Brytyjczycy rozpoczęli właśnie piąty miesiąc poza Unią Europejską. Oto właśnie mamy rzeczywistość brexitową w pełnej krasie. Już teraz na wstępie można powiedzieć, że niemal każdy w tej sprawie się mylił - mowa zarówno o zwolennikach brexitu, jak i przeciwnikach. Wiele dywagacji, jak będzie wyglądała Wielka Brytania po wyjściu z UE, po prostu się nie sprawdziło.
Przeciwnicy brexitu jako główne argumenty wskazywali długą i głęboką recesję, jaka nawiedzi Wielką Brytanię po wyjściu z UE. Nastąpi odpływ firm, spadną inwestycje, a także, że kraj mocno straci na arenie międzynarodowej. Do tego bali się, że po nowym referendum Szkocja opuści Zjednoczone Królestwo.
Z kolei zwolenników wyjścia z UE przekonywały takie tematy jak: koniec swobody przepływu osób z Unii i ochrona własnego rynku pracy, stanowienie swoich praw bez oglądania się na nikogo, swoboda w zawieraniu umów handlowych z kim się chce i na własnych warunkach, a także to, że równowartość wpłat członkowskich do unijnego budżetu może być skierowana do publicznej służby zdrowia i podnieść jej efektywność.
W tym sporze zwolenników i przeciwników wyjścia z UE można powiedzieć, że nikt w całości nie miał racji. Faktem jest, że Wielka Brytania wpadła w recesję w II kwartale 2020 roku, ale nie można tego przypisywać tylko brexitowi, a raczej pandemii, która nawiedziła świat. Wyspiarze jednak „wstali z kolan” i są prymusem w walce z koronawirusem, a szczególnie w tempie szczepienia obywateli. Byli jednym z pierwszych krajów, gdzie udało się osiągnąć odporność stadną, czyli zaszczepienie ponad 60% obywateli. Dzięki temu szybko udało się wrócić na ścieżkę