Reklama
WIG82 393,11+1,02%
WIG202 423,18+1,18%
EUR / PLN4,32+0,08%
USD / PLN4,01+0,38%
CHF / PLN4,42+0,33%
GBP / PLN5,04+0,16%
EUR / USD1,08-0,31%
DAX18 500,95+0,13%
FT-SE7 965,42+0,42%
CAC 408 239,44+0,42%
DJI39 760,08+1,22%
S&P 5005 248,49+0,86%
ROPA BRENT86,32+0,72%
ROPA WTI81,58-0,17%
ZŁOTO2 195,94+0,19%
SREBRO24,42-0,61%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

podatek cit

Po wielu kontrowersjach, mimo że Trump zapowiedział, że uzna wynik wyborów tylko w przypadku swojej wygranej, wygląda na to, że biznesmen musi pogodzić się z utratą prezydentury. Co interesujące, w takiej sytuacji Trump może startować w wyborach za 4 lata - jego sztab zresztą już taki ruch zapowiedział. W 2024 r. republikanin będzie miał 78 lat! Tyle, ile aktualnie ma Joe Biden. Wygląda na to, że po młodym Baracku Obamie, który wygrał wybory w 2008 r. jako 47-latek, nadszedł czas bardzo dojrzałych prezydentów.

Postulaty Joe Bidena

Demokrata, jak przystało na przedstawiciela tej partii, ogólnie stawia na świadczenia socjalne, większy dostęp do służby zdrowia dla uboższych, zwiększoną pomoc dla mniejszości etnicznych czy seksualnych. Środki, ogólnie rzecz ujmując, mają pochodzić od najbogatszych i od korporacji. W kolejnych akapitach w skrócie opiszę najważniejsze postulaty.

Podatek od zysków kapitałowych

Dla inwestorów jednym z najważniejszych postulatów Bidena jest drakońskie podniesienie opodatkowania zysków kapitałowych i dywidend. Obecnie drobny inwestor indywidualny z tego podatku jest praktycznie zwolniony, jeśli tylko przetrzyma papiery dłużej niż rok. Kwota wolna w 2020 r. wynosi 40 tys. USD na osobę i 80 tys. USD na małżeństwo rozliczające się wspólnie. Po przekroczeniu tego progu płaci się podatek o stawce 15%. Dochody i dywidendy przewyższające 441,4 USD rocznie opodatkowane są już na 20%. Joe Biden zapowiada, że zyski kapitałowe przekraczające milion dolarów rocznie będą opodatkowane na zasadach ogólnych. Oznacza to ekstremalnie wysoką stawkę w wysokości 39,6%. Warto zwrócić uwagę na fakt progresji w tym zakresie. W Polsce nie ma różnicy, ile zarabia inwestor i jak długo utrzymuje swoją pozycje. W USA „drobni” ciułacze mają łatwiej i premiowane jest inwestowanie długoterminowe. Nad Wisłą nawet kiedy osoba zarabiająca minimalną krajową wygeneruje 1000 złotych z zysku na rynku kapitałowym, to i tak odda 190 złotych do fiskusa.

Korporacje do kasy!

Program demokraty zakłada odwrócenie obniżki podatku od korporacji (CIT) dokonanej przez Donalda Trumpa. Były wiceprezydent postuluje podniesienie stawki CIT z 21% do 28%. Po drugie Joe Biden proponuje podwojenie stawki podatku GILTI (Global Intangible Low Tax Income) z 10,5 do 21%. Jest to ekstra podatek, który płacą zagraniczne spółki zależne od dochodów z tytułu wartości niematerialnych i prawnych. Chodzi o próbę opodatkowania zysków międzynarodowych korporacji, które dotychczas skutecznie się przed tym bronią, a reformy Trumpa tylko im to ułatwiły.

