Nie ulega wątpliwości, że rok 2021 był rokiem dolara. Indeks dolara (pokazuje stosunek dolara do innych głównych walut globalnych) kręcił się wokół linii szyi (rozpoczynającej się w listopadzie 2020 roku) formacji podwójnego dna, ale we wrześniu zdecydowanie ten poziom przełamał, co skutkowało wsparciem dla obozu zwolenników silnego dolara. Poza tym rodząca się krótkoterminowa formacja RGR uległa załamaniu, co też było sygnałem kupna dolara. Jak widać na wykresie minimalny poziom wzrostu indeksu wyznaczony przez analizę techniczną został już osiągnięty i rozpoczęła się korekta.
Z różnych powodów. Czasem zyskiwał z powodu ucieczki do bezpiecznej przystani, a czasem (najczęściej), dlatego że postawa amerykańskiego Fed była bardziej „jastrzębia” niż na przykład europejskiego ECB. ECB nadal mówi o podwyżce stóp dopiero w 2023 roku, a z tego wynika, że kurs EUR/USD powinien spadać.
Tyle teorii. Praktyka może być jednak inna, bo po pierwsze nie wiemy, czy Fed i ECB nie zmienią zdania, a po drugie czy ruchy kursów nie zdyskontowały już tych zapowiedzi, na co wskazywałoby zachowanie indeksu dolara w końcu roku. Inaczej mówiąc – według oczekiwań większości 2022 rok powinien być nadal rokiem dolara, ale według mnie będzie rokiem niepewności i zmienności.
W USA nie da się chyba poprawić ocen prezydentury Joe Bidena. W końcu roku zaczęły się one poprawiać, ale nadal były dla prezydenta bardzo niekorzystne, co bardzo źle rokuje Demokratom w wyborach w 2022 roku. Inaczej mówiąc po lis