Reklama

Brak danych

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

gry na pc

Branża gamingowa w Polsce przeżywa właśnie swój „złoty okres”, a wiele wskazuje na to, że może być jeszcze lepiej. Czynnikiem dodatkowo stymulującym całą branżę okazała się być, trochę niespodziewanie, pandemia koronawirusa. Zamknęła ona miliony ludzi w domach, ucinając równocześnie wiele innych źródeł rozrywki za sprawą wprowadzonych w większości krajów lockdownów. Sukces polskiego gamingu znajduje swoje odzwierciedlenie w działalności inwestorów, którzy dzięki wzrostowi notowań polskich spółek gamingowych potrafią osiągać znaczne stopy zwrotu ze swoich inwestycji. Friz, znany i fantastycznie zarabiający polski youtuber, zakomunikował niedawno, że chce przejąć jedną ze spółek obecnych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Jest to jasny sygnał, że polski gaming jest obecnie skrajnie „przegrzany”, a to znaczy, że notowania głównych spółek gamingowych odbiegają w tej chwili od ich faktycznej wartości (inwestorzy płacą za akcje zdecydowanie więcej niż czyniliby to w czasie gorszej koniunktury). Czy przed nami perspektywa potężnych spadków polskich spółek gamingowych? Co może do nich doprowadzić? Spójrzmy, jak obecnie wygląda sytuacja w tej branży.

Polski gaming, czyli kolos na jednej nodze

Kondycja polskiego gamingu oceniana jest zwykle przez pryzmat spektakularnego sukcesu spółki CD Projekt. Seria gier o Wiedźminie zapewniła popularnemu Redsom status giganta, a jednocześnie opinię jednej z najbardziej perspektywicznych spółek gamingowych na świecie (przez długi czas CD Projekt był najwyżej notowaną polską spółką, obecnie zajmuje drugie miejsce, zaraz za Allegro). Sytuacja ta ma jednak swój rewers. Kondycja całej branży gamingowej w Polsce uzależniona jest bowiem od sukcesu jednej spółki. Jakby tego było mało, dalszy sukces tejże spółki zależny jest od sukcesu jednej gry! Mowa oczywiście o Cyberpunku 2077. Wynik sprzedażowy osiągnięty przez ten tytuł zdeterminuje dalszą przyszłość polskiego giganta. Inwestorzy, którzy kupują akcje CD Projekt Red, zdają się dyskontować scenariusz, w którym gra ta osiąga spektakularny sukces. Każdy inny wariant wydarzeń zostanie więc odebrany przez rynek jako duży zawód. Czy najlepszy możliwy scenariusz może stać się faktem? Może. Sukcesy serii „wiedźmińskiej” dowiodły, iż Redsi potrafią tworzyć i bardzo sprawnie sprzedawać międzynarodowe hity. Czy może zrealizować się wariant odwrotny? To także jest bardzo prawdopodobne, spółka CD Projekt Red nie stoi bowiem na tak pewnych fundamentach, jak wydaje się licznym inwestorom. Ponadto problemy tylko tego jednego tytułu wywołają prawdopodobnie lawinę spadków pozostałych polskich spółek gamingowych. Warto zauważyć, że premiery innych istotnych polskich gier zostały przełożone wraz z ogłoszeniem przeniesienia ukazania się Cyberpunka 2077. Stało się tak w przypadku gier Outriders, The Medium, Gamedec oraz Sniper Ghost Warrior Contracts 2. Mieliśmy więc do czynienia z klasycznym efektem domina. Wystąpił on nieprzypadkowo. Pozostałe spółki liczą na pozytywny efekt „aury” ewentualnego sukcesu gry Redsów. Ponadto nikt w Polsce nie jest obecnie w stanie przebić marketingowego rozmachu CD Projektu. Pozostali pragną więc skorzystać z medialnego rozpędu twórców Wiedźmina.

