Reklama
WIG82 745,58+1,45%
WIG202 436,05+1,72%
EUR / PLN4,31-0,04%
USD / PLN3,99+0,06%
CHF / PLN4,43+0,10%
GBP / PLN5,04+0,10%
EUR / USD1,08-0,09%
DAX18 492,49+0,08%
FT-SE7 952,60+0,26%
CAC 408 205,81+0,01%
DJI39 807,37+0,12%
S&P 5005 254,35+0,11%
ROPA BRENT87,07+1,60%
ROPA WTI82,70+1,20%
ZŁOTO2 234,24+0,06%
SREBRO25,03+1,87%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

krach finansowy 2021

Chcesz poznać jeszcze więcej spostrzeżeń Michaela, Francisa i innych naszych specjalistów inwestycyjnych? Sprawdź "Perspektywy Makro: Szoki podażowe, zahamowanie wzrostu i niespodzianki inflacyjne".

Transkrypt

Stephen Dover: Francis, zacznijmy od Twojej wypowiedzi na temat Chin. Może mógłbyś przedstawić nam swoje spojrzenie na Chiny i to, co o nich myślisz w tej chwili.

Francis Scotland: Cóż, gospodarka światowa spowalnia, a duża część z tego wynika z Chin. Możemy podzielić to na kilka świeckich tematów, tematów politycznych, ale dążenie prezydenta Xi do realizacji tej polityki zwanej wspólnym dobrobytem było jak dotąd w zasadzie kampanią represyjną przeciwko prywatnym przedsiębiorstwom, rozprawą z platformami internetowymi, fintech, korepetycjami, prywatnością danych, handlem kryptowalutami, a teraz spekulacją nieruchomościami i lewarowaniem. Nic więc dziwnego, że cele wzrostu zostały odrzucone. Wiesz, nie możesz obudzić się rano i nie przeczytać o jakiejś nowej regulacji, którą chińskie władze obarczają gospodarkę. Tak więc ta polityka i kampania na rzecz de-lewarowania gospodarki stanowi strukturalne tło dla tego, co moim zdaniem przez długi czas będzie oznaczało wolniejszy wzrost w Chinach. Ale na to nakładają się działania, które podjęto już w zeszłym roku.

Reklama

W 2020 r. Chiny jako pierwsze przeprowadziły renormalizację po pandemii. Ograniczono politykę fiskalną. Podniosły stopy procentowe i rentowność 10-letnich chińskich obligacji faktycznie osiągnęła szczyt w listopadzie 2020 r., a od tego czasu rentowność wykazuje tendencję spadkową. W rzeczywistości nie są one zbyt odległe od poziomu, na którym znajdowały się na początku pandemii. Tak więc gospodarka spowalnia, polityka fiskalna i monetarna są opóźnione, ale w Chinach nastąpiła kolejna zmiana. Chińskie władze wycofały się z antycyklicznego wzorca tego, co nazwalibyśmy keynesowskim bodźcem. Przyjęły politykę nazywaną obecnie cross-cykliczną, nie antycykliczną, cross-cykliczną. Chodzi o to, że nie chcą obniżać stóp procentowych i zwiększać bodźców, gdy gospodarka spada, a następnie hamować, gdy gospodarka rośnie. Winią za to wiele z nadmiaru dźwigni w swoim systemie. Więc naprawdę starają się powstrzymać. Wszystko to uniemożliwia reakcję reflacyjną na pewne spowolnienie, które ma miejsce obecnie w gospodarce.

