Reklama
WIG82 745,58+1,45%
WIG202 436,05+1,72%
EUR / PLN4,31-0,20%
USD / PLN3,99-0,07%
CHF / PLN4,42+0,37%
GBP / PLN5,04+0,02%
EUR / USD1,08-0,14%
DAX18 492,49+0,08%
FT-SE7 959,74+0,35%
CAC 408 205,81+0,01%
DJI39 754,21-0,01%
S&P 5005 250,95+0,05%
ROPA BRENT86,62+1,07%
ROPA WTI82,80+1,32%
ZŁOTO2 218,25+1,21%
SREBRO24,81+0,98%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

podatek sasina

Stało się to, czego warszawska giełda obawiała się najbardziej już od kilku tygodni. Pod koniec zeszłego tygodnia minister aktywów państwowych Jacek Sasin skierował do kancelarii premiera Morawieckiego propozycję opodatkowania tzw. nadzwyczajnych zysków osiąganych przez spółki Skarbu Państwa… i nie tylko. Nowy podatek ma wynieść aż 50% i przynieść budżetowi wpływy na poziomie 13,5 mld złotych. Zgodnie z rządowymi zapowiedziami mają one zostać przeznaczone na łagodzenie skutków gwałtownych wzrostów cen energii, które uderzają w samorządy i gospodarstwa domowe. O propozycji opodatkowania „nadmiarowych zysków” mówiło się już od co najmniej kilku tygodni, co też negatywnie dyskontowała warszawska giełda. Zakres rządowej pozycji nowego podatku dla spółek jest jednak znacznie szerszy niż oczekiwano - obejmie on bowiem nie tylko spółki z sektora paliwowego i energetycznego, jak proponowała Komisja Europejska, ale wszystkie duże przedsiębiorstwa, które zgodnie z rządowymi kryteriami zarobiły „za dużo” i będą musiały złożyć się na dopłaty do drożejącej energii.

 

Podatek od „nadzwyczajnego wzrostu”

Sama propozycja opodatkowania tzw. nadzwyczajnych zysków była oczekiwana przez rynek, szczególnie że w innych krajach Europy wdrażane są podobne pomysły. Trzeba jednak przyznać, że sporym zaskoczeniem jest to jak dużo firm obejmie nowy podatek - mówiło się bowiem o tym, że rządowy pomysł uderzy przede wszystkim w spółki kontrolowane przez Skarb Państwa, działające w sektorach paliwowym i energetycznym, które w tym roku zaksięgują wyższe zyski z powodu gwałtownego wzrostu cen surowców energetycznych. W zeszłym tygodniu premier Morawiecki w wywiadzie dla Polsat News zapowiedział, że będzie domagał się, aby spółki Skarbu Państwa „ograniczały swoje nadmiarowe zyski”.

Sprawdził się jednak najgorszy scenariusz, zaproponowany przez Ministerstwo aktywów Państwowych - w poniedziałek okazało się bowiem, że podatek od nadzwyczajnych zysków uderzy w każdą spółkę, która zatrudnia więcej niż 250 osób i która zarobiła więcej niż wynosi średnia jej zysków z poprzednich lat. Łącznie do budżetu z tytułu polskiego „windfall tax” ma trafić ok. 13,5 mld złotych.

Zobacz także: Propozycja podatku od zysków nadzwyczajnych (windfall tax) - komentarz analityków BNP Paribas

Reklama

 

Kto dokładnie zostanie objęty nowym podatkiem?

Będą to duże firmy (zatrudniające co najmniej 250 osób), bez względu na branżę i sektor prowadzonej działalności, które osiągnęły roczny obrót netto ze sprzedaży towarów, wyrobów i usług oraz z operacji finansowych przekraczający równowartości 50 mln euro w 2022 roku (w przeliczeniu z polskich złotych). Od dłuższego czasu pod znakiem zapytania stało to, co rząd rozumie pod enigmatycznym określeniem „nadmiarowych zysków”. Teraz wiemy już, że kluczowa będzie wysokość marży zysku brutto. Jest to stosunek zysku osiągniętego przez spółkę przed opodatkowaniem (brutto) do przychodów ze sprzedaży. Przykładowo, wskaźnik marży zysku brutto na poziomie 10% oznacza, że spółka z każdych 100 PLN przychodów ze sprzedaży jest w stanie wygenerować 10 PLN zysków przed opodatkowaniem.