CD Projekt – problemy z „higieną” pracy

Ciekawe dla potencjalnych inwestorów może być zestawienie CD Projektu z Ubisoftem. 19 maja 2020 r. CD Projekt stał się cenniejszy od francuskiego giganta (a przynajmniej tak wynika z notowań giełdowych). Entuzjaści polskiego rynku gamingowego powinni jednak wstrzymać się z otwieraniem szampana. Ubisoft jest bowiem spółką zdecydowanie bardziej dojrzałą. To światowy moloch branży gier z markami takimi jak Heroes of Might and Magic, Assasin’s Creed, Far Cry, Prince of Persia czy Ghost Recon. Firma ta zatrudnia ponadto dziesięciokrotnie więcej osób niż CDP. Najważniejsze jej oddziały rozsiane są po całym świecie (Warszawa, Helsinki, Singapur, Belgrad czy San Francisco). CD Projekt z kolei „zbudowany” jest natomiast na spektakularnym sukcesie Wiedźmina. W skład CDP wchodzą studia deweloperskie w Warszawie, Wrocławiu oraz Krakowie. Redsi wierzą, że Cyberpunk okaże się niebawem marką większą niż seria o Geralcie. Patrząc na nakłady marketingowe, jakie włożono już w Cyberpunka, z mistrzowskim posunięciem zaangażowania do produkcji oraz promocji gry Keanu Reeves’a na czele, jest to jak najbardziej realne. Szefostwo CD Projektu zarządziło nawet niedawno crunch (wzmożoną pracę deweloperów gry, w tym przypadku 6 dni w tygodniu), aby zdążyć z wykończeniem tytułu przed premierą, która po trzykrotnym przełożeniu ma ukazać się ostatecznie 10 grudnia 2020 r. Pierwsze tygodnie od premiery dadzą nam odpowiedź na pytanie, czy Cyberpunk 2077 osiągnie sukces w porównywalnej do pierwotnych założeń skali.

Reklama

 

 

Sytuacja innych polskich spółek gamingowych

Choć CD Projekt Red jest zdecydowanie najjaśniejszą gwiazdą polskiego gamingu, warto obserwować uważnie również inne polskie spółki. Potężnym graczem jest także chociażby PlayWay, w skład którego wchodzi kilkadziesiąt podmiotów zależnych lub z nim powiązanych. Do przedsiębiorstwa należy szereg jednostek, które specjalizują się przeważnie w tworzeniu nisko- i średniobudżetowych tytułów. Widoczna jest znaczna nadprodukcja symulatorów przez spółki gamingowe z grupy PlayWay. Nie wymagają one dużego budżetu, przeważnie ich sprzedaż zapewnia wzrost kosztów związanych z produkcją, a niekiedy zdarza się im osiągnąć spory sukces sprzedażowy. Jest to bezpieczna strategia, jednak należy zauważyć, iż w pewien sposób zubaża ona rynek. PlayWay to prawdziwa „fabryka gier”. Spółki z tej grupy mają mocniejszą pozycję sprzedażową niż niezależni producenci w naszym kraju, którzy często nie posiadają „narzędzi” do konkurowania z tym gigantem.

Niebawem weryfikacja – kluczowy czas dla polskiej branży gamingowej

Obecny czas jest kluczowy dla polskiego gamingu. Przed nami dwie wielkie premiery polskich gier o wieloletnim cyklu produkcyjnym – opisywany wcześniej Cyberpunk 2077, a także Dying Light 2. Istotne będą również premiery mniejszych produkcji – Ghostrunnera, The Medium oraz Shadow Warrior 3. To również czas licznych debiutów giełdowych. Ponadto mamy obecnie do czynienia z „przeskoczeniem” na nową generację konsol. Elementem, który unosi się nad całą branżą, jest także pandemia koronawirusa, która wpływa na tworzenie i dystrybucję gier.

Polski gaming w liczbach

Reklama

W polskich spółkach gamingowych pracuje w tej chwili 9710 osób. W ciągu zeszłego roku doszło do 480 premier. Dało to 2,1 mld złotych przychodów ze sprzedaży produktów i usług, co stanowi 30% wzrostu w zestawieniu rok do roku. 96% przychodów pochodzi z eksportu. W naszym kraju działa obecnie 440 studiów deweloperskich. Polskie spółki gamingowe charakteryzują się sporą elastycznością, którą można zauważyć, kiedy przyjrzymy się sprzętom, na jakie tworzone były gry w naszym kraju w latach 2018-2019. Dostrzec tu możemy potężny wzrost liczby gier tworzonych na konsolę Nintendo Switch. Dowodzi to znacznego potencjału transformacyjnego naszych spółek, w czym można dopatrywać się powodu do optymizmu. 