Ostatnią rzeczą, którą chciałbym powiedzieć, jest myślenie o tym wszystkim w kontekście tego, co dzieje się w sektorze nieruchomości - Chiny próbują odwrócić fundamenty swojego systemu finansowego od sektora nieruchomości. Tak więc wszyscy czytaliśmy o Evergrande i może się to okazać kontrolowaną implozją największej firmy nieruchomości w kraju, która miała zbyt dużą dźwignię finansową. Nic z tego nie jest tak naprawdę niespodzianką, ale nad sektorem nieruchomości w Chinach wisi demograficzna chmura, siła robocza osiągnęła szczyt w 2015 roku, mają nadmiar zapasów, a władze chcą przesunąć realokację oszczędności do sektora nieruchomości, do innych sektorów gospodarki. Jest to więc szok deflacyjny dla systemu w momencie, gdy gospodarka już zwalnia. Sądzę więc, że w kontekście globalnym jest to jeden z głównych powodów spowolnienia gospodarki światowej. W pewnym stopniu łagodzi to historię inflacji, którą obserwujemy w innych częściach świata, ale Chiny są naprawdę na innej ścieżce niż wiele gospodarek zachodnich.

Stephen Dover: Michael, w czasie globalnego kryzysu finansowego w 2008 i 2009 roku, to właśnie Chiny i ich potężne bodźce sprawiły, że gospodarka światowa wyszła z tej sytuacji. Jak teraz patrzysz na Chiny?

Michael Hasenstab: Cóż, myślę, że to właściwe pytanie. Chiny to prawdopodobnie największa zmiana geopolityczna, jakiej będziemy świadkami za naszego życia, a znajdujemy się właśnie na jej początkowym etapie. Sądzę, że jest to dynamika, która jest bardziej określana jako konfrontacyjna, przeciwstawna, i że będzie się ona przejawiać w wielu czynnikach, rozbieżnościach, interesach strategicznych. Myślę więc, że musimy poświęcić dużo czasu na zastanowienie się nad tym. Jeśli chodzi o chińską ścieżkę gospodarczą, to myślę, że są dwie rzeczy. Francis wspomniał o wielu interwencjach rządowych w niektórych sektorach. Myślę też, że to się mieści w kontekście ESG, czyli jaki jest cel i jak to się odbywa, i myślę, że na pewno jest tu dużo niepewności.

Myślę, że jeśli oddzielić to od cykliczności ich gospodarki, a jak wspomniał Francis, byli pierwszymi, którzy wyszli z COVID i byli również pierwszymi, którzy cofnęli lejce - zaostrzyli politykę monetarną. Celowo zaostrzyli politykę fiskalną, jak sądzę po to, by nieco stłumić lub ograniczyć ten gwałtowny wzrost. Widać więc tego efekty. Pozostaje pytanie, czy czeka nas twarde lądowanie, które albo zostało zaprojektowane celowo, albo jest niezamierzoną konsekwencją niektórych z tych innych czynników? Myślę, że jest trochę za wcześnie, aby to stwierdzić, aby posunąć się tak daleko. Myślę, że to, co widzimy, to normalizacja do niższego trendu wzrostu, który jest oczekiwany w Chinach, ponieważ ich gospodarka staje się coraz większa. Nie obserwujemy już wysokich, jednocyfrowych stóp wzrostu jako trendu. Dlatego też uważam, że obecnie obserwujemy normalizację do niższego trendu wzrostu. Ale jeśli chodzi o myślenie, że będzie to jakieś twarde lądowanie, to myślę, że w tym momencie jest o wiele za wcześnie, aby to stwierdzić. Myślę, że musimy również przyjrzeć się niektórym z tych finansowych dyslokacji i jak pytamy od czasu GFC [globalnego kryzysu finansowego], czy istnieje ryzyko systemowe dla systemu bankowego jako całości w Chinach? Oczywiście istnieje ryzyko sektorowe, ryzyko związane z poszczególnymi firmami, ale jeśli chodzi o system bankowy, to ponieważ banki kontrolują rachunki kapitałowe i dysponują dużymi zasobami finansowymi, uważam, że jest mało prawdopodobne, aby miało to charakter systemowy. Mogą to być pewne bolesne zakłócenia, ale nie kryzys systemowy.

