Reklama
WIG82 605,86+1,28%
WIG202 430,17+1,48%
EUR / PLN4,32+0,05%
USD / PLN4,00+0,22%
CHF / PLN4,42+0,23%
GBP / PLN5,05+0,29%
EUR / USD1,08-0,17%
DAX18 507,72+0,17%
FT-SE7 951,72+0,25%
CAC 408 242,29+0,46%
DJI39 760,08+1,22%
S&P 5005 248,49+0,86%
ROPA BRENT86,35+0,76%
ROPA WTI81,78+0,07%
ZŁOTO2 211,07+0,88%
SREBRO24,62+0,20%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

jak można zminimalizować ryzyko inwestycyjne

Niemiecki DAX urośnie o 10 spółek! W zeszły piątek poznaliśmy nazwy nowych walorów. Notowania powiększonego (nie mylić z ulepszonego) indeksu wystartują 20. września bieżącego roku. Jak zareaguje indeks? Czy można spodziewać się sytuacji podobnej do zachowania kursu Tesli po splicie? Lepiej kupować indeks, czy nowe spółki? Czyli sprowadzając problem do prostego pytania: jak można zarobić na zmianie składu indeksu DAX?

Z artykułu dowiesz się:

  • co zmiana ta oznacza dla inwestorów.
  • jakie nowe spółki zobaczymy w DAX (i które z nich są warte rozpatrzenia).
  • jak będą zachowywać się fundusze odwzorowujące DAX-a.
  • kto stanie się największym beneficjentem zmian (i jak z tego skorzystać).

 

Dlaczego niemiecki DAX ulega powiększeniu?

 

Reklama

Planowane roszady to praktycznie największa zmiana indeksu od 1988 roku (nie mamy zatem żadnych historycznych podpowiedzi). Ale jaki jest powód zmian? Jak to w przypadku niemieckiej kultury organizacyjnej bywa – bardzo konkretny. Chodzi o aferę ze spółką Wirecard. Skandal wstrząsnął indeksem DAX oraz całym systemem finansowym - był on największy w historii niemieckiej giełdy. Fałszowane przez lata sprawozdania finansowe ujrzały światło dziennie dopiero rok temu, ale pogłoski dotyczące nielegalnych praktyk stosowanych przez niemiecki fintech rozpoczęły się jeszcze w 2008 roku.


Ostatecznie spółkę usunięto z indeksu, CEO spółki aresztowano, a winą w dużej mierzę obarczono… pozycję Wirecard na rynku. Wirecard był swojego rodzaju laurką dla niemieckiej giełdy, ponieważ u naszych zachodnich sąsiadów po prostu brak tego typu technologicznych gigantów. Według statystyk niemiecki fintech bardzo często wchodził w skład portfeli licznych TFI. 


Gdy opadł kurz, fala krytyki wylała się na prywatnych audytorów Wirecard oraz państwowych, niemieckich regulatorów. I właśnie to stało się przyczółkiem obecnych zmian – indeks nie tylko zostanie powiększony, ale zmienią się kryteria doboru walorów. Nowe zasady maja zapobiec skandalom w przyszłości i zwiększyć wiarygodność giełdy. Przy czym, warto wtrącić tutaj dygresję socjologiczną: inwestorzy niemieccy stronią od ryzyka, społeczeństwo to przyzwyczajone jest do obrotu gotówką i oszczędzaniu na lokatach lub w formie obligacji. W tym kontekście, tak szybka i zdecydowana reakcja niemieckich regulatorów może być zatem przez rynek przyjęta optymistycznie.

 

Jakie kryteria muszą spełniać spółki aspirujące do indeksu DAX?


Do tej pory był to dwa kryteria – obydwa ilościowe:

1. Kapitalizacja (wielkość spółki).
2. Wolumen obrotu (płynność handlu).


Obecnie będzie to miks wymogów ilościowych i jakościowych:

Reklama

1. Już od grudnia zeszłego roku spółki aspirujące do wejścia w skład indeksu muszą wykazać zysk EBITDA za dwa ostatnie lata. Zysk ten ma być liczony według wystandaryzowanych zasad rachunkowości.
2. Członkowie indeksu są zobowiązani do składania zweryfikowanych kwartalnych i rocznych sprawozdań bez żadnych opóźnień.
3. Kryterium kapitalizacji pozostaje niezmienne.
4. Wolumen obrotu będzie liczony w inny sposób. Od teraz wskaźnikiem stanie się tak zwana płynność minimalna. Zgodnie z nową metodologią, spółka będzie musiała uzyskać obrót z ostatnich 12 miesięcy albo w wysokości co najmniej 1 milirada euro, albo na poziomie 20% swojej kapitalizacji.  