Podatek od nadzwyczajnych zysków zostanie nałożony na spółki, które w 2022 roku osiągnęły wyższy wskaźnik marży zysku brutto niż wynosi uśredniona wartość tego wskaźnika za lata 2018, 2019 oraz 2021 (z pominięciem „pandemicznego” 2020 roku). Wysokość podatku wyniesie aż 50%, co brzmi naprawdę niepokojąco, jednak zostanie on nałożony wyłącznie na tę powiększoną część zysku, wynikającą z wyższej niż średnia z ostatnich lat marży. W żadnym wypadku nie oznacza to, że całkowity zysk spółki z 2022 roku będzie polegał dodatkowemu 50% opodatkowaniu, wbrew niektórym doniesieniom.

Pewnym pocieszeniem może być fakt, że projekt ustawy o podatku nadzwyczajnym definiuje nadmiarowe zyski na podstawie marży zysku brutto, czyli wskaźnika uwzględniającego dynamikę wzrostu nie tylko zysku, ale i przychodów ze sprzedaży. Gdyby podatek skupiał się wyłącznie na osiąganym zysku (i jego „nadwyżce” liczonej na bazie uśrednionych wyników z poprzednich lat), to objąłby znacznie większą grupę przedsiębiorstw.

 

Jak to będzie liczone w praktyce?

Reklama

Weźmy pod uwagę spółkę, która w 2022 roku odnotuje przychody ze sprzedaży na poziomie 1,5 mld złotych netto przy marży zysku brutto w wysokości 10%. W latach 2018-19 i 2021 jej uśredniona marża zysku brutto wyniosła jednak 8%, co w rozumieniu przepisów o nadzwyczajnym podatku oznacza, że spółka odniosła w tym roku „nadmiarowy zysk”, który kwalifikuje się do opodatkowania. Nadwyżka marży w 2022 roku wyniosła 2% (10-8), dlatego też kwotą do opodatkowania będą 2% przychodów ze sprzedaży spółki w 2022 roku. To daje podstawę do opodatkowania na poziomie 30 mln złotych (2% z 1,5 mld PLN), zaś przy stawce podatkowej 50% oznacza, że spółka z naszego przykładu zapłaci dokładnie 15 mln złotych podatku od nadmiarowych zysków.

W przypadku spółek z sektora finansowego (w tym przede wszystkim banków) podstawą do obliczenia podatku od nadmiarowych zysków będzie wskaźnik ROA (ang. Return on assets), obrazujący rentowność aktywów. Oblicza się go poprzez podzielenie zysku netto przez wartość aktywów spółki. Analogicznie, podstawą do opodatkowania będzie nadwyżka wynikająca ze wskaźnika ROA za 2022 rok w porównaniu do średniej rentowności aktywów z lat 2018-19 oraz 2021.

Jak wynika z obliczeń analityków mBank Research, spośród spółek finansowych podatek od nadmiarowych zysków może najmocniej uderzyć w Bank Handlowy (może on wynieść nawet ponad 450 mln złotych) i Santander Bank Polska (niecałe 400 mln PLN i niemal jedna trzecia prognozowanego zysku za ten rok), a ze spółek spoza sektora bankowego w Kruk S.A. (ok. 100 mln złotych podatku).

Zobacz także: Analiza fundamentalna spółek - wskaźniki rentowności

 

Reklama

 

Kto ucieknie od nadzwyczajnego podatku?

Z tytułu podatku od nadmiarowych zysków rząd chce pozyskać dodatkowe 13,5 mld złotych i nie ma co ukrywać, że sporą część tej kwoty wyłożą spółki notowane na GPW. Może się jednak okazać, że nie te, które początkowo miały być największymi ofiarami nadzwyczajnego, podatku. W projekcie pojawia się bowiem wzmianka o tym, że z podatku od nadzwyczajnych zysków mogą zostać zwolnione spółki, które ponoszą nakłady finansowe na inwestycje, które są kluczowe z punktu widzenia rozwoju i bezpieczeństwa narodowego. Nie do końca wiadomo jakie inwestycje i nakłady finansowe miałyby zostać zakwalifikowane do tej grupy i w jaki sposób zmniejszyłoby to wpływy z podatku np. od spółek energetycznych, które przecież bez wątpienia ponoszą koszty zapewniania bezpieczeństwa energetycznego Polski. Może się więc okazać, że spółki, które najmocniej skorzystały na gwałtownym wzroście cen surowców energetycznych, zapłacą proporcjonalnie najmniej podatku, który początkowo miał być wymierzony właśnie w ich „nadmiarowe zyski”.

