We wczorajszym komentarzu pisałem o czekającej nas lawinie wydarzeń, która… miała zostać przyćmiona przez to, co nęka nas od lutego. Tak też niestety się stało. EBC, dane z USA, nawet wyniki kwartalne największych gigantów zeszły na drugi plan, ustępując kolejnym niechlubnym rekordom zachorowań. Wczoraj mieliśmy co prawda próbę odreagowania, ale szybko została ona zgaszona przez kolejne fatalne dane dotyczące zachorowań z Europy. My koncentrujemy się oczywiście na danych z Polski, na ponad 20 tys. przypadków dziennie i konsekwencjach, jakie będą mieć być może już od jutra.
Jednak nie jesteśmy sami (co nie stanowi absolutnie jakiegokolwiek pocieszenia) – ta bariera została przekroczona w Europie także przez Francję (blisko 50 tys.!), Hiszpanię, Włochy, Wielką Brytanię oraz Belgię, zaś Niemcy były bardzo blisko. Inwestorzy nie byli gotowi na taki scenariusz – przez miesiące wmawiano im, że drugiego lockdownu nie będzie, a zachęceni darmowym pieniądzem nie chcieli konfrontować tych obietnic z faktami przez zbyt długi czas. Ileż to razy zastanawialiśmy się dlaczego rynek ignoruje tak oczywiste ryzyko drugiej fali? Tak działają rynki, często zerojedynkowo, była radosna ignorancja, przyszło zaskoczenie, niedowierzanie i strach. Strach przez kolejnym ciosem w aktywność gospodarczą, który może nie będzie początkowo tak silny, ale będzie dawał o sobie znać znacznie dłużej. W tym kontekście nie dziwi fakt, że wczorajsze wydarzenia zostały w dużym stopniu zignorowane.
EBC co prawda o