Reklama
WIG82 707,70+1,41%
WIG202 432,93+1,59%
EUR / PLN4,31-0,15%
USD / PLN3,98-0,16%
CHF / PLN4,42+0,18%
GBP / PLN5,04+0,03%
EUR / USD1,08+0,00%
DAX18 499,19+0,12%
FT-SE7 964,75+0,41%
CAC 408 227,02+0,27%
DJI39 783,65+0,06%
S&P 5005 247,53-0,02%
ROPA BRENT86,45+0,88%
ROPA WTI82,53+0,99%
ZŁOTO2 208,88+0,78%
SREBRO24,63+0,24%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

historia Evergrande

China Evergrande Group, czyli największy chiński deweloper mieszkaniowy w ogromnych tarapatach finansowych, może pogrążyć globalne rynki, mimo że trudno nazwać go „Czarnym Łabędziem”. Jak doszło do tego, że prywatne przedsiębiorstwo zadłużyło się bardziej niż niejedno państwo (w tym Polska) i co oznacza potencjalny upadek „kolosa na pożyczonych nogach” dla jego wierzycieli?

 

Kolos na pożyczonych nogach

W sieci od kilku tygodni można natrafić na setki artykułów opisujących fatalną sytuację finansową China Evergrande Group, wieszczących rychły upadek chińskiego giganta i potencjalny wpływ tego wydarzenia zarówno na chińską giełdę, jak i na rynki finansowe całego świata. Znalezienie rzetelnych i skondensowanych informacji na temat tego co doprowadziło największego dewelopera świata na skraj bankructwa jest już jednak znacznie trudniejsze. Dlatego też warto pochylić się nad przyczynami tego, co doprowadziło Evergrande do tak fatalnej sytuacji finansowej.

Historia China Evergrande rozpoczęła się w 1996 r., wówczas jeszcze pod nazwą Hengda Group, w południowochińskim mieście Guangzhou. Założycielem spółki i jak dotąd jedynym prezesem zarządu spółki jest Xu Jiayin, który jeszcze w zeszłym roku był trzecim najbogatszym obywatelem Chin, wg rankingu Forbesa. Jiayin wybrał idealny moment na stworzenie prywatnego przedsiębiorstwa zajmującego się deweloperką mieszkaniową - trafił na początek chińskiego boomu na rynku nieruchomości. Evergrande był także jednym z pionierów realizowania inwestycji w modelu, w którym klienci płacili za mieszkania, których budowa jeszcze się nie rozpoczęła. To, w zestawieniu z hossą na chińskim rynku nieruchomości i masowymi ruchami ludności ze wsi do miast, sprawiło że spółka bardzo szybko stała się jednym z liderów na rynku deweloperki mieszkaniowej w Państwie Środka, obok spółek, które już wcześniej cieszyły się ugruntowaną pozycją w sektorze, takich jak Vanke czy Country Garden.

Reklama

Spółka w październiku 2009 r. zadebiutowała na giełdzie w Hong Kongu, a wartość jej pierwszej oferty publicznej wyniosła wówczas 722 mln dolarów amerykańskich. Obecnie akcje chińskiego giganta, po niemal 85% przecenie w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, są notowane po cenie niższej niż tuż po giełdowym debiucie.

Po wejściu na giełdę Evergrande otrzymał nowe narzędzia pozyskiwania kapitału, z emisją publicznie notowanych obligacji korporacyjnych na czele. Działalność grupy kapitałowej nie ograniczała się wyłącznie do rynku nieruchomości - Evergrande w 2009 r. zainwestował w klub piłkarski Guangzhou FC, ma pakiet kontrolny akcji ubezpieczyciela Sino-Singapore Great Eastern Life Insurance Company, w 2015 r. zmieniając jego nazwę na Evergrande Life, jest także największym akcjonariuszem komercyjnego Shengjing Banku. W 2014 r. Evergrande Group wypuścił na rynek wodę mineralną pod marką Hengda Bingquan, na rozreklamowanie której - z wykorzystaniem gwiazd filmowych, takich jak np. Jackie Chan - wydano ponad 6 mld juanów. Woda została wycofana z rynku w 2016 r., po bardzo słabych wynikach sprzedażowych i z ponad 4 mld juanów straty. Chiński gigant rynku nieruchomości w 2019 r. rozpoczął inwestycje w rozwój pojazdu elektrycznego Evergrande New Energy Vehicle pod marką Hengchi. Evergrande jest również posiadaczem 100% akcji w szwedzkiej spółce NEVS, która produkuje samochody z napędem elektrycznym w Chinach i która powstała po wykupieniu udziałów upadłej marki Saab w 2012 r. Wejście w inne sektory działalności miało uchronić spółkę przed problemami finansowymi w przypadku dekoniunktury na rynku nieruchomości, jednak przychody grupy kapitałowej pochodzące spoza deweloperki mieszkaniowej są zbyt niskie, aby można było mówić o realnej dywersyfikacji działalności Evergrande.

