Reklama
WIG82 616,22+1,29%
WIG202 430,85+1,50%
EUR / PLN4,32+0,06%
USD / PLN4,00+0,24%
CHF / PLN4,42+0,22%
GBP / PLN5,05+0,30%
EUR / USD1,08-0,18%
DAX18 507,47+0,16%
FT-SE7 951,72+0,25%
CAC 408 242,38+0,46%
DJI39 760,08+1,22%
S&P 5005 248,49+0,86%
ROPA BRENT86,32+0,72%
ROPA WTI81,76+0,05%
ZŁOTO2 211,97+0,92%
SREBRO24,63+0,24%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

komunizm w polsce

Kolejny odcinek programu „Spółki czy spod lady”, tym razem o potencjalnym upadku Evergrande Group. Jak doszło do tego, że chiński gigant stanął na skraju bankructwa? Jakie są realne szanse na to, że Pekin uratuje do niedawna jeszcze największego dewelopera świata? Oglądaj nas na YouTube i słuchaj na Spotify!

 

Historia Evergrande - droga na skraj bankructwa

Warto zacząć od samego wprowadzenia do tego jak w ogóle mogło dojść do sytuacji, że prywatna spółka działająca w kraju o dość specyficznym modelu gospodarczym łączącym nadzór komunistycznej partii z agresywnym kapitalizmem w kilkanaście lat doszła do sytuacji, w której jej zadłużenie jest największe spośród wszystkich przedsiębiorstw na świecie, a widmo jej bankructwa wisi nad globalnymi rynkami.

 

Reklama

 

 

Spółka powstała w 1996 r. pod nazwą Hengda Group, a jej założycielem i prezesem aż do dziś jest Xu Jiayin, który jeszcze w zeszłym roku był trzecim najbogatszym chińczykiem. Spółka od samego początku zajmowała się deweloperką mieszkaniową i trzeba przyznać, że miała świetny timing - rok przed kryzysem azjatyckim w 1997 r., po którym dość szybko wybuchł boom na rynku nieruchomości w Chinach, związany chociażby z falą industrializacji i masowych migracji ludności ze wsi do miast. Oprócz tego Evergrande był jednym z pionierów sprzedaży mieszkań w ramach przedpłaty, biorąc pieniądze od klientów na nieruchomości, których budowa nawet się jeszcze nie rozpoczęła, w ostatnich latach przybierało to nawet dość patologiczne rozmiary, bo Evergrande nie tylko sprzedawał mieszkania w blokach, które nie istnieją, ale nawet nie było jeszcze pozwolenia na ich budowę. Dzięki takiemu modelowi Evergrande miał już pieniądze na realizację inwestycji, zanim w ogóle się za nią zabrał. Oprócz tego spółka chętnie korzystała z taniego finansowania od chińskich banków, dla których boom na rynku nieruchomości był napędzaniem ich koniunktury - więcej mieszkań, to więcej kredytów hipotecznych.

 

Reklama

Xu Jiayin po debiucie giełdowym Evergrande Group w 2009, źródło: Visual China

 

W 2009 r. China Evergrande Group wszedł na giełdę w Hong Kongu, a jego IPO było warte 722 mln dolarów amerykańskich. To był też czas, w którym spółka zaczęła emitować obligacje korporacyjne denominowane w dolarze amerykańskim, żeby zachęcić zagranicznych inwestorów i żeby osiągnąć jeszcze wyższy stopień lewarowania biznesu. W ostatnich latach przed pandemią co roku w Chinach oddano do użytku łącznie ponad 15 mln mieszkań, czyli 5x więcej niż w USA i UE razem wziętych. Chętnych na mieszkania było tylu, że w niektórych miastach Evergrande organizował losowania dla klientów.

W 2018 r. Evergrande został ogłoszony największy, deweloperem mieszkaniowym na świecie, z kapitalizacją ponad 370 mld HKD, ale już wtedy był najmocniej zadłużoną i najbardziej zalewarowaną spółką z sektora mieszkaniowego w Chinach. 

