Informacja przekazana przez Tymińskiego na platformie X pokrywa się z tendencją, którą od kilku miesięcy można obserwować w różnych branżach. Wcześniej z działań w myśl idei DEI zrezygnowały największe globalne korporacje, jak na przykład McDonald’s.
Wszyscy chcieli „kultury włączającej”
Szeroko rozumiane praktyki DEI w ostatnich latach miały istotny wpływ na kierunek rozwoju wielu branż i firm. Budowanie tak zwanej „kultury włączającej” stało się jednym z najważniejszych czynników i miało realny wpływ na zainteresowanie daną organizacją wśród potencjalnych nowych pracowników. Z badań, na które w 2024 roku powoływał się Forbes, wynikało, że aż 73% poszukujących pracy przedstawicieli pokolenia Z, oczekiwało od pracodawcy środowiska, w którym pryncypia DEI umieszczone są wśród priorytetów. Niewiele niższe wyniki odnotowano wśród badanych z pokolenia millenialsów (68%), X (53%) i baby boomers (46%).
Idea DEI rozprzestrzeniała się w szybkim tempie i z czasem zaczęła dotyczyć nie tylko środowiska pracy, ale też szeroko rozumianego contentu, który produkują firmy medialne czy gamingowe. Flagowym przykładem wdrażania polityki różnorodności, równości i włączenia bardzo długo był Disney. W ostatnich tygodniach amerykański gigant dołączył jednak do grona firm, które albo całkiem odchodzą od DEI, albo łagodzą stosowane dotychczas zasady.
DEI na celowniku Trumpa
Skąd tak nagła zmiana? Odpowiedź jest bardzo prosta i charakterystyczna dla niemal wszystkich ostatnich wydarzeń w USA: z powodu Donalda Trumpa. Pod koniec stycznia amerykański prezydent podpisał dekret nakazujący całkowite wycofanie polityki DEI i przywrócenie systemu opartego na zasługach i obiektywnych kwalifikacjach. Równocześnie, co ma jeszcze większe znaczenie, Trump zawiesił działalność Agencji Rozwoju Międzynarodowego (USAID), rozwiązując ponad 90% zawartych przez nią kontraktów. Większość z nich została zerwana, ponieważ „uznano je za marnotrawstwo” lub przekazywane w ich ramach środki szły właśnie na realizację działań na rzecz DEI - poinformował Reuters.

Źródło: East News
Decyzja Trumpa, którą następnie zaaprobował Sąd Najwyższy, wielu firmom dała impuls do zmian i odejścia od praktyk DEI. Swoje programy w tym zakresie całkowicie wycofały Meta i John Deer, a Intel, Pepsi czy Philip Morris usunęły tzw. język DEI ze swoich wewnętrznych zasad - podał portal Yahoo. Dodatkowo, jeszcze przed oficjalnymi decyzjami Trumpa, z DEI zrezygnowały Harley-Davidson, Microsoft, Jack Daniel’s i McDonald's.
Czytaj także: Trump ograniczy edukację najbiedniejszym? Podpisał już dokument
DEI w grach CI Games nie ma i nie będzie
Decyzję CI Games o zamknięciu się na ideę DEI można potraktować jako przedłużenie nowego trendu. Polski deweloper, jak wyraźnie wynika z wpisu Tymińskiego, chce być apolityczny i społecznie niezależny, dlatego gry, które oferuje, nie będą nacechowana ideologią równości.
To zresztą nie pierwszy raz, gdy Tymiński krytycznie ocenia DEI. W styczniu 2025 roku, również na platformie X, podobnie mocno, jak teraz, podkreślał, że gry, które produkuje jego studio, nie zawierają elementów tej idei. W identycznym tonie wypowiadał się Ryan Hill, global brand i marketing director CI Games.
“Pozostajemy zaangażowani w produkcję gier wideo dla graczy, którzy stawiają na pierwszym miejscu doskonałe wrażenia użytkownika z atrakcyjną tematyką i postaciami stworzonymi specjalnie dla głównych i pokrewnych odbiorców. Podczas gdy niektóre gry wideo skorzystały ostatnio z okazji, aby osadzić w swoich doświadczeniach społeczne lub polityczne agendy, jasne jest, że wielu graczy tego nie docenia, w wyniku czego tylko w ciągu ostatniego roku widzieliśmy wiele głośnych premier, które nie osiągnęły komercyjnych wyników. Nasze gry zawsze będą tworzone tak, aby zmaksymalizować przyjemność graczy i sukces komercyjny” - mówił w trakcie zeszłorocznego spotkania z inwestorami.
Hasłem, które najmocniej przebija się z wypowiedzi Hilla, jest “sukces komercyjny”. Nie jest bowiem tajemnicą, że branża gier w ostatnich latach mocno ucierpiała na działaniach powiązanych z “kulturą włączającą”. Najbardziej jaskrawy przypadek to problemy Ubistoftu, które pogłębiły się po niedawnej premierze najnowszej gry studia - Assassin's Creed Shadows. Pozycja wywołała gigantyczne kontrowersje jeszcze przed premierą, gdy okazało się, że głównym bohaterem fabuły osadzonej w czasach feudalnej Japonii będzie czarnoskóry samuraj. W efekcie przez cały ubiegły tydzień Ubisoft na paryskiej giełdzie spadły o 10%. Później jednak kurs akcji nieco odrobił tę stratę. Aktualna cena za jedną akcję wynosi niewiele ponad 13 EUR.

Źródło: TradingView
W ciągu ostatnich pięciu lat akcje Ubisoft straciły na wartości aż 75% procent, przez co firma znalazła się na skraju bankructwa. Wpływ na taki stan rzeczy miały przede wszystkim niedopracowane projekty i stale przesuwane premiery kolejnych gier. Assassin's Creed Shadows miał być remedium na problemy, ale decyzje, które spotkały się z gniewem i krytyką fanów serii, finalnie mogą być dla Ubisoftu opłakane w skutkach.
Czytaj także: Ten sektor nie może pozbierać się po pandemii
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję