Próby osłabienia złotego przez NBP mogą być pomocne, ale z pewnością nie są niezbędne polskim eksporterom. Z kolei importerom mogą wręcz szkodzić. Dla przedsiębiorców liczą się przede wszystkim: koniunktura na rynkach docelowych oraz możliwie stabilny i przewidywalny kurs walutowy.
Obniżka stóp procentowych jeszcze w pierwszym kwartale 2021 r. to jeden ze scenariuszy rozważanych przez władze monetarne na wypadek pogarszania się sytuacji gospodarczej w Polsce – wynika z niedawnych wypowiedzi prof. Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego.
Bazując na sygnałach płynących ze strony Rady Polityki Pieniężnej, przed najbliższym posiedzeniem (3 lutego) w 2021 r. nie należy spodziewać się wzrostu stóp procentowych. Także cięcia i zejście do poziomu poniżej zera (obecnie główna stopa referencyjna wynosi 0,1 proc.) są mało prawdopodobne. Taki scenariusz możliwy jest jedynie w przypadku znacznego pogorszenia sytuacji gospodarczej.
Nie można natomiast wykluczyć, że Narodowy Bank Polski powtórzy działania z przełomu roku i przeprowadzi kolejne interwencje, mające na celu osłabienie złotego. Wątpię jednak, by mogły one wyraźnie pomóc eksporterom.
Mniej więcej od połowy grudnia 2020 r. kurs EUR/PLN utrzymuje się w okolicach poziomu 4,50. To oczywiście dobra informacja dla eksporterów – kraje strefy euro odbierają ok. 60 proc. wartości polskiego eksportu. Słabszy złoty sprawia, że ta sama cena płacona przez odbiorców w euro przynosi firmom więcej zysku po przeliczeniu na złote.
Gdy spojrzymy na historyczne dane, to okaże się, że od początku 2019