Reklama

Zgodne z raportem Institute on Taxation and Economic Policy spośród 379 dochodowych korporacji z listy Fortune 500 objętych badaniem ITEP 91 nie płaciło wcale podatku dochodowego od osób prawnych, a kolejne 56 płaciło go o średniej efektywnej stawce 2,2%. Dane te pokazują, że istnieje przestrzeń do budowania uczciwego systemu podatkowego, gdzie nie ma „równych i równiejszych”. Z drugiej strony pozostaje pytanie, czy jest to w ogóle wykonalne, mając na uwadze możliwości finansowe i organizacyjne międzynarodowych koncernów. Niewykluczone, że w tej materii, aby osiągnąć sukces, należałoby skoordynować działania na szczeblu międzynarodowym, co ze względu na konflikt interesów pomiędzy państwami może być trudne.

Wyższy „amerykański ZUS”

Po trzecie Biden zapowiada podwyżkę podatku od pracy (payroll tax) zasilającego Social Security — czyli amerykański odpowiednik ZUS-u. Aktualnie zatrudnieni w USA odprowadzają z tego tytułu 12,4% zarobków, ale tylko do kwoty 137,7 tys. USD (próg ten rośnie wraz z nominalnym wzrostem wynagrodzeń). Joe Biden proponuje „ozusowanie” wszystkich wypłat przekraczających 400 tys. USD rocznie. To posunięcie podobne do polskich planów zniesienia tzw. 30-krotności, przy czym w przypadku amerykańskim przez jakiś czas pozostałaby „dziura” wolna od tej daniny w przedziale dochodów od 137,7 USD do 400 tys. USD rocznie. Równocześnie górna stawka podatku dochodowego (PIT) miałaby zostać przywrócona do 39,6% (Trump obniżył ją do 37%). W rezultacie najlepiej zarabiający pracownicy mieliby do dyspozycji mniej pieniędzy. Zmiany te mają na celu zwiększyć progresję systemu podatkowego.

Dług publiczny USA

Dodatkowe wpływy podatkowe z tytułu tych wszystkich podwyżek szacowane są na 2,8 bln USD w ciągu dekady, czyli raptem 280 mld USD rocznie. Równocześnie sztab Bidena zaklina się, że obciążenie podatkami większości gospodarstw domowych ulegnie obniżeniu za sprawą zwiększenia ulg podatkowych na wychowanie dzieci czy ulg dla kupujących pierwszy dom.

 

Co Joe Biden wykres 1

Co Joe Biden wykres 1

Reklama

Nowe, drogie programy i jedynie niewiele większe dochody podatkowe to przepis na ogromny deficyt budżetowy, a co za tym idzie powiększający się dług publiczny. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Donald Trump w 2016 r. podczas kampanii prezydenckiej ogłosił, że w ciągu dwóch kadencji spłaci cały dług publiczny USA. Nie wiem, co były prezydent miał w planach robić podczas drugiej kadencji, ale, patrząc na wykres 1, w trakcie pierwszej nie szło mu za dobrze realizowanie tego postulatu. Oczywiście abstrahuję tutaj od dynamicznego wzrostu długu podczas pandemii, która nie wybuchła z winy Trumpa, ale po dynamice zadłużenia w pierwszych latach prezydentury wiadomo, że postulat ten był tylko hasłem rzuconym na wiatr.

Demokraci nawet nie silą się na hasła o równoważeniu budżetu. Biden będzie realizował politykę dużego deficytu, a w trakcie pandemii – bardzo dużego. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. USA nie mają żadnych problemów z plasowaniem swojego długu na rynku. Dolar ma status globalnej waluty rezerwowej, więc wiele krajów, np. poprzez banki centralne, chętnie utrzymuje aktywa dolarowe. Daje to możliwość interwencji walutowych w celu stabilizacji kursu swojej waluty lub dostęp do rynku surowców, który w zdecydowanej większości rozliczany jest w „zielonym”. Jakby tego było mało, potężny skup obligacji USA prowadzi Fed, co znakomicie obniża rentowność, a pośrednio oznacza niższe koszty finansowania się „Wuja Sama”.

