W ostatnim tygodniu odnotować mogliśmy wzrost rentowności zarówno 10 – letnich, jak i 30 – letnich obligacji amerykańskich, osiągających wartości odpowiednio 1.7 % i 2.14%. W zeszły piątek doszło jednakże do spadku rentowności i do znacznego wypłaszczenia tej krzywe. Stało się to za sprawą szefa banku centralnego USA, Jeroma Powella, który dał jasno do zrozumienia, że Rezerwa Federalna jest gotowa do ograniczenia miesięcznych skupów aktywów, acz jednocześnie podkreślił, że jest za wcześnie, by zacząć myśleć nad podwyżką stóp procentowych. Warto jednak zastanowić się nad tym, do czego dążą Fed i jego przedstawiciele.
Odpowiedzią na wysoką inflację (w USA 5.3% rdr) wydawać by się mogło wspomniane ograniczenie luzowania ilościowego i podniesienie stóp procentowych. Fed zaznacza, że działania te w tym momencie będą potężnym ciosem zarówno dla gospodarki, jak i rynków finansowych.
Rentowność 10 - letnich obligacji amerykańskich, źródło: baha.com
Choć Jerome Powell wielokrotnie podkreślał, że wymienione powyżej posunięcia są w arsenale Rezerwy Federalnej, to niejednoznacznym jest, jakie kryteria mają zostać spełnione, by można było je wykonać. Jednym z czynników stanowiących o rozpoczęciu „taperingu” i podnoszeniu stóp ma być spadek bezrobocia, co mówiłoby o potencjalnej odbudowie gospodarki po pandemii. Rezerwa Federalna nie podała jednak konkretnych wartości dotyczących wystarczająco niskiego bezrobocia – jest to istotne zwłaszcza w odniesieniu do środowych danych. Odnotowano niższą liczbę nowo zgłoszonych bezrobotnych niż się spodziewano – 281 tysięcy wobec średniej z prognoz oczekiwanej na poziomie 288 tysięcy. Warto w