Aktualizacja 30.12.,07:51. Na rynku rośnie apetyt na ryzyko w związku z doniesieniami, że Chiny rezygnują z polityki "zero-Covid". Warto zauważyć, że w weekend wiele renomowanych agencji informacyjnych (Reuters, Bloomberg, AFP) publikowało przerażające zdjęcia, powołując się na swoje anonimowe źródła: dziesiątki, a nawet setki milionów zarażonych, przepełnione kostnice i przeciążone systemy medyczne w Chinach: takie tło informacyjne tworzone przez prasę stanowiło pośrednie wsparcie dla byków dolarowych.
Jednak takie wsparcie było zbyt ulotne. Faktem jest, że rynek dość pragmatycznie (a nawet w pewnym sensie cynicznie) podchodzi do rozprzestrzeniania się koronawirusa – także w Chinach. Traderzy obawiają się przede wszystkim reakcji władz (obostrzeń kwarantannowych, lockdownów, zakłóceń łańcuchów logistycznych itp.) oraz możliwych konsekwencji ekonomicznych fali COVID. Natomiast wzrost liczby zarażonych osób nie alarmuje zbytnio uczestników rynku: służy jedynie jako swego rodzaju barometr, zwiększając lub zmniejszając prawdopodobieństwo pesymistycznych scenariuszy.
Dlatego w obliczu takich wydarzeń rozgrywających się w Chinach (według dziennikarzy wspomnianych agencji informacyjnych) dolar nagle znalazł się pod presją: indeks dolara amerykańskiego powrócił w okolice 103. pozycji.
Faktem jest, że Chiny oficjalnie nie potwierdzają ani nie dementują informacji o bezprecedensowym wzroście liczby zachorowań w kraju. Rzeczywista liczba (dzienny wzrost zachorowań i zgonów z powodu koronawirusa) jest nieznana, ponieważ urzędnicy przestali publikować d