Słabszy dolar

Po zamknięciu lokali wyborczych, gdy liczono głosy, obserwując szanse poszczególnych kandydatów, można było łatwo określić, co dla kursu dolara oznacza wygrana Bidena. Gdy rosły szanse demokraty, dolar się osłabiał. Gdy w nocy czasu polskiego prawdopodobieństwo znacznie urosło na korzyść Trumpa, amerykańska waluta zareagowała silnym umocnieniem. Dlaczego tak było? Wygrana Bidena to:

  1. Większy pakiet stymulacyjny dla gospodarki. Republikanie są bardziej sceptyczni wobec wielkości tego pakietu, skłaniając się ku kwocie 1,5-2 bln. Wyższy pakiet stymulacyjny (według demokratów nawet do 3 bln!) oznacza większy popyt, więcej dolarów w obiegu i potencjalnie wyższą presję inflacyjną. Mając na uwadze fakt, że aktualnie dużą część długu USA „monetyzuje” Fed, oznacza to kreacje nowych dolarów. Co ważne, nowa waluta nie pozostanie na bilansach banków. Połączenie skupu obligacji rządu z masowych ich wydatkowaniem do obywateli stanowi silny bodziec inflacyjny. Podobnie było w przypadku pierwszego programu, dzięki któremu udało się w USA uniknąć deflacji.
  2. Bardziej ekspansywna polityka monetarna. Zmiana na fotelu prezesa Fed nastąpi w 2022 r. Wielce prawdopodobnie jest, że Biden nominuje klasycznego „gołębia” monetarnego, takiego jak nominowani przez Obamę Janet Yellen czy Ben Bernanke. Warto przypomnieć, że nominowany przez Trumpa Jerome Powell był dość jastrzębio nastawiony do polityki pieniężnej, przez co Trump toczył z nim „twitterową” wojnę, wskazując na fakt, że stopy procentowe są utrzymywane znacznie za wysoko. Zatem nominacja monetarnego „gołębia” przemawia za słabszym dolarem, ponieważ przy innych czynnikach niezmienionych oznacza wyższą tolerancje dla inflacji przy bardzo niskich stopach procentowych, co jest jednoznacznie niekorzystne dla lokat dolarowych opartych o stopę procentową.

Giełdy i zielona rewolucja

W kontekście wygranej Bidena dużo mówiło się o opodatkowaniu korporacji i dywidend, co miało zaszkodzić rynkom akcji. W szczególności pod ostrzałem miał się znaleźć technologiczny NASDAQ (giganci technologiczni mają zapłacić wyższe podatki, które dotychczas skutecznie redukowały). Poza krótkoterminowymi reakcjami giełdy trzymają się bardzo mocno, nawet rosnąc, prawdopodobnie reagując w ten sposób na spadek niepewności i stabilizację sytuacji. W krótkim terminie może to być gra pod pakiet stymulacyjny i łagodną politykę Fed-u przez dłuższy czas.

Rozpatrując widmo rosnących podatków, warto mieć na uwadze jeszcze dwie kwestie:

  1. W trakcie pandemii i odbudowy koniunktury ogólnie nie będzie klimatu do podnoszenia podatków, dlatego zapowiedzi fiskalnego zaciskania mogą być odłożone w czasie.
  2. Demokraci zdobyli urząd prezydenta oraz utrzymali Izbę Reprezentantów, jednak Senat został w rękach republikanów, co może zdecydowanie ograniczać forsowanie programu demokratów. Dla rynków jest to sytuacja zdecydowanie bardziej komfortowa niż gdyby pełnię władzy ogarnęła „niebieska” partia.
Reklama

Niezależnie od zmian podatkowych wygląda na to, że demokraci są bardzo zdeterminowani, aby powrócić do polityki ograniczania emisji CO2 i rozwijania „zielonych technologii”. Dlatego pod ostrzałem znajdą się firmy paliwowe, takie jak Exxon Mobile czy Chevron, dla których zniesienie dotacji oraz zakaz szczelinowania na terenach federalnych stanowi widmo kolejnych ciosów, zaraz po spadającym popycie na ropę, który już doprowadził akcje tych spółek do najniższych wycen od lat.

Inwestorzy mogą z kolei patrzeć z optymizmem na „zielone spółki”. Warto też pamiętać, że Green New Deal to też zwiększony popyt na surowce, takie jak kobalt, lit, miedź czy srebro, które są potrzebne do ogniw fotowoltaicznych czy baterii w samochodach elektrycznych.

Czytaj więcej