Gamedev to jedna z branż, których zasięg może być absolutnie globalny. Chociaż najwięcej na gry wydają Amerykanie, to jednak ogromnym i kuszącym rynkiem, także dla polskich producentów gier, jest Azja. Mieliśmy tego pierwsze przykłady, ale najlepsze wydaje się być dopiero przed nami.
Gdy inwestor słyszy o możliwości wejścia spółki z produktem na rynek chiński bądź szeroko myśli o sprzedaży czegokolwiek w Azji, od razu pojawia się myśl o potencjalnym strumieniu zysków. Działa tu prosty mechanizm - rozmiar rynku ma największe znaczenie. Później z reguły okazuje się, że rzeczywistość jest dużo bardziej złożona niż piękne plany spółki, bo wejście na te rynki jest po prostu trudniejsze niż się wszystkim wydaje i musi być mocno przemyślane. Polskie spółki kilka sukcesów na tych rynkach już mają, ale z perspektywy czasu można odnieść wrażenie, że były to dopiero podchody pod większe produkcje i głębszą ekspansję.
Producenci gier to coraz istotniejszy sektor polskiej gospodarki mający niezwykle silną reprezentację na rynku kapitałowym. Jedynie w Japonii na giełdzie notowanych jest równie wiele spółek z tej branży, ale to przecież kolebka gier video w porównaniu z naszym młodym rynkiem. Żeby rzetelnie analizować ten sektor, trzeba od razu patrzeć na rynki globalne – miejsce produkcji gier jest tu dużo mniej istotne niż miejsce ich wydania i dystrybucji. Przykładowo zaledwie 3% przychodów CD Projekt czerpie z polskiego rynku, chociaż rzesza miłośników siwowłosego zabójcy potworów jest tu niezwykle duża. Według analityków z Newzoo nasz rodzimy rynek gier pod względem przychodów jest obecnie na 25 miejscu na świ