Reklama

Jeśli więc zsumować te czynniki, to myślę, że to, co widzimy, to raczej normalizacja do niższego tempa wzrostu. Wracając jednak do pierwszego punktu, z pewnością musimy obserwować zmieniający się krajobraz geopolityczny między USA a Chinami, i to nie tylko między tymi krajami, ale jak poradzą sobie z tym Niemcy? Niemcy handlują więcej z Chinami niż z USA. Do Azji Południowo-Wschodniej napływa wiele inwestycji, a wpływy są znacznie większe. Myślę więc, że nie chodzi tylko o USA i Chiny, ale o to, jak reszta świata wpasowuje się w tę wrogą relację.

Stephen Dover: Michael, otwarcie wypowiadałeś się na temat rozwoju przez Chiny waluty banku centralnego i całej cyfrowej formacji tego, co Chiny mogą zrobić. Jak myślisz o tym wszystkim i o tym, że Chiny, przynajmniej z historycznego punktu widzenia, starają się być walutą rezerwową, jeśli na świecie naprawdę istnieją takie dwie siły?

Michael Hasenstab: Myślę, że to wszystko jest częścią szerszego projektu, który ma na celu zmniejszenie zależności od dolara amerykańskiego, a nie da się tego zrobić, jeśli ich waluta nie zostanie podniesiona do poziomu, który nie przewyższy dolara amerykańskiego jako waluty rezerwowej, ale przynajmniej zacznie z nim rywalizować, na pewno w mniejszych krajach. Myślę więc, że przyjęcie w Stanach Zjednoczonych byłoby prawdopodobnie ostatnie na liście, ale coraz częściej obserwujemy pewne przyjęcie w części Azji, części Afryki, gdzie coraz więcej handlu i transakcji jest denominowanych w juanie. Myślę, że przejście na walutę cyfrową banku centralnego jest jednym z kroków ułatwiających posiadanie i przeprowadzanie transakcji w tej walucie. Myślę, że to prawdopodobnie również sprzyja Chinom, aby stworzyć większą stabilność kursu wymiany, jeśli jest to cel, aby być bardziej międzynarodową walutą rezerwową, ponieważ nie chcesz dużej zmienności waluty, jeśli twoim pragnieniem jest uzyskanie większej adopcji. Myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że dolar amerykański jest tak potężną walutą rezerwową, że zajmie to bardzo dużo czasu, ale myślę, że powinniśmy być świadomi niektórych z tych polityk, które są wprowadzane w życie, aby naprawdę, tak jakby, przeskoczyć do świata cyfrowego i zwiększyć wykorzystanie RMB [renminbi], co miałoby ważne implikacje.

Francis Scotland: Myślę, że Chińczycy zrobili to, co chciałoby zrobić Ministerstwo Skarbu USA, czyli zdelegalizować handel kryptowalutami. Oprócz tego, że wiele z tych działań jest nielegalnych, postrzegają je jako atak na suwerenność zdolności banku centralnego do kontrolowania pieniędzy, a jest to coś, o czym mówił [amerykański] sekretarz skarbu. Myślę, że z zadowoleniem przyjęłaby podobną inicjatywę w Stanach Zjednoczonych. Nie sądzę więc, by ta część była zbyt kontrowersyjna. Mam wrażenie, że przez dłuższy czas będziemy mieli do czynienia z dwoma bliźniaczymi systemami: gospodarką opartą na RMB, którą Chiny będą próbowały narzucić mniejszym partnerom handlowym, którzy chcą robić interesy z Chinami. Zgadzam się z Michaelem - nie widzę w najbliższej przyszłości niczego, co podważyłoby status dolara amerykańskiego, niezależnie od niektórych skandali, jakie widzieliśmy w ostatnich tygodniach w Rezerwie Federalnej. Nie sądzę jednak, że w krótkim terminie nie widzę zbyt wielu szans na wzrost RMB. Przy obecnym spowolnieniu chińskiej gospodarki władze są bardzo ostrożne i starają się uniknąć reflacji na pełną skalę, ale robią to w sposób ukierunkowany. Myślę, że ostatnią rzeczą, z jaką chciałyby mieć teraz do czynienia, jest zacieśnienie gospodarki spowodowane rosnącą walutą. Dlatego uważam, że RMB na razie osiągnął swój szczyt.

