Początek roku przynosi w większości segmentów rynku finansowego kontynuację dotychczasowych tendencji. Na większości giełd trwa hossa. Nie były w stanie jej przerwać ani niepomyślne wieści o rozprzestrzenianiu się pandemii i wprowadzaniu związanych z tym drastycznych ograniczeń działalności w wielu krajach, ani obawy dotyczące rychłego powrotu ożywienia gospodarczego, ani nawet dramatyczne i niepokojące wydarzenia w Stanach Zjednoczonych. Indeksy na głównych światowych parkietach w ostatnich dniach biły historyczne rekordy, podobnie było w przypadku wskaźnika rynków wschodzących, a także surowców.
Biorąc od uwagę skalę wcześniejszej fali wzrostów, korekta byłaby jak najbardziej uzasadniona. Tymczasem wyraźnie widać, że niedźwiedzie nie mają siły d jej wyprowadzenia. Nie widać chęci do realizacji zysków. Jednocześnie zdania co do wycen poszczególnych grup aktywów są podzielone. Największe obawy związane z przeszacowaniem, dotyczą rynków akcji, w szczególności zaś Wall Street. Ale nie brakuje też opinii, że wcale nie jest z tym tak źle, by miało dojść do głębszej przeceny. Kluczowym czynnikiem są tu wyniki spółek, a więc częściowo odpowiedź na to pytanie uzyskamy wraz z rozpoczynającym się już w tym tygodniu sezonem publikacji raportów finansowych amerykańskich firm.
Większych wątpliwości nie ma w przypadku rynków towarowych. Zdecydowana większość surowców, w tym w szczególności przemysłowych, drożeje i nic nie wskazuje na to, by tendencja ta miała ulec zmianie. Surowcowy CRB