Reklama
WIG82 745,58+1,45%
WIG202 436,05+1,72%
EUR / PLN4,30-0,18%
USD / PLN3,99-0,14%
CHF / PLN4,42-0,20%
GBP / PLN5,03-0,27%
EUR / USD1,08-0,05%
DAX18 492,49+0,08%
FT-SE7 952,60+0,26%
CAC 408 205,81+0,01%
DJI39 807,37+0,12%
S&P 5005 254,35+0,11%
ROPA BRENT87,07+1,60%
ROPA WTI82,70+1,20%
ZŁOTO2 234,24+0,06%
SREBRO25,03+1,87%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

depozyt

Wiele mówi się o branżach dotkniętych koronakryzysem. Wśród nich, media masowo wymieniają firmy turystyczne, restauracje i hotele. Sektor bankowy jest wymieniany dużo rzadziej. Niemniej jednak należy on do branż, które szczególnie silnie obciążone są kosztami walki z pandemią. Jego główne źródło przychodów - wynik odsetkowy, został zaburzony cięciami stóp procentowych. Na podstawie konsumenckich doświadczeń z ostatniego czasu, każdy z nas może powiedzieć, iż odczuwa na swoim portfelu przerzucanie kosztów działalności przedsiębiorców na kupujących. Pierwsza taka obawa pojawiła się już dużo wcześniej, dokładniej w 2016 roku, kiedy został wprowadzony podatek bankowy. Oczekiwania rynku były jednolite. Z racji komercyjnego charakteru działalności banków zakładano, że nowy podatek przynajmniej częściowo zostanie przerzucony na klientów. Jak będzie tym razem? Czy środowisko niskich stóp procentowych doprowadzi do tego, że będziemy musieli dopłacać bankom do złożonych depozytów? 

Trzy ruchy RPP

Ciął świat, cięła też Polska. Mowa o stopach procentowych, które w ramach walki z pandemią zostały obniżone z poziomu 1,5% do 0,1%. Ich niskie wartości były narzędziem, które wraz z pakietami fiskalnymi miały zmaksymalizować wsparcie dla gospodarki. Tak szybkie cięcia uderzyły w marżę odsetkową banków, które w odpowiedzi na nie, sprowadziły wartość lokat praktycznie do zera.


Powyższy wykres przedstawia zmiany stóp procentowych w Polsce w ostatnich 25 latach. Nie mieliśmy przez ten czas do czynienia z aż tak niskimi poziomami tego wskaźnika. Rada Polityki Pieniężnej przy pierwszej interwencji obcięła stopę procentową aż o 100 pkt. bazowych, następnie o kolejne 40. Instytucje bankowe musiały dostosować się do warunków rynkowych. Kto na tym ucierpiał? Głównie klienci indywidualni, których depozyty złożone na rok, generują obecnie wręcz groszowe stopy zwrotu.

Inflacja zżera depozyty

Reklama

Zanim przejdziemy do analizy prawdopodobieństwa dopłacania do depozytów, warto powiedzieć, że już teraz mało kto chętny jest na zamrażanie środków na lokatach. Niestety ich oprocentowanie w żaden sposób nie chroni przed inflacją. Można by powiedzieć, że dopłacamy już w tym miejscu, godząc się na zakładanie lokaty za ułamki procenta. Depozyty nie rozpieszczają i nie będą tego robić tak długo, dopóki stopy procentowe nie zaczną rosnąć, bądź skończy się nadpłynność banków w formie zdeponowanej na ich kontach gotówki.

Obecnie praktycznie każda forma tradycyjnego inwestowania (lokaty czy obligacje rządowe) istotnie przegrywa z inflacją, ale również nie wzbudza zainteresowania uczestników rynku. O tym wiedzą także banki, które patrzą przez pryzmat ilości wycofywanych środków z lokat. Gdzie lądują te pieniądze? Na rachunkach bieżących gospodarstw domowych. Na razie jednak nie o tym.

Przyjrzyjmy się dokładniej samej marży odsetkowej, czyli głównym źródle bankowych zysków. Weźmy pod uwagę kilka z nich, działających na terenie Polski. Pozwoli to w pewien sposób oszacować, jaka jest realna szansa na obciążenie kosztami utrzymania depozytu.

Na wstępie trzeba powiedzieć, że w polskim sektorze finansowym, wpływy z tytułu odsetek są najbardziej istotnym czynnikiem kształtującym wynik (zysk) z działalności, którą prowadzą banki. Zysk, jaki generują, powinien być niezwykle wrażliwy na czynnik w postaci stopy procentowej, gdyż jej wysokość oddziałuje na wszystkie aktywa i pasywa oprocentowane w bilansie banku. Gdzie zatem jest ryzyko? Ryzyko dla samego banku leży przede wszystkim w pozycjach bilansowych i pozabilansowych, które są podatne na wahania rynkowych stóp procentowych. Do największych pozycji bilansowych, wrażliwych na zmianę wartości stóp procentowych, należy zaliczyć przede wszystkim kredyty dla sektora niefinansowego, depozyty i papiery wartościowe. Idąc dalej tym tropem, presja na marżę odsetkową powstaje wówczas, gdy wzrastają koszty samego finansowania i popyt na kredyty jest ograniczony. Czy mamy obecnie do czynienia z taką sytuacją? Można powiedzieć, że przedsiębiorstwa chętniej korzystają z pomocy, takich jak tarcza pomocowa (co do jej wielkości i przyznawania finansowania można się spierać), gdyż koszt pozyskania pieniędzy z jej tytułu jest dużo niższy. Poniżej wyniki dwóch banków notowanych na GPW - PKO BP oraz mBanku.


Reklama

Jak pokazują wyniki, w polskim sektorze bankowym nie jest jeszcze tak źle i banki dobrze zabezpieczają się przed ryzykiem stopy procentowej. Co nie oznacza, że w przyszłości - o ile utrzyma się środowisko niskich stóp procentowych - nie zechcą one poprawić swojej rentowności. Obecnie polem do takich działań jest działalność związana z kredytami. Niemniej jednak rentowność branży bankowej w ostatnim czasie widocznie zmalała. Analizując wykres powyżej- jasnozielone słupki przedstawiają ROE (wskaźnik rentowności kapitału własnego) dla sektora bankowego w Polsce, natomiast ciemnozielone to ROE jednego z najlepiej wycenianych banków na GPW - mBanku. Niebieska linia natomiast przedstawia dynamikę tych zmian w sektorze w ujęciu rocznym. Jak nietrudno zauważyć, od pierwszego kwartału 2018 roku, dynamika ta widocznie spada. Obecnie utrzymuje się na niskich poziomach, co jest wynikiem kurczenia się marży odsetkowej.

Podobną tendencję zauważymy, przeglądając raporty kwartalne wraz z danymi dodatkowymi. Jednym z lepszych przykładów (który powielają praktycznie wszystkie banki) jest PKO BP. Sam wynik odsetkowy skurczył się od 3Q 2019 r. do 3Q 2020 r. o -8,3%, podczas gdy marża odsetkowa skurczyła się z 3,46% do 2,74%. Analizując te, dane musimy mieć również na uwadze efekt ostatnich obniżek, który odbije się na marży i samym wyniku jeszcze w nadchodzących sprawozdaniach.


Drobni ciułacze bez przywiązania…

Jeżeli spojrzymy na szansę wprowadzenia dopłat do depozytów bankowych, powinniśmy wziąć pod uwagę przede wszystkim klientów indywidualnych, szczególnie tych, których oszczędności są niewielkie i zdeponowane zwykle na kontach oszczędnościowych. Według badania CBOS, większość oszczędzających w marcu 2020 r. była w stanie za zgromadzone środki utrzymać się przez około dwa miesiące. Liczba samych “ciułaczy” również wzrosła z 55% do 61% (r/r). W środowisku niskich stóp procentowych, wprowadzenie opłat za zdeponowanie środków na lokatę będzie bardzo mało realne, przynajmniej dla klientów indywidualnych. Ponadto szukanie rentowności w tabelach opłat i prowizji też raczej ograniczy się do drobnych zmian. Trudno wyobrazić sobie, że nagle zaczniemy płacić za przelewy bankowe czy za rachunki, które zakładaliśmy w promocjach “za zero złotych”. Takie rozwiązania są na razie mało prawdopodobne, podobnie jak opłaty za depozyt. Mamy na razie nominalnie dodatnie stopy procentowe. W związku z tym nie warto zakładać, że w niedalekiej przyszłości (w perspektywie miesiąca, może dwóch) nagle będziemy zobligowani do ponoszenia dodatkowych opłat. Bardziej realnym rozwiązaniem będzie zwiększenie kosztów kredytu (choćby podpierając się koniecznością wprowadzenia większych restrykcji kredytowych) niż narzucenie dodatkowych opłat dla klientów indywidualnych.

A może najpierw największe depozyty?

Z sugestią wprowadzenia opłat od depozytów bankowych wyszedł już niemiecki Commerzbank, sugerując jesienią ubiegłego roku zmiany dotyczące opłat. W swojej polityce przedstawił bardzo ogólne założenia, które opcjonalnie może wprowadzić. Pierwszą linią, która zostałaby obciążona kosztami trzymania pieniędzy na koncie, byłyby firmy oraz klienci indywidualni, którzy posiadają na swoich rachunkach kwoty powyżej 1 mln euro. Ocenę tego rozwiązania pozostawię jednak subiektywnej opinii czytelnika, z racji wielu konsekwencji, jakie wiążą się z jego wprowadzeniem (w tym pozostawienie minimalnej rentowności na lokatach dla pozostałych klientów). Dużo ciekawszym następstwem płacenia za depozyt akumulowany w banku jest to, że granica przysłowiowego „zera” zostałaby przekroczona, co niejako otwiera furtkę do kreowania dalszych, płatnych dla posiadacza rachunku, rozwiązań, które poprawiłyby rentowność banku. Niemniej jednak są to wyłącznie spekulacje. Biorąc pod uwagę realia, dotyczące szukania drogi do poprawy marży odsetkowej, istnieje duże prawdopodobieństwo, iż przeniesie się ona po prostu na kredyty.

Kredyty a depozyty

Reklama

Jeszcze jedną relacją, która pomaga w identyfikowaniu obecnej sytuacji banku i możliwości wprowadzenia opłat od depozytów trzymanych na rachunkach i lokatach, jest wskaźnik kredytów do depozytów. Pokazuje on prostą relację, którą można dosłownie opisać słowami: czego w banku jest więcej: kredytów (zapotrzebowanie na depozyt) czy depozytów (nadpłynność). Obecnie banki w Polsce mają problem z nadpłynnością. Oznacza to, że wskaźnik kredytów do depozytów przemawia zdecydowanie za depozytami. W związku z tym, bank utrzymuje je na rachunkach, bez wykorzystania do strefy kredytowej (na czym de facto zarabia). Dobrze obrazuje to poniższa informacja ze skonsolidowanego raportu kwartalnego PKO BP, ponownie przywołanego jako przykład.


Mogłabym oczywiście porównać większą liczbę banków, jednak sytuacja w nich wygląda podobnie. Analizując powyższą relację, interesuje mnie głównie czerwona linia, która świadczy o bieżącym, udzielonym finansowaniu w stosunku do ilości depozytów. Skoro oscyluje ona na poziomach 80 oznacza to, że liczba depozytów znacząco przekracza liczbę udzielonych kredytów. Pojawia się zatem następujące pytanie: gdzie leży linia rentowności pomiędzy utrzymywaniem pieniędzy (nadpłynności) na rachunkach bieżących a udzielonymi kredytami?

Problem z udzielonym finansowaniem leży także w samym otoczeniu makroekonomicznym, które oferuje tańsze formy finansowania działalności niż standardowy kredyt bankowy. Jest to jednak temat na oddzielny artykuł.

Podsumowanie

Ciężko jest prognozować obecnie kwestię płacenia bankom za utrzymywanie gotówki na rachunkach czy lokatach. Nie oznacza to jednak, że jest to scenariusz kompletnie nierealny. Należy jednak mieć na uwadze kwestie, związane z klientem indywidualnym, aspekty czysto psychologiczne (brak przywiązania do banku), konkurencję oraz same normy UOKIK, który mógłby interweniować również w tej kwestii. Banki znajdują się obecnie w fazie reorganizacji. Środowisko niskich stóp procentowych, mimo dobrych „rentowności” dla kredytobiorców, buduje również pewne ryzyko w kwestii dalszych cięć bądź podwyżek. Stąd pojawia się niepewność, hamująca popyt na kredyty (co podbija nadpłynność banków). Obecnie marża odsetkowa jest jeszcze w miarę stabilna. Ma to miejsce dlatego, że banki podjęły kilka strategicznych decyzji jeszcze w tamtym roku, zabierając się głównie za oprocentowanie lokat firmowych. Patrząc realnie na indywidualnych klientów banku myślę, że na razie nie ma się czego obawiać. Wciąż mamy nominalnie dodatnie stopy procentowe. Neutralizacja kosztów związanych z niskimi stopami procentowymi odbywa się, póki co, raczej kosztem dużych depozytów. Należy jednak brać pod uwagę, że sytuacja może się zmienić i zamiast neutralizowania będzie potrzebna istotna zmiana, która może w ostateczności dotknąć także tzw. “drobnych ciułaczy”.

Czytaj więcej