Stephen Dover: Francis, szczególnie uważnie przyglądałeś się Japonii. Czy możesz opowiedzieć trochę o swoich przemyśleniach na temat Japonii?

Reklama

Francis Scotland: Uważam, że Japonia jest fascynującym krajem do zrozumienia. Jedną z kwestii, z którymi wszyscy mamy do czynienia, jest to, jak bardzo pandemia zmieniła świat, z wielu perspektyw, ale dla nas jako inwestorów. I kiedy myślę o Japonii, to był to, w pewnym sensie, kraj plakatowy, aby wyjaśnić, co się działo przez 20, 25 lat poprzedzających pandemię. Jest to więc historia o nadwyżce oszczędności. Japonia miała przyzwoity potencjał po stronie podaży. Strona podażowa gospodarki rozwija się, ale liczba ludności kurczy się. Wiemy więc, że popyt wewnętrzny był słaby, a ten klin jest klinem deflacyjnym. System japoński od 20 lat utrzymuje deficyty budżetowe na poziomie 5-7%. A od 2012 roku, kiedy Bank Japonii rozszerzył swój bilans, w zasadzie od ośmiu czy dziewięciu lat stosuje Nowoczesną Teorię Monetarną. I tak oto jesteśmy prawie dwa lata po tej pandemii i wiecie, co się dzieje w Japonii? Cóż, niewiele się zmieniło. Inflacja jest nadal bliska zeru. Rentowność obligacji jest nadal bliska zeru. Japoński jen jest nadzwyczaj stabilny. Pytanie brzmi więc, patrząc z szerszej perspektywy, kiedy patrzymy na świat, demografia nie zmieniła się od czasu pandemii. Jeśli spojrzymy na globalizm, to naprawdę nie sądzę, aby globalizm zmieniał się tak szybko. Być może, jeśli dojdzie do jakiegoś wydarzenia geopolitycznego, Chiny w końcu odzyskają Tajwan, to może to coś wywołać, ale w tej chwili nie widzę masowego onshoringu chińskiej produkcji z powrotem do Stanów Zjednoczonych.

Ostatnią kategorią jest produktywność. W Stanach Zjednoczonych historia produktywności w tym cyklu była niesamowita. Mam na myśli to, że wszystkim nam udało się przetrwać pandemię, ponieważ pracujemy w ten sposób, pracujemy w domu, a to dzięki technologii. Technologia i cyfryzacja USA jest niesamowita. Kiedy myślę o Japonii, myślę o tym w kontekście tej świeckiej historii, która wspierała rynek obligacji przez te wszystkie dekady. Jak wiele z tego zniknęło przez okno w związku z tymi wszystkimi zmianami, które nastąpiły podczas pandemii. I mam wrażenie, że te podstawowe sekularne motywy, które tak silnie obserwujemy w Japonii, utrzymują się i jeszcze nie wyparowały w żaden istotny sposób.