Wprowadzone zmiany na ogół spotkały się z optymizmem, ale wyjątkiem jest ostatnia, dotycząca płynności - opinie analityków i inwestorów wskazują, że jest to „miękki wskaźnik”, wskaźnik który pozostawia pole do interpretacji, a co za tym idzie, do potencjalnych nadużyć.

 

Czy 10 nowych spółek sprawi, że DAX stanie się konkurencyjny dla indeksów amerykańskich?

Według najnowszych analiz, kapitalizacja indeksu wzrośnie aż o 16%. Jednak nawet wtedy DAX będzie 27 razy mniejszy od SP500. By jeszcze lepiej unaocznić przewagę indeksów amerykańskich nad europejskimi: trzy największe spółki z SP500 są rynkowo warte więcej niż cały nowy DAX.

 

Czy DAX będzie wyżej wyceniany?

Reklama

Nie. Obecna wycena, czyli około 16 000 punktów pozostanie bez zmian. 20. września notowania otworzą się jak zwykle, z tą różnicą, że każda spółka z indeksu będzie znaczyć trochę mniej. Tort zostanie podzielony na mniejsze kawałki.

 

DAX, jak WIG – zdominowane przez kilka sektorów


Planowane zmiany spotkały się z zarzutem pod tytułem: „Główny indeks w kraju powinien odzwierciedlać filary gospodarki”. W dotychczasowym składzie DAX-a dominował bowiem przemysł motoryzacyjny, chemiczny, energetyczny oraz usług finansowych. O ile w Polsce większa dywersyfikacja byłaby przez inwestorów raczej mile widziana, w Niemczech obawiano się zakłócenia dotychczasowych proporcji.


Gdy jednak przyjrzymy się nowemu „DAX 40” okazuje się, że tradycyjna konstrukcja nie ucierpi. DZ Bank szacuje, że łączny udział nowych spółek w indeksie wyniesie od 12 do 13%. Wyraźnie wzmocni się jedynie ekspozycja na sektor medyczny, a spółki z branży e-commerce sprawią, że DAX stanie się nieco bardziej nowoczesny. Fakt ten zadowala z kolei tych analityków, którzy krytykowali indeks za nader konserwatywną strukturę.
Zdania są więc podzielone i ryzykownie postrzegać samą roszadę komponentów jako czynnik, który wywoła wzrosty indeksu.

 

To nie DAX, a MDAX może na tym skorzystać!

Reklama


MDAX to młodszy brat DAX-a. Z założenia jest indeksem średnich spółek z głównego niemieckiego parkietu. O ile do wzrostów nowego DAX-a analitycy są raczej negatywnie nastawieni, to wielu z nich zauważa pewien ciekawy fakt.
Jeśli weźmie się pod uwagę wartość rynkową samych przedsiębiorstw, około połowa MDAX trafi do DAX-a.
W samym MDAX będzie zatem nie 60, a 50 walorów. Póki co brak informacji o kandydatach do MDAX. Co za tym idzie struktura indeksu zmieni się, stanie się bardziej zrównoważona, będzie w stanie lepiej odwzorować sektor średnich przedsiębiorstw. Do tej pory spółki takie jak np.: Airbus zniekształcały MDAX-a.


Kontrargumentem może być fakt, że z indeksu znikną jego filary – firmy z ugruntowaną pozycją na rynku. Może to doprowadzić do większej zmienności w handlu.

Źródło: https://stooq.pl/q/?s=^mdax&d=20210907&c=3y&t=l&a=lg&b=1&r=^dax

 

Ekspozycje na MDAX uzyskasz np.: za pomocą funduszu ETF notowanego u brokera XTB. Nazwa ETF-u to: iShares MDAX® UCITS ETF, a ticker to: MDAXEX.DE. KID funduszu: https://s3-eu-west-1.amazonaws.com/xtbcom-new-production/RTS27/kid/MDAXEX.DE.pdf.

Reklama

 

10 nowych spółek w DAX


Jeśli więc wysoka stopa zwrotu z nowego DAX-a jest wątpliwa, a MDAX wydaje Ci się nader skorelowany z DAX, alternatywą są poszczególne spółki. Poniżej lista nowych dodatków z krótkim omówieniem i kwestiami, na które warto zwrócić uwagę przy dalszej analizie.


