Rozmowa z Dawidem Muszyńskim, CEO Grupy FlyingAtom, z okazji 5 urodzin firmy. O wyzwania prowadzenia bitcoinowego biznesu w Polsce, wpływ pandemii na bitcoina i o to, co jest najważniejsze w biznesie, pyta Maciej Kosior.
Maciej Kosior (MK): 22 listopada 2020 r. minęło 5 lat, od kiedy istnieje FlyingAtom. Jak wyglądały początki Twojego biznesu?
Dawid Muszyński (DM): Zaczęło się od tego, że czułem potrzebę realizacji siebie i zrobienia ciekawego biznesu. Kiedy poznałem bitcoina, wydał mi się ciekawą perspektywą na biznes. W chwili, gdy otwieraliśmy firmę, nie było kantorów, powstała więc pewna nisza, którą można było zagospodarować.
Początki były trudne, bo przy sprzedaży bitcoinów nie wiedzieliśmy, czy będziemy musieli płacić VAT od całości sprzedanych bitcoinów czy tylko od zysku. Pamiętam, że w przypadku pierwszych transakcji, które robiliśmy, płaciliśmy VAT od zysku. Na tamten moment prawo było tak niejasne, że gdyby przyszedł klient i chciał kupić BTC za 50.000 PLN, to bym mu ich nie sprzedał, ponieważ bałbym się, że będę musiał zapłacić VAT od całości sprzedaży.
Tak było przez pierwsze 2 czy 3 miesiące. Później Unia Europejska wydała rozporządzenie mówiące o tym, że transakcje bitcoinowe mogą być bez VAT-u. Wtedy można już było prowadzić sprzedaż, czując się bezpiecznie.
Ciekawostką jest to, że przez pierwsze 3 miesiące od otwarcia biura było może 10, może 12 klientów.
MK: Jak się prowadziło wówczas biznes w Polsce, czy były z tym związane jakieś nadzwyczajne bolączki?
DM: Było bardzo dużo bolączek… Gdyby nie moja przyjaciółka, która jest księgową, nie wiem, czy zdecydowałbym się otwierać firmę. To była pierwsza