Wracając zaś do genezy problemów finansowych Evergrande Group, odpowiada za nie sam model biznesowy spółki, który zakłada maksymalne wykorzystanie kapitału obcego, finansowanie długiem i operowanie na bardzo wysokiej dźwigni finansowej. W środowisku dobrej koniunktury w branży i w czasach niskiego poziomu awersji do ryzyka ze strony inwestorów taki model działalności daje szanse na szybki rozwój, co miało miejsce właśnie w przypadku Evergrande, który w niewiele ponad dwie dekady zdołał stać się najwyżej wycenianą spółką deweloperską na świecie (ponad 370 mld dolarów hongkońskich w 2018 r.). W przypadku tak mocno lewarowanych spółek o ogromnej skali działalności wystarczy jeden czynnik, który spowolni koniunkturę w branży i ograniczy możliwość pozyskiwania kapitału oraz generowania przychodów, aby doprowadzić je do poważnych tarapatów finansowych. W przypadku Evergrande, jak nietrudno się domyślić, tym czynnikiem był wybuch pandemii koronawirusa, który na wiele miesięcy wstrzymał realizacje nowych inwestycji. Opóźnienia w budowach były wyjątkowo dotkliwe dla chińskiego giganta, który jeszcze przed pandemią wymagał od swoich klientów uzbrojenia się w cierpliwość - od momentu opłacenia mieszkania do otrzymania kluczy do gotowej nieruchomości mijały, w zależności od miasta, nawet trzy lata. Wybuch pandemii oznaczał załamanie koniunktury dla Evergrande - wstrzymanie realizowanych inwestycji, brak możliwości rozpoczęcia nowych, a co najgorsze, wzrost awersji do ryzyka ze strony banków i obligatariuszy, którzy nie byli już tak skorzy do pożyczania deweloperowi pieniędzy, a także chwilowe załamanie popytu na rynku nieruchomości, co oznaczało dla zadłużonej po uszy firmy brak źródeł kapitału i coraz dotkliwsze problemy ze spłatą istniejących zobowiązań. Grupa Evergrande zakończyła 2020 r. z zyskiem netto nieznacznie przekraczającym 8 mld juanów (1,24 mld USD), co było najgorszym wynikiem spółki od 2016 r. i jednocześnie drugim od końca w całej dziesięcioletniej giełdowej historii dewelopera.

Problemy z utrzymaniem płynności jednego z największych chińskich deweloperów pogłębiły nowe regulacje ostrożnościowe wprowadzone pod koniec zeszłego roku przez Ludowy Bank Chin (PBoC) oraz chińskie Ministerstwo ds. Mieszkalnictwa i Rozwoju Wsi. Chińskie władze w październiku zeszłego roku zapowiedziały koniec przyzwolenia na nieograniczone finansowanie działalności deweloperów kapitałem obcym, zwracając się do dwunastu największych prywatnych firm z sektora o przesłanie szczegółowych danych finansowych. Wśród nich znalazła się oczywiście Grupa Evergrande. Nowe regulacje, potocznie nazywane „trzema czerwonymi liniami”, zakładały że każdy z największych deweloperów mieszkaniowych w Chinach ma spełniać określone wymagania kapitałowe, takie jak:

  • stosunek długu do aktywów (debt to assets ratio) na poziomie maksymalnie 70%
  • Stosunek długu netto do wartości majątku netto nie może być wyższy niż 100% (czyli: wartość długu nie może przekraczać majątku spółki)
  • Zobowiązania krótkoterminowe nie mogą być wyższe niż dostępne środki pieniężne spółki

Jak nietrudno się domyślić, China Evergrande Group już wtedy nie spełniał żadnego z tych wymogów. Opisywane regulacje zostały wprowadzone wraz z tzw. „planem pięcioletnim”, który chiński rząd przyjął w sierpniu tego roku, co było ciosem dla dewelopera. Trudno jednak nazwać go niespodziewanym - wbrew licznym opiniom, potencjalny upadek Evergrande i związane z tym konsekwencje dla globalnych rynków nie są tzw. Czarnym Łabędziem, czyli zjawiskiem niespodziewanym i na tyle, nieprawdopodobnym, że jego realizacja będzie mieć kolosalny wpływ na rzeczywistość. Zbliżające się wielkimi krokami bankructwo gigantycznego dewelopera to raczej Szary Nosorożec (bazując na tytule książki Michele Wucker), czyli wydarzenie o wysokim prawdopodobieństwie, które prędzej czy później dojdzie do skutku, jednak zagrożenia z nim związane były przez lata ignorowane.