 

Reklama

Wszystko zaczęło się sypać w trakcie pandemii, kiedy pojawiły się zastoje w budowach, opóźnienia inwestycji, problemy z pozwoleniami, przerwane prace przez podwykonawców, którzy nie dostali wynagrodzenia, czy wreszcie dużo trudniejszy dostęp do finansowania. Evergrande ratował się promocjami, obniżając ceny i szukając od klientów na mieszkania, których budowa jeszcze się nie zaczęła. Łącznie takich osób jest teraz ponad milion, podobnie jak nie oddanych mieszkań.

Prawdziwe problemy zaczęły się jednak dopiero pod koniec zeszłego roku, kiedy Ludowy Bank Chin zechciał ucywilizować rynek nieruchomości, który był zadłużony i przelewarowany, działający na bardzo wysokim ryzyku, które jednocześnie przenosi się na sektor bankowy. Rząd chciał też wyhamować wzrost cen gruntów i nieruchomości.

Produkty i usługi związane z nieruchomościami mieszkaniowymi i użytkowymi to prawie 30% PKB Chin, co pokazuje jak duża jest jego rola dla całej gospodarki.

Nowe regulacje to tzw. trzy czerwone linie, jakie miały spełniać spółki deweloperskie w Chinach:

  • dług do aktywów na poziomie max 70%
  • dług netto do majątku netto nie wyższy niż 100%
  • zobowiązania krótkoterminowe nie wyższe niż dostępne środki pieniężne

Oczywiście Evergrande nie spełniał żadnego z tych wymogów, a dług netto wynosił pod koniec zeszłego roku dwunastokrotność majątku spółki.

Evergrande nie jest więc czarnym łabędziem a bardziej szarym nosorożcem.

Reklama

 

Poziom lewarowania finansowego chińskich deweloperów na koniec 2020 r.

 

Co może się wydarzyć? Czy Chiński rząd uratuje Evergrande?

Teraz dochodzimy do istotnej części całego zamieszania - komu tak naprawdę Evergrande wisi kasę i - przede wszystkim - kiedy musi ją oddać?

Wszyscy trąbią o tym, że zobowiązania Evergrande przekraczają astronomiczne 300 mld dolarów, czyli są wyższe niż np. zadłużenie Polski (niecałe 290 mld USD). Oczywiście na ten dług składają się zarówno zobowiązania w juanie i w dolarze, z czego zobowiązania wobec zagranicznych inwestorów stanowią mniejszą część tej kwoty. Tak w ogóle Evergrande Group jest największym chińskim emitentem długu denominowanego w dolarze amerykańskim i odpowiada za ponad 15% jego całkowitej wartości.

Reklama

 

Lista wierzycieli największego chińskiego dewelopera jest bardzo długa i składa się na nią ponad 70 tys. różnych podmiotów, nie wolno też zapominać o ponad milionie klientów Evergrande, którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne i dokonali przedpłaty za swoje wymarzone mieszkania, co do których nie wiadomo jeszcze czy w ogóle powstaną albo czy zostaną dokończone.

Z takiej globalnej perspektywy najważniejsze jest jednak to, że obligatariuszami Evergrande jest tak naprawdę cała finansowa śmietanka tego świata - ponad 120 instytucji finansowych, w tym banki inwestycyjne i największe fundusze.

I tak np. najwięcej obligacji Evergrande, które wygasają w marcu przyszłego roku (EVERRE 8 ¼ 03/23/2022) posiadają kolejno:

brytyjski fundusz Ashmore Group, szwajcarski bank inwestycyjny UBS oraz brytyjski gigant HSBC. Papiery, których termin zapadalności wypada w listopadzie przyszłego roku (EVERRE 9 ½ 04/11/2022) znajdują się w portfelach m.in. banku HSBC, Royal Bank of Canada czy amerykańskiego BlackRocka. W przypadku obligacji wygasających na początku 2023 r. (EVERRE ½ 01/22/23) - najwięcej w swoich portfelach mają wspomniane już BlackRock, HSBC i Ashmore Group. Oprócz tego obligatariuszami Evergrande są też takie marki jak Goldman Sachs, Credit Agricole, Allianz SE, Invesco, AXA czy BNP Paribas. Nie mówiąc już o tym, że deweloper jest też zadłużony w chińskich bankach.

