Całkiem niedawno trafiłem na wypowiedź jakiegoś relatywnie młodego stażem tradera, który chciał znaleźć odpowiedź na pytanie: „Co zrobić, żeby przestać się bać handlować przy przekroczeniu pewnej kwoty?”.
Czy to już jest ten moment? Jesteśmy na szczycie? Rynek jest w arcyciekawym miejscu - inflacja, tapering, epidemia... Niezależnie od tego czy spotkamy się zdalnie czy stacjonarnie, chcemy przedstawić Państwu naszą perspektywę i ogląd rzeczywistości przez pryzmat psychologii, analizy fundamentalnej i analizy technicznej. Zapraszamy na cykl 4 wykładów pandemicznych.
Chodziło jednak o to, że pytający inwestuje już od jakiegoś czasu, całkiem nieźle mu idzie, no i doszedł do takiego momentu, gdy boi się inwestować po wzroście własnego kapitału. Ryzyko związane ze stratami nominalnymi, nagle dość istotnie w jego oczach skoczyło i paraliżuje go lęk, przed tym.
To naturalnie nie jest ani nowa kwestia, ani jakaś wyjątkowa sytuacja. Myślę, że bardzo wielu inwestorów ma za sobą identyczne doświadczenie. Inwestują, spekulują, czy grają jakąś kwotą, powiedzmy do poziomu 50 000 złotych. Straty, nawet jeśli się pojawiają, i nawet jeśli są znaczące, kilka, kilkanaście tysięcy (w formie obsunięć), nie są specjalnie przerażające. Ważne będzie oczywiście tutaj „otoczenie” takiej osoby. Czy te pieniądze, to są oszczędności, pieniądze przeznaczone na inwestowanie, czy też jakaś pożyczka. Czy jest w stanie odbudować ten kapitał z innych źródeł (np. pracy zawodowej), czy też nie. Niemniej pewnie spora część graczy ma takie swoje limity, gdzie czuje się relatywnie bezpiecznie. Dla jednych będzie to kilka tysięcy, dla innych kilkadziesiąt, dla jeszcze innych kilkaset.
Materiał pojawił się na portalu, dzięki uprzejmości blogi.bossa.pl
Choć patrząc obiektywnie, moje tra