Aktualny skład zostanie powiększony o:

1. Airbus. To największy pod względem kapitalizacji dodatek. Producent samolotów z dobrą historią finansową. Po zawahaniu rynków w 2008 roku, ceny akcji praktycznie nieustanne rosły. Jak cały sektor, firma ucierpiała podczas pandemii, jednak od czerwca 2020 r. obserwujemy odbicie. Performens Airbusa – bez względu na to, czy byłby w indeksie DAX, czy nie, zależy w dużej mierze od Beoinga. Beoing stanowi największą konkurencje i realizuje obecnie o wiele więcej zamówień niż koncern niemiecko-francuski. Mówi się, że w tej kwestii Airbus ma dużo do nadrobienia.


2. Porsche. Producent luksusowych samochodów sportowych. Firma w ostatnich latach zanotowała dynamiczny skok przychodów oraz nieco mniej dynamiczny skok zysków. Z jej wyceną bywało różnie – od początku notowań spółka zaliczyła co najmniej dwa dotkliwe spadki. Obecnie znajdujemy się pod linią oporu rysowanego od 2014 roku.


3. Puma. Producent artykułów sportowych (odzież, obuwie, akcesoria). Po splicie z 2019 roku spółka przyciągnęła uwagę inwestorów i na ten moment urosła o ponad 70%. Sytuacja finansowa spółki jest ciekawa, ponieważ w 2020 roku obserwowaliśmy niewielki spadek przychodów – wyłamanie ze wzrostowego trendu. Dwa pierwsze kwartały bieżącego roku też nie były szczególnie zaskakujące pod tym kątem. Teoretycznie, by powrócić do utraconej w skutek pandemii dynamiki przychodów i zysków, spółka musi nadgonić wyniki w dwóch kolejnych kwartałach. Raport za 3. kwartał ukaże się 27.10.2021.

Reklama


4. Siemens Healthineers. To spółka-matka dla kilku firm zajmujących się technologią medyczną. Czynnikiem wzrostowym może być tutaj zakończona niedawno akwizycja amerykańskiej spółki Varian. Historia mówi nam niewiele, ponieważ notowania waloru wystartowały w 2018 roku, aczkolwiek od tamtego czasu cena nieustannie rośnie. Rosną również zyski i przychody, jednak nie tak dynamicznie jak aktywa. Zjawisko to jest charakterystyczne dla przedsiębiorstw na wczesnym etapie rozwoju.


5. Symrise. Producent środków aromatyzujących. Tutaj przychody i zyski rosną szybciej niż suma bilansowa. Niestety spółka wygląda na przewartościowaną. Jest w niebywałym trendzie wzrostowym od 2006 roku. Wypełniła już rekomendacje banku inwestycyjnego Barclays (od 105 do 110 euro) – obecnie kosztuje około 120 euro. Co więcej 3. września bank BNP PARIBAS otworzył pozycje krótką na akcjach Symrise.


6. Sartorius. Pozostając w sektorze medycznym – Sartorius jest międzynarodowym dostawcą sprzętu farmaceutycznego i laboratoryjnego. Czytaj: zarobili na pandemii. Zysk za 2020 rok znacznie przewyższył zyski z lat poprzednich, a wzrostowa, niemal pionowa linia na wykresie każe oczekiwać mniejszej lub większej korekty. Na samą wieść o włączeniu do indeksu DAX cena urosła o 8% (60 euro). Case nieco zbieżny z polskim Mercatorem.


7. Qiagen. Dostawca technologii próbek i oznaczeń do diagnostyki molekularnej, testów stosowanych, badań akademickich i farmaceutycznych. Drugi przypadek spółki, która dzięki pandemii wskoczyła na zupełnie inny poziom przychodów. Szczególnie ciekawe jest zestawienie Qiagen z Sartoriusem - pokazuje, że w przypadku pierwszego mamy do czynienia z dużo słabszym sentymentem. Notowania nie poszybowały tak dynamicznie w górę. Obecnie znajdujemy się pod linią oporu z 2000 roku. Krajowy bank niemiecki Berenberg obniżył prognozę dla spółki z 54 na 50 euro. Obecnie za akcje trzeba zapłacić 47 euro.