Reklama

Potencjalna niewypłacalność Evergrande bez wątpienia rozleje się też na rynki na całym świecie, a nie ograniczy się wyłącznie do sektora nieruchomości czy nawet do samej chińskiej giełdy, Ale o tym już pisali i mówili chyba wszyscy, więc nie będę się powtarzał.

 

Kiedy nadejdzie sądny dzień dla chińskiego dewelopera, czyli termin spłaty zobowiązań?

Chodzi tu głównie o terminy zapadalności obligacji, czyli ich wykupu, a także wypłaty odsetek

Reklama

Tak naprawdę jednym z nich był czwartek 23 września. Wczoraj minął termin wypłaty odsetek o wartości ponad 83,5 mln dolarów, a do końca września spółka ma wypłacić kupony o łącznej wartości prawie 130 mln dolarów. Jeśli te “drobne zobowiązania” w skali całego zadłużenia Evergrande nie zostaną uregulowane w ciągu najbliższych 30 dni to w praktyce będzie to oznaczało niewypłacalność spółki. 

W środę spółka zależna Evergrande - Hengda Real Estate - wypuściła komunikat, że dogadała się z obligatariuszami ws spłaty odsetek od obligacji denominowanych w juanie. Terminowo miało być to dziś, ale obligatariusze zgodzili się na późniejszy, bliżej nieokreślony termin. Chodzi jednak o odsetki papierów z terminem wykupu dopiero w 2025 r., które są warte w przeliczeniu 36 mln USD, czyli mniej niż połowa całej kwoty odsetek, której termin wykupu wypadł dzisiaj.

 

Rynek jednak dość mocno odetchnął po tym tak naprawdę niewiele znaczącym komunikacie, a wczorajsza sesja na indeksie HSI zakończyła się nawet na plusie, dziś też zyskuje i tak naprawdę chińskie giełdy ominęła fala spadków na początku tygodnia, bo rynki były zamknięte z powodu Święta Środka Jesieni, chociaż tak naprawdę wczoraj był pierwszy dzień kalendarzowej jesieni. Akcje Evergrande też zareagowały optymizmem, choć wydaje się że na razie nadmiernym - notowania otworzyły się na kursie 2,80 HKD, czyli ponad 20% luką wzrostową.

Wiele osób ogłosiło już, że to koniec całego zamieszania wokół Evergrande i że powoli wracamy do normalności, ale tak naprawdę niewiele zmieniło się od momentu, w którym cały świat drżał przed upadkiem najbardziej zadłużonego dewelopera.

Reklama

 

Zwłaszcza, że mówimy o spłacie odsetek, a przed Evergrande stoi wykupu odsetek o wartości 850 mln dolarów do końca tego roku, a w samym 2022 r. minie termin wykupu papierów o wartości ponad 7,4 mld dolarów. A rynek zareagował optymistycznie na info o terminowej spłacie kuponów wartych w przeliczeniu 36 mln USD.

 

Oczywiście nie było tak, że tylko ta informacja wywołała pozytywną reakcję

Biorąc pod uwagę skalę działalności Evergrande i jego zadłużenie, jest to istotna spółka dla chińskiej gospodarki i jej upadek na pewno odbije się negatywnie na rynku nieruchomości w Chinach, ale co jeszcze ważniejsze - na sektorze bankowym. Ponad ⅓ aktywów chińskich banków kontrolowanych przez państwo jest powiązana z rynkiem nieruchomości, a problemy sektora mogłoby zagrozić ich stabilności. Dlatego też Ludowy Bank Chin w ostatnich dniach zasilił sektor bankowy kwotą ponad 120 mld juanów (niecałe 19 mld USD) w ramach 7- i 14-dniowych operacji REPO, co jest największą wartością od lutego.

