Ethereum, czyli druga pod względem kapitalizacji kryptowaluta (ether), najważniejszy altcoin i jednocześnie rozbudowany ekosystem dla zdecentralizowanych aplikacji i smart-kontraktów, boryka się z istotnymi problemami natury technologicznej, o których często zapominamy w spekulacyjnej euforii. O jakie problemy chodzi i czy jest na nie jakieś remedium?
O tym, że sieć Ethereum ma problem ze skalowalnością wiadomo nie od dziś. Jest ona bowiem oparta na algorytmie konsensusu Proof of Work (Ethash), co oznacza że za stabilność sieci i zatwierdzanie transakcji odpowiadają górnicy, dostarczający moc obliczeniową za pomocą swoich koparek, za co oczywiście otrzymują wynagrodzenie. To rozwiązanie nakłada istotne ograniczenia liczby przetwarzanych transakcji i wymaga dużych nakładów finansowych, a także wymaga ogromnej ilości energii elektrycznej. Wszystko to jest ceną za relatywnie dużą stabilność sieci i wysokie bezpieczeństwo dokonywanych transakcji. Twórca Ethereum Vitalik Buterin już na samym początku rozwoju projektu twierdził, że sieć nie będzie w stanie utrzymać wystarczającej skalowalności z wykorzystaniem algorytmu konsensusu Proof of Work, przewidując że do przejścia na znacznie bardziej ekonomiczny i wydajny algorytm Proof of Stake dojdzie już w 2017 r. Ethereum 2.0, czyli znacznie bardziej wydajne, skalowalne i pozbawione górników, wciąż znajduje się w fazie testów i ma zostać wprowadzone w trzech fazach, z której pierwsza została wdrożona pod koniec zeszłego roku (2020).
W tej chwili jednak konstrukcja technologiczna sieci Ethereum nakłada na cały ekosystem dość istotne ograniczenia skalowalności. Ś