiązana również z… praniem brudnych pieniędzy w jednym z czołowych szwedzkich banków. Swedbank również nie stosował odpowiednich procedur AML w swoich estońskich oddziałach, co w latach 2010-16 pozwoliło jego klientom na wypranie ponad 135 mld euro.

URL Artykułu

 

Na czym polega pranie brudnych pieniędzy?

Reklama

Pranie brudnych pieniędzy to jeden z tych terminów, o których każdy słyszał, a które jednocześnie mogą być dość skomplikowane do wyjaśnienia, dlatego warto się nad nimi pochylić. Pranie brudnych pieniędzy (od angielskiego money laundering) to potoczne i dość obrazowe określenie procesu wprowadzania do regulowanego obiegu finansowego (m.in. systemu bankowego) pieniędzy z nielegalnych źródeł, z nielegalnej działalności, bądź po prostu niewiadomego pochodzenia do systemu bankowego, tak aby można było dowolnie nimi dysponować. Mówiąc prościej, w praniu brudnych pieniędzy chodzi o to, by środki z wszelkich „podejrzanych” źródeł były nie do odróżnienia od „czystych” pieniędzy podczas kontroli prowadzonej przez bank, nadzór finansowy, prokuraturę czy organy ścigania.

Za pranie brudnych pieniędzy uznaje się m.in.: konwersję środków finansowych ze świadomością, że pochodzą one z działalności przestępczej, ukrywanie prawdziwego charakteru uzyskanych środków, nabycie mienia, które pochodzi z nielegalnych źródeł, a także czynny współudział przy jakiejkolwiek z wyżej wymienionych czynności. Za osobną kategorię nadużyć uznawane jest finansowanie terroryzmu, kontakty finansowe łamiące międzynarodowe sankcje czy wspieranie autorytarnych reżimów.

W czerwcu 2015 r. Parlament Europejski uchwalił czwartą dyrektywę AMLD w sprawie zapobiegania wykorzystywaniu systemu finansowego do prania pieniędzy lub finansowania terroryzmu, które obecnie obowiązują również w Polsce, do których muszą zastosować się wszystkie instytucje świadczące usługi finansowe.

Zakłada ona przede wszystkim szerszy zakres kontroli, nowe procedury oparte na przypisywaniu klientom tzw. stopnia ryzyka, na podstawie którego określany będzie poziom weryfikacji, a także centralny rejestr, który pozwoli na przepływ informacji pomiędzy instytucjami.

Co więcej, w maju 2018 r. Parlament Europejski przyjął kolejną, piątą dyrektywę AMLD, która dodatkowo zaostrza poprzednie regulacje, wymagając m.in. monitorowania transakcji, których stroną jest podmiot tzw. wysokiego ryzyka, a także zaostrzając sankcje finansowe i karne za nadużycia. Konsekwencją AMLD V jest również m.in. obowiązkowa weryfikacja tożsamości w bitomatach i na giełdach kryptowalut.

Reklama

 

Samo określenie „pranie brudnych pieniędzy” pochodzi jeszcze z lat 20. XX w., kiedy w Chicago działała rozbudowana siatka zorganizowanych grup przestępczych, czerpiących potężne zyski z nielegalnego wprowadzania do obrotu alkoholu, który w czasach rządowej prohibicji był ściśle zakazany. Aby ukryć pochodzenie pieniędzy z nielegalnego handlu, dopuszczano się m.in. zawyżania dochodów uzyskiwanych przez sieci pralni należących do członków mafii, które były przykrywką dla ich prawdziwego biznesu.

Warto dodać, że legendarny Al Capone otrzymał wyrok nie za popełnione zbrodnie i kierowanie grupą przestępczą, lecz właśnie za unikanie podatków od uzyskanego przychodu.

URL Artykułu

 

Czytaj więcej