W tym tygodniu to nie dane makro mogły mieć największy wpływ na rynek, a pogłoski o kłopotach kolejnego banku z USA. First Republic Bank miał musieć sprzedawać aktywa celem poprawy wskaźników kapitałowych i wdrożenia planu restrukturyzacji. To mogło też wywołać w inwestorach lekkie przekonanie, że Fed będzie zmuszony prowadzić łagodniejszą politykę pieniężną i dlatego eurodolar w trakcie tygodnia podchodził już pod poziom 1,11.
W dalszej części tygodnia jednak już nie udało się utrzymać mu tak wysoko. Pojawia się plan ratowania ww. banku, a wówczas gdy jednak rynek nie obstawiał już jakiejś bardziej gołębiej ścieżki stóp w USA, do głosu mogły dojść dane makro. Te z kolei dla euro już korzystne nie były. Inflacja PCE Core w danych za I kw. o amerykańskim PKB wzrosła do 4,9% q/q, wyżej niż oczekiwano. Z drugiej strony inflacja konsumencka w Niemczech, wg wstępnego szacunku za kwiecień, spadła do 7,6% r/r, a miała pozostać na poziomie 7,8%. Indeks Chicago PMI miał z kolei spaść, a mocno wzrósł, do poziomu 48,6 pkt. Dlatego też pod mocnym znakiem zapytania stoi w ogóle to, czy EUR/USD zamknie tydzień powyżej poziomu 1,10.
Zawirowania za Oceanem, dane z Polski o niższej niż się spodziewano inflacji CPI w kwietniu, a nawet fatalne dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej nie oddziałują negatywnie na złotego, który w ostatnich tygodniach pokazuje dużą siłę. W kwietniu było to skorelowane z dużym wzrostem indeksu WIG20, a więc złotego wzmacniał napływający kapitał zagraniczny. Kurs EUR/PLN spadł poniżej kluczowego wsparcia na 4,60, obecnie znajduje się na 4,5760. Wygląda na to, że złotemu uda się zamknąć tydzień poniżej 4,60, co otworzy drogę do co najmniej poziomu 4,55. Kurs USD/PLN przebił zaś wsparcie na 4,20, obecnie jest na 4,15, a to połowa potencjalnego zakresu ruchu spadkowego do 4,10.
S.A.