8. Hellofresh. Firma dostarczająca zestawy do posiłków. Jeśli taki rodzaj działalności spółki NOTOWANEJ na GIEŁDZIE przyprawił Cię o lekki uśmiech, to uwaga: firma jest największym dostawcą zestawów do posiłków w Stanach Zjednoczonych, a prowadzi działalność także w Australii, Kanadzie, Danii, Nowej Zelandii, Szwecji i Europie Zachodniej. Jej notowania wystartowały w 2018 od ceny 10 euro, dziś kosztuje prawie 93. Również beneficjent pandemii, choć zyski rosły dynamicznie od 2017 roku.

Reklama


9. Zalando. Wysyłkowy sklep internetowy. Sprzedaż skupia się głównie na obuwiu i odzieży, mniejszy procent stanowią produkty dekoracyjne, okulary przeciwsłoneczne, zegarki i biżuteria. Również w przypadku tej firmy obserwujemy dynamicznie rosnące zyski – od co najmniej 4 lat. W niemieckich mediach spekuluje się, że włączenie zarówno HelloFresh, jak i Zalando do indeksu będzie drajwerem dalszych wzrostów dla obu spółek. Z drugiej strony pojawiają się obawy o to, czy firmom uda się utrzymać dotychczasowe wyniki w okolicznościach powrotu do normalności. Analitycy podkreślają, że dotychczasowy wzrost zysków nie jest realny w długim terminie, ale obie spółki wypracowały sobie silną, ugruntowaną pozycje na rynku. W tym fakcie upatruje się szansy na dalszy rozwój.


10. Brenntag. Koncern chemiczny zajmujący się dystrybucją surowców i usług dla przemysłu. Spółka pokazała bardzo dobre wyniki za pierwszy i drugi kwartał 2021 roku. Można zatem wysnuć wniosek, że skorzystała z fali podwyżek cen materiałów budowlanych. Ze względu na lepsze od oczekiwań wyniki analitycy niemieckiego banku NORD LB podnieśli cenę z rekomendacji do 80 euro. Niestety obecnie kosztuje ona już 86 euro, a kurs popadł w konsolidacje.

 

Co dzieje się, gdy spółka wchodzi do głównego indeksu?

Oczekiwania co do wzrostów wyżej wymienionych walorów wynikają chociażby z uwagi na fundusze inwestycyjne. Spekuluje się, że nastąpi wzrost popytu ze strony funduszy indeksowych, które to przecież starają się wiernie odzwierciedlić skład indeksu.

I faktycznie, fundusze będą musiały „dobrać” akcje nowych spółek, ale czy wywoła to rajd?

Tak gwałtowne reakcje nie są zauważalne, ponieważ fundusze doważają portfolia stopniowo i z wyprzedzeniem.

Marginalizując zatem wpływ funduszy, jak zwykle zachowuje się cały rynek?

Reklama

Awans do indeksu o wyższej randze jest najczęściej dyskontowany przez inwestorów z wyprzedzeniem. Dość często można zaobserwować przypadki, gdy spółka dynamicznie zyskiwała przed samym awansem bądź nawet przed jego formalnym ogłoszeniem, by po takim formalnym komunikacie lub faktycznej weryfikacji indeksu stracić na wartości” – mówi Kamil Hajdamowicz, zarządzający w Vienna Insurance Group. 


Tak stało się w przypadku polskiego Dino i Play.

Szerzej zakrojone analizy pokazują, że sprawa nie jest tak oczywista. Intrygujących wniosków dostarczyły badania nad efektem włączenia spółki do indeksu S&P 500 na podstawie danych z lat 1997-2017:

1. W pierwszej połowie badanego okresu, czyli od 1997 r. do 2007 r., ogłoszenie że spółka wejdzie w skład indeksu sprawia, że – średnio – jej cena rośnie.
2. W drugiej połowie analizowanych lat tego efektu nie zauważono. Co więcej, w drugiej połowie badanego okresu w ciągu roku po zdarzeniu obserwuje się negatywny wpływ na stopę zwrotu z akcji spółki włączonej do indeksu.


A więc bycie częścią indeksu wydaje się szkodzić firmie? Dlaczego?

Naukowcy sugerują, iż wejście w skład indeksu i stanie się częścią portfeli funduszy pasywnych sprawia, iż cena akcji w mniejszym stopniu odzwierciedla stan firmy.

Reklama


O tym, że fundusze pasywne zaciemniają wycenę aktywów i mogą przyczynić się do tworzenia bańki mówił ostatnio znany bankier Michael Burry.