W projekcie Ministerstwa Aktywów Państwowych pojawia się też propozycja odroczenia nadzwyczajnego podatku dla spółek energetycznych i gazowych, co uzasadniane jest ich trudną sytuacją płynnościową. Chodzi tu konkretnie o spółki, które są zobowiązane do zawierania transakcji za pośrednictwem Towarowej Giełdy Energii, do czego wymagane jest składanie depozytów zabezpieczających transakcje. W przypadku problemów z niską płynnością spółki energetyczne muszą zaciągać kredyty po to, by aktywnie uczestniczyć w obrocie giełdowym, co w dalszej perspektywie tworzy dodatkowe koszty. Z tego też powodu spółki energetyczne i gazowe mogą zostać objęte odroczeniem zapłaty nadzwyczajnego podatku. Warunek Ministerstwa jest jednak jeden - zaległy podatek musiałby zostać zapłacony przed wypłatą dywidendy i podobnymi operacjami, jak np. skupem akcji własnych.

Zobacz także: Nowy podatek pogrąży gospodarkę, ekspert nie ma żadnych wątpliwości

 

Reklama

 

Niższe ceny energii dzięki nadzwyczajnemu podatkowi?

50% podatek od nadmiarowych zysków, zgodnie z prognozami Ministerstwa Aktywów Państwowych, ma przynieść w przyszłym roku wpływy do budżetu w wysokości ponad 13 mld złotych.

Na co mają zostać przeznaczone te pieniądze?

Przede wszystkim na rządowe dopłaty, które mają chronić samorządy i tzw. odbiorców wrażliwych przed wzrostami gwałtownymi cen energii. Do odbiorców wrażliwych zaliczane są m.in. szkoły, przedszkola, szpitale, domy pomocy społecznej czy kościoły. W 2023 roku maksymalna cena energii (dla wspomnianych odbiorców wrażliwych i samorządów) ma zostać ustalona na maksymalnym poziomie 618,24 PLN za megawatogodzinę netto, co jest taryfą wyższą o 40% od średniej stawki zatwierdzonej przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki dla odbiorców indywidualnych na 2022 rok, do których w tym roku, oprócz gospodarstw domowych, zaliczono również odbiorców wrażliwych. Koszt zamrożenia cen energii dla odbiorców wrażliwych i samorządów na przyszły rok jest szacowany na ok. 5 mld złotych.

Co z resztą pieniędzy z podatku od nadmiarowych zysków?

Z pewnością przydadzą się rządowi, szczególnie że w poniedziałek przyjęto projekt ustawy o zamrożeniu cen prądu dla gospodarstw domowych na poziomie z tego roku w 2023 roku. Na tegorocznym poziomie w 2023 roku mają zostać zamrożone również wszystkie opłaty dodatkowe. Ministerstwo klimatu i środowiska stawia jednak limit zużycia - wyniesie on 2000 kilowatogodzin rocznie. Wyższy limit będzie przysługiwał osobom niepełnosprawnym (2600 kWh na rok) oraz gospodarstwom domowym z kartą dużej rodziny i rolnikom (3000 MWh na rok). Dla pełniejszego obrazu warto dodać, że przeciętna czteroosobowa rodzina zużywa ponad 4 tys. kWh na rok, dlatego też spora część gospodarstw domowych nie zmieści się w wyznaczonym limicie.

Co w takiej sytuacji?

Zużycie prądu powyżej limitu będzie już rozliczane wg stawek wyznaczonych na 2023 rok. Z zamrożenia cen energii ma skorzystać ponad 17 mln gospodarstw domowych, a koszty tego programu - wraz z dodatkiem węglowym i energetycznym - są szacowane na 23 mld złotych. Bez wątpienia więc rząd będzie miał na co wydawać środki z nowego podatku.

Reklama

Niestety, rządowe programy osłonowe nie są skierowane do przedsiębiorców, którzy w największym stopniu odczuwają gwałtowne wzrosty cen energii i gazu. Firmy, które nie będą w stanie w wystarczającym stopniu przenieść rosnących kosztów działalności na ceny swoich produktów i usług po prostu nie przetrwają, a reszta po prostu podniesie ceny, co jeszcze przez długi czas będzie utrzymywało inflację na wysokim poziomie.

Zobacz także: Dynamicznie rosnące ceny energii elektrycznej, czyli elektryzujące wieści z rynku energii

 

Czytaj więcej