Oczy rynku zwrócone są na USA z wielu powodów. Dwa główne tematy do reperkusje wyborów prezydenckich oraz pandemia, jednak wczoraj pojawił się nowy ciekawy wątek: niespodziewany konflikt pomiędzy Fed, a Treasury. Przypomnijmy, że jednym z rozwiązań, jakie wiosną zostało wdrożone były linie kredytowe dla biznesu. Żartowano wtedy, że banki komercyjne są już zbędne, skoro biznes pieniądze będzie pożyczać bezpośrednio od banku centralnego.
Faktycznie było to nieszablonowe rozwiązanie, a ponieważ Fed w teorii nie może ponosić ryzyka kredytowego, część pieniędzy na pokrycie ewentualnych strat wyłożyło Treasury. Te programy wygasają z końcem roku. W przeciwieństwie do monstrualnego QE, które jest dość łatwo wykonać (rząd finansując najwyższy od drugiej wojny deficyt emituje ogromne ilości długu, które Fed skupuje) egzekucja pożyczek dla biznesu przebiegła dość marnie, jednak Fed ostatnio przekonywał, że warto utrzymać te programy w mocy „na wszelki wypadek”. Jednak Treasury nie wydało zgody i poprosiło o zwrot niewykorzystanych kwot do budżetu.
To ciekawy rozwój sytuacji, pokazujący pierwszy od dłuższego czasu zgrzyt pomiędzy ośrodkami władzy. Brak tych programów nie ma większego znaczenia dla rynku, ale może pokazać, że pogodzeni z porażką Republikanie (decyzję podjął odchodzący Steve Mnuchin) będą utrudniać życie nowej administracji. Czy tak będzie okaże się w trakcie rozmów odnośnie kolejnego pakietu stymulacyjnego, na wznowienie których zgodził się szef Republikanów kontrolują