Michael Hasenstab: Wiesz, zgodziłbym się z tym, co powiedział Francis. Chodzi mi o to, że wyzwania, z którymi Japonia mierzy się od dziesięcioleci, mają w sobie wiele inercji. Nie ma co do tego wątpliwości. Powiedziałbym, że pod rządami zagranicznego premiera Abe i prawdopodobnie będzie to kontynuowane przez LDP [Partię Liberalno-Demokratyczną], a w następstwie, wiesz, pewnego rodzaju bardziej centrystycznego podejścia nowego premiera, tak naprawdę niewiele się zmieniło. Wydaje mi się, że na marginesie jest kilka interesujących rzeczy. Jedną z nich był duży ruch w kierunku zwiększenia udziału kobiet w rynku pracy, który tak naprawdę pozostawał w tyle, a dzięki dość skutecznym działaniom i opiece nad dziećmi oraz wydłużeniu godzin pracy. Japonia jest jednym z niewielu krajów, które znacząco zwiększyły udział kobiet w sile roboczej. Do tego stopnia, że przegrywają w szerszej demografii, ale połowa populacji naprawdę nie uczestniczyła w życiu zawodowym w takim stopniu, w jakim powinna, i to zaczyna się zmieniać. Potrzeba więc trochę czasu, ale wyznaczyliśmy już pewne etapy zmian w tym zakresie, myślę, że w pozytywny sposób. Na marginesie, uważam, że nastąpiły pewne pozytywne zmiany w zakresie ładu korporacyjnego. Przez długi czas był on bardzo nieprzejrzysty i poczyniono pewne kroki w tym kierunku. Trzecią kwestią jest niedobór siły roboczej, który wymusił znaczną automatyzację. I jak myślimy do przodu automatyzacji wyraźnie jest na czele potrzeb technologicznych i w Japonii jest tam. Ominęło ich wiele z dekady opartej na sieci, ale myślę, że pod względem automatyzacji, są tam. Nie powiedziałbym, że będą one w stanie zmienić tę długoterminową inercję z dnia na dzień, ale powiedziałbym, że są to trzy pozytywy, które mogą zacząć się rozwijać w Japonii, ale ponownie, są to dynamiki długoterminowe i zajmie to trochę czasu.

Stephen Dover: Francis, jakby odgrywając to, co powiedział Michael, mówiąc o udziale w rynku pracy, jak patrzysz na udział w rynku pracy, inflację, kwestie związane z rynkiem pracy na świecie?

Francis Scotland: Myślę, że jednym z efektów szoku wywołanego pandemią jest pojawienie się szeregu problemów z podażą. Dlatego uważam, że większość tego, co obserwujemy obecnie w zakresie amerykańskiej inflacji i ogólnie inflacji, to efekty podaży. Jeśli spojrzeć na kryzys z perspektywy klęski żywiołowej, to mieliśmy do czynienia z historycznym załamaniem, po którym nastąpił historyczny boom. Nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego w zapisanej historii gospodarczej. Tak więc gospodarka światowa otworzyła się na nowo, a wraz z nią pojawił się popyt. Ale strona podażowa gospodarki, wiesz, dostawy just-in-time, była rozwijana przez okres czasu, w którym mieliśmy przewidywalną, przyrostową ekspansję gospodarki światowej każdego roku. Wiesz, jaki jest roczny wzrost w USA w ciągu ostatnich czterech kwartałów, jakie 20%? Czegoś takiego nie widzieliśmy.

Reklama

Kiedy więc myślę o niedoborach siły roboczej, postrzegam je jako jeden z trzech problemów związanych z podażą, które wpływają na obecną sytuację gospodarczą i inflację. Pierwszym z nich jest po prostu dystrybucja. Proszę spojrzeć przez okno na te wszystkie statki stojące w porcie i czekające na rozładunek. Jest to pewnego rodzaju blokada dostaw. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych podaż pracy nie wraca. Dopiero teraz, gdy skończyły się [amerykańskie] zasiłki federalne, okaże się, czy będziemy świadkami wzrostu zatrudnienia.

Trzecim szokiem podażowym jest oczywiście, co widzieliśmy ostatnio, energia. Tak więc Rezerwa Federalna i, jak sądzę, banki centralne na Zachodzie w ogóle robią ogromny zakład, że te szoki podażowe są tymczasowe. Myślę, że mają rację. Zastrzegłbym się, że chodzi o energię, ale uważam, że w przypadku dystrybucji i pracy przyjmują właściwą perspektywę, że są one prawdopodobnie tymczasowe, ale ich rozwiązanie może potrwać dłużej, niż życzyłby sobie tego Fed, a w takim przypadku musimy się z nimi zmagać przez dłuższy czas. Ale właśnie w tym kontekście myślę o kwestiach pracowniczych. Czy spowoduje to wzrost płac realnych? Czy wywoła to efekt, na który Rezerwa Federalna może żałować, że nie zareagowała wcześniej i będzie musiała sobie z nim poradzić później? Zakładają, że będzie to tymczasowe.

