Bitcoin (BTC) powstał ponad dekadę temu jako „elektroniczna gotówka” (o czym świadczy chociażby sam tytuł jego white-paperu), mająca być zdecentralizowaną alternatywą dla dotychczasowych rozwiązań płatniczych. Jego deflacyjny charakter i swoiste ograniczenia technologiczne szybko jednak zweryfikowały to czy posiadacze BTC chcą dokonywać nim płatności za zakupione towary i usługi. Wielu krytyków kryptowalut zwraca uwagę na fakt, że bitcoin wykorzystywany jest niemal wyłącznie w celach spekulacyjnych oraz inwestycyjnych i jedynie niewielka grupa jego posiadaczy korzysta z niego do płatności - co więcej, nierzadko za nie do końca legalne produkty lub usługi. Mimo tego, że powyższe stwierdzenie jest znacznym spłyceniem tematu, to aktualne dane statystyczne nie pozostawiają złudzeń. Niemal cała aktywność w sieci bitcoina pochodzi z giełd kryptowalut, zaś jedynie niewielką część stanowią transakcje, będące opłatami za zakupy. W momencie, w którym niemal wszyscy ekscytują się systematycznymi wzrostami notowań bitcoina, na dalszy plan schodzi całkiem poważny problem, jakim jest bardzo marginalne funkcjonowanie BTC jako pieniądza.
Wg najnowszych statystyk firmy Chainalysis, zajmującej się analityką sieci blockchain, w pierwszych czterech miesiącach 2019 r. jedynie 1,3% wszystkich transakcji w sieci bitcoina stanowiły operacje płatnicze, których odbiorcami byli sprzedawcy akceptujący kryptowalutę jako formę płatności. Przeważająca większość transakcji p