Historycznie niskie stopy procentowe w Polsce to termin, który chyba nie robi już na nikim wrażenia. Poniekąd jest tak dlatego, że droga rozwoju gospodarczego naszego kraju i odbudowy po poprzednim ustroju wiązała się z konsekwentnymi, trwającymi od końca lat 90., obniżkami stóp procentowych. Stąd też, niemal każde kolejne cięcie oprocentowania przez Radę Polityki Pieniężnej było tym do „historycznie niskich poziomów”. Seria konsekwentnych, następujących co kilka miesięcy obniżek stóp procentowych zakończyła się w marcu 2015 r., kiedy stopa referencyjna została ustalona na poziomie 1,5% (nie trzeba chyba wspominać, że był on „historycznie najniższy”). Wydawało się, że bardziej gołębio już być nie może, jednak światem na początku nowego dziesięciolecia zawładnął wirus, który skłonił NBP do podjęcia działań, mających ochronić kraj przed kryzysem gospodarczym. Idąc śladami czołowych banków centralnych, NBP obniżył stopy dwukrotnie w ciągu miesiąca do poziomu 0,5%. Tak blisko zera jeszcze nie było. Jak jednak wynika z danych i samych opinii członków RPP, tak radykalna obniżka jak dotąd nie okazała się skuteczna w stymulowaniu konsumpcji i akcji kredytowej. Co więcej - może okazać się, że jej skutki będą odwrotne od zamierzonych.
NBP kontra kryzys
Pierwsza od pięciu lat ingerencja NBP w wysokość stóp procentowych miała miejsce 17 marca. Wówczas RPP podjęła decyzję o obniżeniu m.in. stopy referencyjnej o 50 pkt. bazowych, z poziomu 1,50 do 1,00. W odpowiedzi na rozwój sytuacji epidemicznej i związane z nim zagrożenie spowolnieniem gospodarczym bank centralny wytoczył również „ciężkie działa” przeciwko kryzysowi. NBP po raz pierwszy w swojej historii zdecydował się bowiem na wprowadzenie programu luzowania ilościowego, polegającego na skupowaniu obligacji skarbowych (od kwietnia również obligacji gwarantowanych przez Skarb Państwa, emitowanych m.in. przez PFR) od banków komercyjnych na rynku wtórnym za wyemitowane do tego celu pieniądze. Oprócz tego NBP zintensyfikował aktywność w obrębie transakcji repo i zapowiedział wprowadzenie tzw. kredytu wekslowego dla banków komercyjnych, podobnego w swoim działaniu do programów TLTRO (dłuższych ukierunkowanych operacji refinansujących), prowadzonych przez EBC. Programy tego typu polegają na udzielaniu przez bank centralny niskooprocentowanych (a nawet nieoprocentowanych lub oprocentowanych ujemnie) pożyczek dla banków, które mają zostać przeznaczone na kredyty dla przedsiębiorstw spoza sektora finansowego. To zaś ma stymulować inwestycje i dawać zastrzyk gotówki „realnej gospodarce” zagrożonej recesją. Ponadto NBP, po raz pierwszy od niemal dekady, obniżył poziom rezerwy obowiązkowej z 3,5% do 0,5%, po to by zwiększyć akcję kredytową banków (stopa rezerwy obowiązkowej określa jaką kwotę banki komercyjne muszą lokować w banku centralnym dla zabezpieczenia swojej ciągłości finansowej i wypłacalności).
8 kwietnia RPP podjęła decyzję o kolejnej awaryjnej obniżce stóp procentowych o 50 pkt. bazowych, obcinając o połowę stopę referencyjną, do poziomu 0.50, co było już dla rynku pewnym zaskoczeniem.
Niskie stopy uratują gospodarkę?
Obniżka stóp procentowych łącznie o 100 pkt. bazowych ma kilka celów. Podstawowym jest stymulacja konsumpcji, szczególnie istotna w czasach spowolnienia gospodarczego, gdy konsumenci niechętnie wydają pieniądze. Bardzo niskie stopy procentowe zachęcają do zadłużania się, ze względu na niski koszt kredytu, jednocześnie zniechęcając do gromadzenia kapitału z powodu niskiego oprocentowania lokat i depozytów bankowych. Obniżenie stóp procentowych, wraz z opisanymi wyżej działaniami NBP, ma również na celu wsparcie inwestycji przedsiębiorstw, które w teorii powinny skorzystać z łatwego do pozyskania i nisko oprocentowanego kredytu. Inwestycje firm, wraz z rządowymi programami pomocowymi, mają zaś utrzymać w ryzach bezrobocie i nie dopuścic do fali bankructw i zwolnień.
Nie powinno być również tajemnicą, że NBP obniżył stopy procentowe także po to, by w trudnych czasach przynajmniej w niewielkim stopniu ulżyć kredytobiorcom, którzy dzięki temu płacą niższe raty odsetkowe.
Za szybko, zbyt pochopnie?
Wśród dziesięciu członków Rady Polityki Pieniężnej nie wszyscy jednak uważają, że tak duża obniżka stóp procentowych przyniesie oczekiwane rezultaty. Jak twierdzi Łukasz Hardt, cięcie stóp o 100 pkt. bazowych było zbyt głębokie i wprowadzone pochopnie. Niskie stopy nie będą w stanie w wystarczający sposób stymulować popytu na kredyt, gdyż aktualny poziom niepewności gospodarczej nie zachęca przedsiębiorców do podejmowania inwestycji, ani konsumentów do zadłużania się. Wg ekonomisty sam niski koszt kredytu nie jest wystarczającym bodźcem do tego, aby w obecnej sytuacji zachęcić do jego zaciągania. Potwierdzają to dane statystyczne - w kwietniu wartość indeksu BIK Popyt na Kredyty Mieszkaniowe zanotował aż 34,6% spadek w perspektywie rocznej. W kwietniu tego roku liczba wniosków o kredyty hipoteczne spadła do 27,82 tys. z 42,51 tys. rok wcześniej, co jest piątym najgorszym wynikiem w historii indeksu (od początku 2007 r.).
Źródło: BIK
Niskie stopy mogą przynieść odwrotny skutek od zamierzonego
Hardt zauważa również, że niskie oprocentowanie bezpośrednio uderza w banki, które zarobią mniej na odsetkach. Oprócz tego, rządowa Tarcza Antykryzysowa wprowadziła bardziej radykalne limity kosztów pozaodsetkowych kredytu (obowiązujące przez rok), co dodatkowo obniży rentowność sektora bankowego i pożyczkowego. Co za tym idzie, banki w obawie o swoją kondycję, zamiast hojnie udzielać kredytów, są obecnie bardziej skłonne do zaostrzania dotychczasowych kryteriów pożyczania pieniędzy i radykalizowania zasad zarządzania ryzykiem kredytowym.
Pierwsze oznaki tego zjawiska pojawiły się już w kwietniu. Część banków znacząco podwyższyła wysokość wkładu własnego przy udzielaniu kredytu hipotecznego - rekordzistą jest BOŚ Bank, który przez krótki czas wymagał wyłożenia przez kredytobiorców nawet 40% pożyczonej kwoty. Na dwukrotną podwyżkę wkładu własnego (z 10% do 20%) zdecydowały się również dwa największe banki - PKO BP i Pekao. ING Bank Śląski podniósł zaś wysokość zabezpieczenia z 20% do 30%.
Stąd też, może okazać się że obniżka stóp procentowych, mająca na celu stymulowanie popytu na kredyt i napędzanie konsumpcji przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego.
Wg członka RPP, w sytuacjach spadku koniunktury to strona podażowa kredytów jest istotniejsza niż popytowa - stąd też tak mocne obniżenie stóp procentowych było przedwczesne, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że NBP podjął również szeroko zakrojone działania w celu dostarczania płynności sektorowi bankowemu i zwiększania jego akcji kredytowej (m.in. luzowanie ilościowe. W środowisku stóp procentowych bliskich zeru, działania te mogą po prostu przynosić słabsze efekty.
Krytyczny stosunek do ostatnich obniżek stóp procentowych po koniec kwietnia wyraził również inny członek RPP, Kamil Zubelewicz. Stwierdził on, że cięcie stóp do poziomu 0,5% nie tylko premiuje przedsięwzięcia ryzykowne i o niewielkiej stopie zwrotu, jednocześnie nie doprowadzając do zwiększenia dostępności kapitału. Wg Zubelewicza taka decyzja będzie mieć swoje skutki w dalszym osłabianiu polskiego złotego.
Stopy procentowe poniżej zera?
Z ostatnich wypowiedzi przedstawicieli rządu, a także samego prezesa NBP, dość łatwo wyczuć ogromną nadzieję, że w połowie kwietnia krzywa zachorowań na Covid-19 w Polsce zacznie ulegać wypłaszczeniu, co będzie oznaczać powolne przezwyciężanie epidemii i stopniowe „odmrażanie” gospodarki. Co jednak, jeśli tak się nie stanie?
Analitycy PKO BP zauważają, że obecnie nie można jeszcze określić skali negatywnego wpływu pandemii na krajową gospodarkę, ani tym bardziej prognozować kiedy uda się jej wrócić do normalnego funkcjonowania.
Oznacza to, że mimo dość radykalnych kroków podjętych dotychczas przez NBP, kolejne obniżki stóp procentowych nie są wykluczone. Można spodziewać się takiego kroku szczególnie w przypadku, gdy negatywny wpływ koronawirusa będzie odczuwalny również w drugiej połowie 2020 r.
Mimo historycznie niskiego poziomu stóp, w grę wchodzą jeszcze dwie obniżki po 25 pkt. bazowych, po których stopa referencyjna osiągnęłaby zerowy poziom (jak m.in. w USA).
W środę 8 kwietnia RPP obniżyła stopy procentowe o 50 pkt. bazowych, przez co stopa referencyjna wynosi aktualnie 0,50%. Poprzednia obniżka miała miejsce 17 marca, kiedy również ścięto stopy o 50 pkt. bazowych (z 1,50 do 1,00).
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję