Rozczarowujące wyniki Apple i Amazona sprawiły, że europejskie giełdy rozpoczynały ostatnią sesję października pod presją, nie inaczej zresztą było w Polsce. Nie trzeba było jednak wiele czasu, by byki zyskiwały stopniową przewagę – wraz ze wzrostem notowań kontraktów futures na amerykańskie indeksy w drugiej połowie dnia rosła także Europa, główne indeksy finalnie zamykały się na plusach.
Publikowane w trakcie dnia dane o PKB w 3Q2021 były mieszane – pozytywnie zaskakiwał wzrost we Francji i Włoszech (odpowiednio 3,0% k/k oraz 2,6% k/k), negatywnie w Niemczech (1,8% k/k). Ważniejsze być może były jednak dane o inflacji, która wzrosła w strefie euro z 3,4% r/r do 4,1% r/r (konsensus: 3,7% k/k) głównie pod wpływem olbrzymich wzrostów cen energii (23% r/r). W tej chwili oznacza to już, że wbrew retoryce EBC rynek wycenia podwyżkę stóp procentowych w grudniu przyszłego roku, co jeszcze niedawno wydawało się nie do pomyślenia.
Nie może być zaskoczeniem, że skoro wzrost cen w październiku sięgnął 6,8% r/r (konsensus: 6,4% r/r, we wrześniu 5,9% r/r), siłą napędową GPW były banki, przede wszystkim Pekao (+6,25%), które notabene poinformowało rano o sprzedaży Domu Inwestycyjnego Xelion grupie Quercus. O 2,35% drożały także akcje PKO, a o zamknięciu mWIG-u decydowały Millenium (+5,66%), Alior (+5,46%) i ING (+2,64%). Rynek nie ma wątpliwości, że w listopadzie RPP zadecyduje o kolejnych podwyżkach stóp procentowych. Przy dynamice cen, która na początku roku może sięgnąć nawet 7,5-8,0% r/r jedynym sposobem na zakotwiczenie oczekiwań inflacyjnych wydają się agresywne dzi