 

Perspektywy polskiego i światowego gamingu – nowe trendy

Według raportu Newzoo w 2023 r. wartość polskiego gamingu przekroczy 200 mld USD, natomiast jeszcze w tym roku przychody firm działających na rynku gier mają przekroczyć 159 mld USD. Należy zwrócić uwagę, że wciąż rośnie również liczba graczy na świecie – za 3 lata będzie ich ponad 3 miliardy. Warto odnotować, że w czasie pandemii ogromną popularnością cieszą się gogle VR. Wyprzedały się one w zawrotnym tempie. Na rozwój branży gier VR spory wpływ miała premiera gogli Oculusa, która odbyła się jeszcze w 2019 r. W naszych działaniach inwestycyjnych warto więc wziąć pod uwagę spółki działające w sektorze VR (takie jak chociażby Carbon Studio). Wiele wskazuje na to, że branża gamingowa w Polsce i na świecie najlepsze może mieć dopiero przed sobą. Na wyższą półkę może wynieść ją także e-sport. Należy zatem uważnie obserwować podmioty działające w tym segmencie, by rozpoznać, która ze spółek ma szanse odnieść największy sukces. Pandemia koronawirusa zmieniła trendy na rynku rozrywkowym, umacniając pozycję e-sportu. Na warszawskiej giełdzie zadebiutował pierwszy podmiot ściśle związany z branżą e-sportową, czyli Skinwallet. To właściciel platformy do handlu dobrami cyfrowymi. Inne polskie spółki gamingowe decydowały się natomiast na poszerzanie swojej działalności o branżę e-sportową. Są to Cherrypick Games oraz Pyramid Games. Interesujące jest także zestawienie platform serialowych oraz muzycznych z gamingowymi – pokazuje ono bowiem ogromny, a jeszcze niezagospodarowany potencjał.

 

Reklama

 

Zgodnie z szacunkami agencji informacyjnej ISB News Polska znajduje się obecnie na drugim miejscu (za Japonią) pod względem liczby notowanych na giełdzie spółek gamingowych. Jest ich 147, a kolejnych 28 szykuje się do wejścia na rynek. Do największych polskich spółek gamingowych należą: CD Projekt (kapitalizacja na poziomie 37,37 mld zł), Ten Square Games (3,61 mld zł), PlayWay (3,15 mld zł) oraz 11 bit studios (1,12 mld zł). W całym 2019 r. ich wartość wzrosła o 82%. Warto zwrócić uwagę, że kapitalizacja polskiego lidera rynku gier (CD Projektu) to w tej chwili około dziesięciokrotność drugiej pod tym względem wielkości spółki na polskim parkiecie. Ta dysproporcja może nieco niepokoić.

Globalne sukcesy Wiedźmina oraz CD Projektu mogą stwarzać mylne wrażenie, że staliśmy się jednym z globalnych czy chociażby europejskich liderów rynku gamingowego. Prawda nie jest jednak tak atrakcyjna. Wartość polskiego rynku gier wideo wyniosła w 2019 r. 596 mln USD. Daje nam to co prawda drugie miejsce w Europie Wschodniej (według Nezwoo), tuż za Rosją, jednak do czołówki zestawienia oraz wspomnianego wschodniego sąsiada tracimy dużo.

Jak zarobić na giełdowej przecenie gamingu?

Należy przygotować się na możliwość zaistnienia wielu różnych scenariuszy. Długoterminowe perspektywy dla gamingu w Polsce wyglądają bardzo optymistycznie. W średnim terminie warto jednak dopuszczać do siebie coraz większe prawdopodobieństwo mocnego spadkowego odreagowania wzrostów spółek gamingowych, jakie mogliśmy obserwować w ostatnim czasie. Sytuacja, w której to gaming będzie „ciągnął za uszy” całą polską giełdę, nie może trwać w nieskończoność. Wydaje się nawet, że wystąpienie cyklu zniżek notowań nieco uzdrowiłoby rynek z pewnych aberracji, które występują zwykle w okresie „przegrzania” (takich jak działania rynkowych „naganiaczy” korzystających z długotrwałych wzrostów). Blake Robbins z funduszu Ludlow Ventures przekonuje, że przy inwestowaniu w gaming najlepiej jest stosować jedną z dwóch strategii. Można albo inwestować w duże spółki z szerokim portfolio innowacyjnych gier, albo poświęcić większą ilość czasu na wyszukiwanie perspektywicznych perełek. „Taka specjalizacja pozwala osiągać przewagę nad innymi dużymi inwestorami, którzy nie są tak bardzo wyspecjalizowani, nie obserwują pod lupą branży gamingowej i poszczególnych spółek” – tłumaczy Robbins. Według amerykańskiego analityka gaming ma ponadto większe możliwości rozwoju niż np. branża filmowa. „Takie gry jak Fortnite, Dota czy Counter Strike są już czymś więcej niż rozrywką. Są zjawiskiem społecznym, kulturowym. Są miejscem socjalizacji, miejscem spotkań” – przekonuje inwestor.

Czytaj więcej