Reklama

 

Długi jak świat długi i szeroki

Evergrande jest obecnie największym dłużnikiem wśród prywatnych przedsiębiorstw na świecie - jego aktualne zobowiązania są wyceniane na ponad 300 mld dolarów (1,97 mld juanów), co jest kwotą wyższą niż wartość deficytu budżetowego większości państw. Dla przykładu, zadłużenie Skarbu Państwa RP na koniec lipca wyniosło 1,135 bln złotych, czyli niecałe 290 mld dolarów. Polska ma więc mniejszy dług niż chiński deweloper, co może obrazować skalę lewarowania, na jakiej operuje Grupa Evergrande.

Sama wartość długu nie jest jednak największym problemem dla chińskiego dewelopera - w obecnej sytuacji dużo większym zagrożeniem dla dalszego funkcjonowania Evergrande są nadchodzące terminy jego spłaty. Pierwszy z nich nadchodzi już w najbliższy czwartek 23 września - jutro mija termin wypłaty kuponów obligacji o wartości ponad 83,5 mln dolarów, zaś do końca miesiąca łączna wartość odsetek papierów dłużnych Evergrande do spłaty wyniesie niemal 130 mln dolarów. To jednak nie wszystko - do końca czwartego kwartału minie termin spłaty odsetek o wartości 850 mln dolarów, co będzie trudne do udźwignięcia dla spółki w jej obecnej sytuacji. Jakby tego było mało, w 2022 r. nadejdzie termin zapadalności (wykupu) obligacji wycenianych na astronomiczne 7,4 mld dolarów.

Do grona wierzycieli Evergrande należy ponad 70 tys. podmiotów z całego świata o różnej skali działalności, oprócz tego w realizacji znajduje się ponad milion mieszkań, za które klienci zapłacili w formie przedpłaty, najcześciej zaciągając na ten cel kredyt hipoteczny. Grupa Evergrande jest największym chińskim emitentem obligacji korporacyjnych denominowanych w dolarze amerykańskim, odpowiadając za 16% chińskiego długu w USD. Wśród obligatariuszy chińskiego giganta znajdziemy ponad 120 banków inwestycyjnych i funduszy z całego świata, w tym największe globalne instytucje sektora finansowego. Dla przykładu, najwięcej obligacji Evergrande wygasających w marcu przyszłego roku (EVERRE 8 ¼ 03/23/2022) posiadają kolejno: brytyjski fundusz Ashmore Group, szwajcarski bank inwestycyjny UBS oraz brytyjski gigant HSBC. Papiery, których termin zapadalności wypada w listopadzie przyszłego roku (EVERRE 9 ½ 04/11/2022) znajdują się w portfelach m.in. banku HSBC, Royal Bank of Canada czy amerykańskiego BlackRocka. Nie inaczej ma się sprawa z obligacjami Evergrande wygasającymi na początku 2023 r. (EVERRE ½ 01/22/23) - wśród posiadaczy ich największej liczby znajdują się wspomniane już podmioty, takie jak BlackRock, HSBC i Ashmore Group. W swoich portfelach obligacje chińskiego dewelopera mają również takie instytucje jak Goldman Sachs, Credit Agricole, Allianz SE, Invesco, AXA czy BNP Paribas. Jak widać, oprócz chińskich banków, wśród podmiotów które chętnie pożyczały pieniądze Evergrande Group, znajdują się najważniejsze instytucje finansowe świata.

To jeden z dowodów na to, że potencjalne bankructwo chińskiego dewelopera i próba restrukturyzacji tak astronomicznego długu odbiją się negatywnie na globalnych rynkach, nie ograniczając się wyłącznie do sektora mieszkaniowego w Chinach. Niewypłacalność China Evergrande Group jest faktem, który rynki próbują dyskontować - na Dalekim Wschodzie od co najmniej kilku tygodni, zaś na światowych parkietach chociażby na poniedziałkowej sesji, która zakończyła się dla większości istotnych rynków kapitałowych ze sporymi spadkami. Teraz oczy inwestorów z całego świata skupione są na tym jakie kroki podejmą chińskie władze. Czy uznają, że Evergrande jest „zbyt duży, by upaść”?

