Dywidenda czyli nasz udział w zysku jaki otrzymujemy od spółki, będąc jej akcjonariuszami. Kto by się nie cieszył z tego, że ma swój udział w tym kawałku tortu, jaki spółka przygotowuje z zysku osiągnięto w poprzednim roku obrotowym. Czy jednak dywidenda zawsze jest czymś z czego powinniśmy się cieszyć i czy spółki zawsze powinny dzielić się osiągniętym zyskiem?
Zaczynamy kolejny odcinek Kursu Inwestora Giełdowego, którego partnerami są Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie i Biuro Maklerskie mBanku. W ostatniej lekcji, wraz z Krzysztofem Pakulskim, porównywaliśmy dwa sposoby pozwalające spółkom na podzielenie się wypracowanym zyskiem z akcjonariuszami. Mowa oczywiście o mniej popularnym w Polsce skupie akcji własnych i o wypłacie dywidendy. W tym odcinku zajmiemy się tym drugim sposobem, czyli udziałem w zysku wypłacanym w formie dywidendy, pod kątem tego czy jest ona korzystna dla akcjonariuszy, czy to dobry znak że spółka ją wypłaca, a także kiedy można uznać ją za pewien sygnał ostrzegawczy.
Zacznę od tego, że regularne wypłaty dywidendy przez konkretną spółkę są powszechnie postrzegane jako sygnał dobrej sytuacji fundamentalnej i stabilności spółki. Skoro wypłaca ona od lat dywidendę swoim akcjonariuszom, oznacza to że każdy rok obrotowy zamyka z zyskiem, którym w dodatku chce się dzielić z posiadaczami akcji. Dla legendarnego inwestora Benjamina Grahama - wspomnianego w lekcji 13. - lokowanie kapitału w spółkach, które osiągają zyski i wypłacają dywidendy było kwintesencją inwestowania w wartość. No ale już inny