Kilka tygodni temu świat zdał sobie sprawę, że największy chiński deweloper Evergrande Group to równocześnie najbardziej zadłużona spółka świata. Początkowo jedyne co jej wróżono to upadłość, ponieważ jej zobowiązania sięgają niebagatelnego poziomu 305 mld $, z czego większość to kredyty zaciągnięte w chińskich bankach, zaś na ponad 20 mld $ wyceniane są obligacje korporacyjne denominowane w USD.
Gdy opadł kurz, rynek zaczął upatrywać światełka w tunelu, licząc na interwencje chińskiego rządu. Nadzieja ta została pogrzebana po tym jak do obiegu trafiła poufna informacja, jakoby chiński rząd zachęcał państwowe i prywatne spółki do odkupienia aktywów Grupy Evergrande, w tym również posiadanych przez nią gruntów. Ponadto rząd w Pekinie od kilku lat dąży do ograniczenia zadłużenia przedsiębiorstw. Gdyby teraz dokonał bailoutu Evergrande, dałby zły przykład innym przedsiębiorstwom.
Kolejną obiecującą informacją był komunikat Evergrande o sprzedaży prawie 20% udziałów w notowanym na giełdzie w Hong Kongu Shengjing Banku. Transakcja została wyceniona na 9,99 mld juanów, czyli na kwotę ponad półtora miliarda dolarów. Wobec zadłużenia liczonego w tysiącach miliardów jest to jedynie kropla w morzu, natomiast pozwoli na terminowe regulowanie bieżących zobowiązań, co opóźnia wizję niewypłacalności.
Na stan z końca września Evergrande musiał spłacić ponad 500 mln $ do końca br., aby uniknąć bankructwa. Jak poinformowała dziś agencja Bloomberg, spółka zdoła zapłacić około 16% tej kwoty, czyli 83,5 mln $ i to przed upływem terminu tj. w sobo