Reklama

 

Najwięksi posiadacze obligacji korporacyjnych Evergrande, wg stanu portfela na 15 września, źródło: PPG Macro

 

Komunistyczny rząd na ratunek globalnym rynkom

Sytuacja, w której znalazł się Evergrande jest na tyle podbramkowa, że osiągnięcie stanu wypłacalności przez chińskiego dewelopera wydaje się realne jedynie przy pomocy rządu. Upadek China Evergrande z pewnością nie jest w interesie Pekinu, a o tym że komunistyczny rząd potrafi przeprowadzić bailout świadczy chociażby sierpniowa decyzja wobec jednego z największych komercyjnych banków w Państwie Środka. Mowa o istniejącym od końca lat 90. Huarong Banku, który z kłopotami finansowym i borykał się od co najmniej kilku lat, a na początku tego roku jego były prezes Lai Xiaomin, oskarżony m.in. o korupcję na potężną skalę, został… skazany na śmierć. Mimo próby oczyszczenia atmosfery wokół banku, Huarong przez wiele miesięcy zwlekał z publikacją sprawozdania finansowego za 2020 r., jak się później okazało - nie bez powodu. O tym, że dysponujący aktywami o wartości przekraczającej 1,6 bln juanów bank znajduje się na skraju bankructwa było wiadomo od dawna, jednak chiński rząd przez wiele miesięcy konsekwentnie milczał na temat potencjalnych działań, jakie ma zamiar podjąć wobec widma upadłości Huarong Banku. Nieoficjalnie mówi się, że miała być to nauczka dla inwestorów, którzy podejmowali nadmierne ryzyko, licząc na to, że w skrajnych przypadkach chiński rząd i tak nie pozwoli upaść zadłużonym podmiotom o strategicznej pozycji dla sektora finansowego. Pekin w połowie stycznia uznał jednak, że rynek otrzymał już wystarczającą lekcję i 19 sierpnia zgodził się na to, by wesprzeć Huarong. Bank podpisał wówczas umowę z pięcioma kontrolowanymi przez państwo instytucjami finansowymi, którym przewodził rządowy fundusz CITIC Group. Plan ratunkowy zakłada dofinansowanie banku na poziomie 50 mld juanów, podczas gdy strata netto w samym 2020 r. wyniosła prawie 103 mld juanów (16 mld dolarów).

Wydawać by się mogło, że chiński rząd w przypadku Evergrande może podjąć podobną politykę, decydując się na pomoc deweloperowi w ostatniej chwili i bez wcześniejszego wysyłania pozytywnych sygnałów rynkowi. Agencja S&P Global Ratings uważa jednak, że szanse na bailout Evergrande są niewielkie - wg analityków niewypłacalność i ogłoszenie upadłości samej grupy kapitałowej nie stanowi zagrożenia dla chińskiej gospodarki jako całości. Pekin mógłby zdecydować się na stanowcze kroki dopiero wtedy, gdyby nad kolejnymi chińskimi deweloperami zawisło widmo bankructwa, zaś rynek nieruchomości w Państwie Środka uległby załamaniu. Ze względu na to, że spora część długu Evergrande pochodzi z kapitału zagranicznego takie ryzyko jest jednak relatywnie niewielkie. Jednym ze scenariuszy jest również ten, w którym chińskie instytucje dopuszczą do restrukturyzacji długu Grupy Evergrande, ale tylko tego denominowanego w juanie, czyli w domyśle pochodzącego od chińskich inwestorów i banków. Oprócz tego Pekin ma narzędzia do tego, aby zapewnić wsparcie finansowe ponad milionowi klientów, którzy wzięli kredyty na mieszkania budowane przez Evergrande, a które nie zostaną oddane do użytku z powodu upadku spółki. Innymi słowy, chińskie władze tym razem mogą pokazać zagranicznym inwestorom, że ci muszą wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje, dopuszczając do bankructwa chińskiego dewelopera, przy jednoczesnej ochronie interesów wierzycieli i klientów z Państwa Środka. W tym scenariuszu mogłoby okazać się, że upadek jednego z czołowych deweloperów w Chinach odbije się większym echem na rynkach całego świata niż w samym Pekinie, Szanghaju i Hong Kongu. Zagranicznym inwestorom lokowanie miliardów dolarów na chińskim rynku odbiłoby się zaś sporą czkawką - być może Xi Jinping zechce pokazać Stanom Zjednoczonym, że ma znacznie większy wpływ na jego rynek kapitałowy niż mogłoby się wydawać

Nie można jednak uznać, że chiński rząd bagatelizuje sytuację Evergrande - w zeszłym tygodniu Ludowy Bank Chin zasilił sektor bankowy kwotą ponad 90 mld juanów (niecałe 14 mld USD) w ramach 7- i 14-dniowych operacji REPO, co jest największą wartością od lutego. Być może są to przygotowania do programu ratunkowego dla chińskiego dewelopera, choć równie dobrze może być to uzbrajanie sektora bankowego w płynność na wypadek rynkowego zamieszania wywołanego ogłoszeniem upadłości przez Evergrande.

Czytaj więcej