Branża gamingowa w Polsce przeżywa właśnie swój „złoty okres”, a wiele wskazuje na to, że może być jeszcze lepiej. Czynnikiem dodatkowo stymulującym całą branżę okazała się być, trochę niespodziewanie, pandemia koronawirusa. Zamknęła ona miliony ludzi w domach, ucinając równocześnie wiele innych źródeł rozrywki za sprawą wprowadzonych w większości krajów lockdownów. Sukces polskiego gamingu znajduje swoje odzwierciedlenie w działalności inwestorów, którzy dzięki wzrostowi notowań polskich spółek gamingowych potrafią osiągać znaczne stopy zwrotu ze swoich inwestycji. Friz, znany i fantastycznie zarabiający polski youtuber, zakomunikował niedawno, że chce przejąć jedną ze spółek obecnych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Jest to jasny sygnał, że polski gaming jest obecnie skrajnie „przegrzany”, a to znaczy, że notowania głównych spółek gamingowych odbiegają w tej chwili od ich faktycznej wartości (inwestorzy płacą za akcje zdecydowanie więcej niż czyniliby to w czasie gorszej koniunktury). Czy przed nami perspektywa potężnych spadków polskich spółek gamingowych? Co może do nich doprowadzić? Spójrzmy, jak obecnie wygląda sytuacja w tej branży.
Kondycja polskiego gamingu oceniana jest zwykle przez pryzmat spektakularnego sukcesu spółki CD Projekt. Seria gier o Wiedźminie zapewniła popularnemu Redsom status giganta, a jednocześnie opinię jednej z najbardziej perspektywicznych spółek gamingowych na świecie (przez długi czas