Tylko we wrześniu br. średnia cena gazu w państwach Unii Europejskiej wzrosła o 17%. Choć sytuacja ta nie jest zaskoczeniem, a przyczyny są powszechnie znane, ministrowie państw członkowskich biją na alarm.
„Obecne ceny są wprost nie do zniesienia.” –
tymi słowami skomentował obecną sytuację francuski minister finansów. Podobnego zdania są przedstawiciele Grecji, Hiszpanii i Włoch – domagają się od UE odpowiednich środków zaradczych. Dwa ostatnie kraje zasugerowały dotacje dla gospodarstw o najniższych dochodach. Francja chce uwolnienia ceny energii, ale sam minister w kwestii dokładnych warunków i zasad pozostawał mało konkretny. Pojawiła się też propozycja dokonywania wspólnych zakupów energii ze środków z budżetu UE lub nawet finansowania ich długiem.
Decydenci z krajów północy podchodzą jednak do powyższych propozycji z dużą powściągliwością. Niemiecka minister twierdzi, że obecne ceny są przejściowe, a wiosną 2022 roku sytuacja wyreguluje się sama, pod wpływem siły rynkowych. Popiera ją Irlandia i Finlandia.
W związku z toczącymi się dyskusjami członek KE Paolo Gentiloni zapowiedział, że w przyszłym tygodniu zaproponowany zostanie szereg narzędzi mających złagodzić rosnące napięcie, w tym możliwość tworzenia wspólnych rezerw gazu. Ostrzegł jednak, że rozwiązanie to nie jest ani proste, ani typowe i nie należy oczekiwać, że pojawi się szybko.
Oprócz tego ze strony Ursuli von der Leyen padły werbalne sugestie wobec Rosji: „Jesteśmy wdzięczni, że Norwegia chce zwiększyć produkcję, ale wydaje się, że w Rosji brak podobnej inicjatywy”.
Rosyjski Gazprom jest obecnie największym dostawcą gazu w Europie (37% rynku). Według oficjalnych komunikatów Gazprom tamuje dostawy, ponieważ „nie jest jeszcze gotowy, by je zwiększać”. Spekuluje się jednak, że Rosja pragnie w ten sposób uświadomić państwom UE ich zależność.
Czy przyczyną jest Nordstream 2?
Nowo powstały gazociąg znajduje się obecnie w fazie testów. Teoretycznie może zostać dopuszczony do użytku dopiero 2 miesiące po uzyskaniu certyfikatu od odpowiedniego niemieckiego urzędu, a na wydanie tegoż certyfikatu urząd zarezerwował sobie aż 4 miesiące. Szacuje się jednak, że ze względu na inne trudności (np.: sankcje USA) proces zajmie łącznie 8 miesięcy. Warto dodać, że Polacy chcą wziąć w nim udział. Obok spekulacji o rosyjskiej próbie zaznaczenia pozycji, pojawią się też głosy, że kraj ten próbuje wymusić przyspieszenie opisanej powyżej procedury. Niemieccy przedstawiciele deklarują, że ich rezerwy gazu są w tej chwili wypełnione w 68 procentach, a zimowy sezon grzewczy nie jest zagrożony. Wobec takiej narracji ciężko spodziewać się nadania procesowi certyfikacji szybszego biegu.