URL Artykułu


Kiedy wyżej wymienione walory wejdą do indeksu DAX, jedynym kryterium zakupu akcji dla zarządzających funduszami stanie się bowiem ich udział w indeksie. Nie ma znaczenia jak postrzegane są perspektywy rozwoju firmy i potencjał przynoszenia zysku.

To nie koniec. Patrząc z perspektywy ZARZĄDÓW włączanych spółek, cena akcji przestaje być już formą feedback-u od rynku. A przynajmniej jest nią w mniejszym stopniu. W tej sytuacji decyzje zarządu mogą stać się gorsze. Za gorszą jakość zarządzania menadżerowie być może nie poniosą odpowiedzialności (tutaj duża generalizacja, by ukazać mechanizm), ponieważ wejście w skład indeksu sprawia, że punktem odniesienia przy wyznaczaniu płac zarządów są pensje innych zarządów firm z indeksu.



Wracając do case’a CD Projektu. W ciągu zaledwie czterech miesięcy od włączenia do WIG20 kurs CD Projektu wzrósł o ponad 90 proc.
Problem w tym, że w tak długim okresie czynników mających wpływ na decyzje inwestorów mogło być więcej. Ponadto wtedy na spółkę patrzyliśmy przez pryzmat gry „Wiedźmin”. Pytanie, na które odpowiedzi nie poznamy nigdy brzmi:

Reklama

„Czy podobny rajd miałby miejsce, gdyby CD Projekt został włączony do WIG20 teraz? Albo zaraz po wydaniu „Cyberpunka 2077”?”

Właśnie dlatego z wymienionych dziesięciu kandydatów do DAX-a, bezpieczniej byłoby wyłuskać te o największym potencjale, a fakt włączenia do indeksu potraktować jako reklamę, która, jak to reklama, nie zawsze wywołuje pożądany skutek.

 

Jest jednak jedna rzecz, która na pewno się zmieni…

 

Reklama

Bez wątpienia wejście do głównego indeksu kraju przynosi spółce rozgłos. Znajduje się ona w gronie Blue Chipów, największych, najbardziej płynnych i, teoretycznie, najbardziej stabilnych spółek z danego kraju. Co za tym idzie inwestuje w nie większość inwestorów krajowych (co można stwierdzić po analizie zapytań na forach, blogach i przeglądarkach internetowych), a także inwestorzy zza granicy.

Zwiększa się zatem wolumen obrotów i płynność. Nie obserwuje się już „przelotów” wynoszących 20%, ziejących luk cenowych czy interwencji „widłowego” (mowa o zwieszeniu notowań w skutek złożenia przez inwestorów zleceń przekraczających ustalony prawnie zakres cen). Ceny akcji mniej odchylają się od średniej stopy zwrotu. A odchylenie to miara ryzyka. Reasumując, z pewnością inwestowanie w spółki, które weszły do indeksy staje się mniej ryzykowne niż przed zaistnieniem tego zdarzenia.


Jak rynek otworzył się po piątkowych zapowiedziach zmian?

DAX w poniedziałek 06.09 wzrosł o 0,96% i otworzył się luką wzrostową.

Źródło: https://stooq.pl/q/?s=^dax

Reklama

 

MDAX również otworzył się luką, ale pod koniec dnia z zysków zostało tylko 0,44%.

 

Jakie wnioski można wyciągnąć z powyższej analizy?

Techniczne powiększenie indeksu nie sprawi, że będzie on wart więcej – nowy DAX nadal będzie wyceniany na (prawdopodobnie) około 16 000 punktów.

Zmieni się struktura indeksu, ale łączna suma zmian wyniesie 12-13%. Nowe dodatki nie zmienią tradycyjnych filarów: motoryzacji, przemysłu chemicznego, energetycznego i usług finansowych. DAX stanie się mocniej zdywersyfikowany i nieco bardziej nowoczesny.

Reklama

Analitycy wskazują, że na zmianach bardziej niż DAX może skorzystać MDAX – indeks średnich spółek z niemieckiego parkietu.

Badania pokazują, że nie w każdym przypadku spółki po wejściu w skład głównego indeksu zyskują, ale zmniejsza się ryzyko inwestycyjne mierzone odchyleniem standardowym.

Najbezpieczniej byłoby przeprowadzić gruntowną analizę spółek-kandydatów do DAX i wyłonić z nich te o najlepszych perspektywach.

Czytaj więcej