Stephen Dover: Cóż, Michael, czy możesz przedstawić swój pogląd, oczywiście w Stanach Zjednoczonych, ale także globalnie?

Michael Hasenstab: Tak. To znaczy, mieliśmy oczywiście, podobnie jak wszyscy, wiele wewnętrznych debat i mamy dość szeroki zakres poglądów na temat tego, czy jest to tymczasowe, czy stałe? Nie wiemy tego na pewno, ponieważ jest to dość bezprecedensowe, ale mamy dość dużą pewność co do tego, jakie są zmienne, które musimy obserwować, aby określić, czy jest to trwałe czy tymczasowe. I jak powiedział Francis, myślę, że wszystko sprowadza się do pracy. Patrząc z perspektywy historii i innych krajów, jeśli te szoki podażowe trwają wystarczająco długo, jeśli zmieniają oczekiwania inflacyjne w sposób bardziej trwały i stają się zakorzenione w korektach płac realnych, to istnieje prawdopodobieństwo, że staną się bardziej trwałymi szokami. Jeśli są one tymczasowe i nie dochodzi do trwałego, realnego dostosowania płac, a oczekiwania inflacyjne wracają w dół, to myślę, że argument, że są one tymczasowe, również może mieć sens.

Nie sądzę, żebyśmy znali dokładną odpowiedź na to pytanie, ale myślę, że wiemy, na co zwracać uwagę. I powiedziałbym, że rynek pracy jest prawdopodobnie najważniejszą dynamiką, którą należy obserwować. I to było trochę zaskakujące, wiesz, te programy się skończyły i nie widzieliśmy przypływu siły roboczej powracającej na rynek. Myślę, że część z tego ma związek z ludźmi, którzy są nieco starsi, którzy przeszli na wcześniejszą emeryturę. Część ma związek z siłą roboczą, która wyjechała z kraju. Być może jest opóźnienie, jeśli chodzi o powrót tych ludzi, którzy byli objęci tymi programami, zanim ponownie weszli na rynek pracy. Jest to jednak bardzo ważne, abyśmy obserwowali w ciągu najbliższych miesięcy, czy do systemu powróci siła robocza, ponieważ uważam, że jest to szok podażowy, który może naprawdę wpłynąć na długoterminową dynamikę inflacji, ale prawdopodobnie jest jeszcze trochę za wcześnie, aby to stwierdzić.

Reklama

Stephen Dover: Francis, inne pytanie dotyczące wpływu na inflację i gospodarkę to wzrost cen energii. Jak to uwzględniasz? I co Pan o tym myśli?

Francis Scotland: Jest to poważna kwestia - wzrost cen energii zawsze ma konsekwencje. Myślę, że jest to produkt uboczny działań aktywistów i obaw związanych z globalnymi zmianami klimatycznymi. Globalne zmiany klimatyczne są postrzegane jako egzystencjalne zagrożenie dla naszej planety, a polityka, która jest wprowadzana w celu sprostania temu wyzwaniu, ma głównie charakter represyjny: podatki od emisji dwutlenku węgla, limity zanieczyszczeń, a do tego dochodzi presja finansowa i nacisk aktywistów. Myślę, że to powoduje, że tradycyjny sektor energetyczny ropy i gazu jest pozbawiony kapitału i możliwości rozwoju oraz reagowania na wzrost cen poprzez podaż. Tak więc ryzyko związane z tą szybką zmianą napędzaną przez politykę zmian klimatycznych polega na tym, że alternatywny sektor energetyczny nie będzie w stanie zareagować wystarczająco szybko. I wydaje mi się, że właśnie to obserwujemy.

Pomysł, że energia alternatywna mogłaby zareagować na ten niedobór, którego doświadczamy, jest czymś, czego nie widzę, aby energia alternatywna mogła zaspokoić to zapotrzebowanie w ciągu najbliższych 10 lat. Mamy więc teraz do czynienia z bardzo poważnym szokiem cenowym w zakresie energii. Zaczyna się on odbijać szerokim echem. W Stanach Zjednoczonych, na przykład, realna konsumpcja osobista nie zmienia się od marca. Tak więc skutki inflacyjne zaczynają być odczuwalne w sposób rzeczywisty. Myślę też, że z punktu widzenia pracowników domagających się wyższych płac, szok cen energii jest bardziej odczuwalny. To coś, co można naprawdę poczuć. Można go zobaczyć na stacji benzynowej. Można wrócić do biznesu i zażądać wyższej płacy. Historycznie rzecz biorąc, jeśli mamy do czynienia z szokiem podażowym, który zmniejsza zdolność gospodarki do szybkiego wzrostu bez tworzenia inflacji, Fed reaguje na to. I Fed zawsze tak robił. Jeśli spojrzeć na historię gospodarczą ostatnich 25, 30 lat, zawsze, gdy ceny energii szły w górę, Fed się do tego skłaniał, a tym razem nie. Dlatego bardzo interesujące będzie zobaczyć, jak decydenci zareagują na ten szok energetyczny. W tej chwili strona podażowa nie może zareagować, jesteśmy zdani na kaprysy OPEC [Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową] i to, co chcą zrobić. A jeśli chodzi o stronę popytową, to każde wsparcie rządowe mające na celu pomoc ludziom w związku z rosnącymi kosztami paliwa i energii będzie tylko zachęcać do przekraczania cen, ponieważ nie zmniejszy popytu. Myślę więc, że zmiany klimatyczne i polityka, która je napędza, stanowią dużą część tego, czym jest ten szok energetyczny. I myślę, że jest on naprawdę poważny z punktu widzenia tego, gdzie skończymy za rok lub dwa, zarówno jeśli chodzi o realną gospodarkę, jak i poziom inflacji.

Stephen Dover: A więc, Michael, twoje krótkie spojrzenie na Europę, euro i być może funta szterlinga.

Michael Hasenstab: Myślę, że problem Europy jest dwojaki. Jednym z nich jest sposób, w jaki przepłynie przez nią szok energetyczny. I myślę, że to naprawdę jest pytanie, czy to jest trwałe, czy tymczasowe? I prawdopodobnie nie poznamy odpowiedzi na to pytanie przez kilka miesięcy. Wiąże się to z trwającymi obecnie dużymi zakłóceniami w dostawach, a te ogromne zakłócenia w dostawach, szczególnie w takich miejscach jak Niemcy, naprawdę hamują niektóre z tych ożywień gospodarczych, które w przeciwnym razie miałyby miejsce, ponieważ popyt był, ale firmy po prostu nie mogą zdobyć towarów do produkcji. Są to więc te same pytania, które zadajemy w USA. Musimy zrozumieć dynamikę inflacji w kontekście tego, czy jest to trwały czy tymczasowy szok energetyczny? Czy przekłada się on na płace? I jak szybko podaż może zareagować, aby umożliwić normalizację wzrostu? I z pewnością w obu tych kwestiach jest teraz dużo piasku w kołach.

Reklama

Powiedziałbym, że inna dynamika, o której jeszcze trzy miesiące temu byśmy mówili, czyli wybory w Niemczech, to ogromna, wielka zmiana kierunku. Myślę, że jedną z interesujących rzeczy jest to, że tak naprawdę, tak jakby, posunęły się naprzód bez większego pivotu. Partie się zmieniają, ale bez systemu "first past the post" i systemu proporcjonalnego widać, że są one bardziej centrystyczne. Więc to jest prawdopodobnie kwestia, o której rozmawialibyśmy kilka miesięcy temu, ale teraz, wiesz, prawdopodobnie nie rozmawiamy.