To jednak, że bank centralny zwiększa płynność sektora wcale nie musi znaczyć, że szykuje się jakiś plan pomocowy dla Evergrande. Być może właśnie przygotowuje banki na najgorsze, rozbrajając je w dodatkową płynność na wypadek sporych zawirowań na rynku. Jak na razie chińskie władze konsekwentnie milczą na temat tego czy uruchomią plan ratunkowy dla Evergrande czy może pozwolą mu upaść. 

Reklama

Jak widać nie spodobała im się też zbyt optymistyczna reakcja rynków, bo w czwartek do mediów, a konkretnie do Wall Street Journal poszedł przeciek od “osób blisko związanych z tematem”, że chińskie władze wysłały komunikaty do zarządzających prowincjami, aby te ”przygotowały się na trzęsienie ziemi”, jakie może towarzyszyć ogłoszeniu bankructwa przez Evergrande, co sugeruje, że Pekin nie jest wcale aż tak skłonny do ratowania gigantycznego dewelopera. Dzisiaj natomiast pojawiła się informacja, że zgodnie z podejrzeniami Evergrande nie spłacił dolarowych odsetek, które miały zostać wypłacone wczoraj - informacja nie pochodzi od samej spółki, ale od jej wierzycieli. Trzeba jednak dodać, że już w poniedziałek Evergrande nie wypłacił odsetek w juanach, które miały dostać chińskie banki. Na piątkowej sesji akcje Evergrande znów tracą ponad 10%, spadając do 2,36 HKD.

Notowania China Evergrande Group na HKEX (ticker: 3333)

 

Większość nadziei związanych z ratowaniem Evergrande opiera się tak naprawde na niedwanym bailoucie Huarong Asset Management, o którym w polskich mediach poza krótkimi przetłumaczonymi depeszami chyba nie pojawiła się żadna informacja. Huarong to był bank inwestycyjny kontrolowany przez państwo, który jako jeden z czterech powstał pod koniec lat 90. po to, by skupować dług wysokiego ryzyka o niskich ratingach, który był skutkiem azjatyckiego kryzysu ekonomicznego w 1997 r. Huarong w kilka lat sam zaczął podejmować bardzo ryzykowne inwestycje i szybko się rozrastał. Gdy zaczął mieć problemy z płynnością wszedł na giełdę w Hong Kongu i od tamtego czasu (2015) było z nim już tylko gorzej.

Jego były prezes Lai Xiaomin został skazany na śmierć m.in. za korupcję na potężną skalę w styczniu tego roku. Huarong zwlekał z publikacją sprawozdania finansowego za zeszły rok i ogólna atmosfera wokół niego zaczęła się zagęszczać. Chiński rząd przez cały czas milczał o jakiejkolwiek pomocy dla Huarong, podobno po to, by dać nauczkę inwestorom, że trzeba brać odpowiedzialność za ryzyko, a nie liczyć na pomoc rządu. Finalnie jednak Huarong 19 sierpnia podpisał umowę z pięcioma kontrolowanymi przez państwo instytucjami finansowymi, którym przewodził rządowy fundusz. Plan ratunkowy zakłada dofinansowanie banku na poziomie 50 mld juanów, podczas gdy strata netto w samym 2020 r. wyniosła prawie 103 mld juanów (16 mld dolarów). Wiadomo już jednak, że Huarong nie upadnie.

Reklama

Na podobny scenariusz rynek liczy w przypadku Evergrande, z tym że trudno porównywać oba biznesy - upadek kontrolowanego przez rząd funduszu byłby totalnym blamażem Pekinu, podczas gdy bankructwo prywatnego dewelopera nie wiąże się już z tak dużą odpowiedzialnością partii komunistycznej, co więcej byłaby to okazja do pokazania zachodnim gigantom finansowym gdzie ich miejsce. Możliwy jest też scenariusz, w którym Pekin zgodzi się na restrukturyzację długu Evergrande, ale tylko tego w juanie. Zagraniczni obligatariusze z papierami wycenianymi w dolarze bvędą wtedy pozostawieni sami sobie.

Czytaj więcej