Reklama

Brak danych

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

euro vs inr

Wczorajsze dane z USA wręcz zmiażdżyły oczekiwania. Wygłodniały konsument, wyposażony w „czeki Bidena” ruszył na zakupy. Bardziej niż dane szokować może jednak reakcja rynku, której nikt logicznie wyjaśnić nie potrafi.

We wczorajszym komentarzu wskazywałem,

że oczekiwania przed marcowymi danymi o sprzedaży w USA były zadziwiająco niskie. Ostatecznie ludność dostała czeki, a gospodarka otwiera się (choć stopniowo), znaczący wzrost wydatków był zatem logiczny. Tak też się stało. Sprzedaż wzrosła o blisko 10% miesięcznie oraz niemal o 28% w skali roku! Tak to jest efekt bazy, ale tylko po części – sprzedaż jest o niemal 18% wyższa niż w grudniu 2019 roku, napędzana m.in. potężnym wzrostem sprzedaży samochodów (55% r/r).

Wielokrotnie wskazywałem, iż szczególnie w USA konsument ma dużo więcej pieniędzy

(dzięki polityce transferów) niż gdyby pandemii nie było, a przez politykę Fed nie chce ich oszczędzać, więc rezultat nie był trudny do przewidzenia. To co jest trudniejsze do wytłumaczenia to reakcja rynku. Marcowe tendencje będą się tylko nasilać w kolejnych miesiącach (m.in. poprzez dalsze otwieranie gospodarki) i za chwilę może okazać się, że w rok po załamaniu jest ona przegrzana.

Wydaje się, że to powinno prowadzić do wzrostu rentowności obligacji,

ale stało się inaczej – wczoraj (podobnie jak po wtorkowych danych o inflacji) rentowności amerykańskiego długu zanurkowały! Pozornie to nie ma sensu i moim zdaniem wynika z niezrozumiałej polityki schodzenia z pozycji gotówkowej przez Treasury. Tak jakby Treasury umówiło się z Fed na ukaranie grających na wzrost rentowności mimo że za chwilę tych pieniędzy zabraknie i trzeba będzie je pożyczać garściami. Fed dolewa oliwy do ognia sugerując, że zamierza siedzieć z założonymi rękoma i nie będzie nawet myśleć o zacieśnieniu.

Co jednak jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli?

Reklama

Czy ta retoryka utrzyma się jeśli inflacja wzrośnie powyżej 4%? To są pytania, na które brakuje dziś odpowiedzi, bo członkowie FOMC powtarzają tylko swoją mantrę o przejściowej inflacji. Rekordy na Wall Street, mocny wzrost cen złota, słaby dolar – to wszystko już konsekwencje tego, co dzieje się na rynku długu. Kombinacja świetnych danych i prezentu w postaci spadku rentowności znieczuliła rynki tak bardzo, że dość poważne sankcje USA na Rosję przeszły niemal całkowicie bez echa. W ostatnim czasie geopolityka w ogóle zniknęła z rynkowych radarów.   

Dzisiejszy kalendarz rozpoczął się od chińskiego PKB za pierwszy kwartał

Wzrost o 18,3% r/r może robić wrażenie, ale dane były słabsze od oczekiwań, a marcowe miesięczne dane wpisują się w widziany coraz powszechniej schemat: bardzo mocny popyt (sprzedaż +34,2%, powyżej oczekiwań) i ograniczenia podażowe (produkcja +14,1%, poniżej oczekiwań). W USA dziś dane z rynku budownictwa mieszkaniowego (14:30) oraz dane o nastrojach (16:00), którym towarzyszy publikacja oczekiwań inflacyjnych. Złoty rozpoczyna piątkowy handel stabilnie. O 8:50 euro kosztuje 4,5547 złotego, dolar 3,8091 złotego, frank 4,1297 złotego, zaś funt 5,2287 złotego.

Czytaj więcej