Stephen Dover: A jak, Francis, patrzysz na Europę, euro i inne europejskie waluty, w tym funta szterlinga?

Francis Scotland: Patrzę na to bardziej od strony [amerykańskiego] dolara, Stephen, i uderza mnie to, co nie dzieje się w dolarze. Dolar jest nieco przewartościowany. Mamy wzrost deficytu na rachunku bieżącym. Bliźniacze deficyty dla dolara - wykres przedstawiający dolara i bliźniacze deficyty przewiduje dość duży spadek wartości dolara, a jednak tak się nie dzieje. Myślę, że bardziej niż jakakolwiek inna pojedyncza cena rynkowa, dolar może być najbardziej znaczący, nawet w kontekście inflacji. Jeśli dokonamy korelacji z DXY [US Dollar Index] na szczycie pięcioletniej perspektywy, przynajmniej od czasu GFC, szanse na istotne pogorszenie perspektyw inflacji nie wydają się prawdopodobne bez dużego załamania dolara.

A jednak jesteśmy tutaj, prawie dwa lata temu, mieliśmy ogromną ekspansję bilansu Fed. Mieliśmy duże deficyty budżetowe, dużo większy dług publiczny, pogorszenie na rachunku obrotów bieżących, ujemne stopy realne, można tak wymieniać. A teraz mamy administrację, która mówi o dość dużej agendzie podatkowej, co zazwyczaj oznacza wolniejszy wzrost. A jednak na koniec trzeciego kwartału DXY był o 3% niższy niż na koniec 2019 roku. To jest niezwykłe. To jest niesamowita historia. W dolarze amerykańskim dzieje się coś, co moim zdaniem jest dość konstruktywne. Istnieje bazowy popyt na płynność dolara. Jedną z cyklicznych sił musi być historia Chin, a następnie historia wolniejszego wzrostu w Europie. Uważam jednak również, że z punktu widzenia ożywienia produktywności, Stany Zjednoczone mogą być obecnie najsilniejszym graczem na tym polu, jeśli chodzi o cyfryzację i jej wpływ na rzeczywiste trendy gospodarcze.

Są to więc niektóre z czynników, które moim zdaniem wspierają dolara amerykańskiego w stosunku do wielu innych walut na świecie, w tym konstelacji walut europejskich skupionych wokół euro i funta szterlinga.

Reklama

Stephen Dover: Cóż, dziękuję. Dziękuję, Francisie Scotland. Dziękuję, Michaelu Hasenstabie. Naprawdę fascynująca rozmowa.

Gospodarz: I dziękuję za wysłuchanie tego odcinka Talking Markets with Franklin Templeton. Jeśli chcesz usłyszeć więcej, odwiedź nasze archiwum poprzednich odcinków i subskrybuj w iTunes, Google Play, Spotify lub gdziekolwiek indziej, gdzie odbierasz swoje podcasty. Mamy nadzieję, że dołączą Państwo do nas następnym razem, gdy podzielimy się spostrzeżeniami naszych specjalistów od inwestycji.

 

Templeton Global Macro CIO Michael Hasenstab oraz dyrektor ds. globalnych badań makroekonomicznych w Brandywine Global, Francis Scotland, rozmawiają z naszym Stephenem Doverem o kierunku rozwoju Chin, zmiennych, które mogą zadecydować o tym, czy obawy związane z siłą roboczą i inflacją utrzymają się przez dłuższy czas, co może napędzać wzrost cen energii, poza samą podażą i popytem, oraz o poglądach na temat dolara amerykańskiego w porównaniu z innymi walutami na świecie.

Nota prawna

Czytaj więcej