Ten tydzień póki co stoi pod znakiem dezinflacji i nie mamy tu na myśli spektakularnego spadku inflacji w Turcji z równie spektakularnego poziomu, ale spadki inflacji w strefie euro. Chociaż publikacja grudniowego wskaźnika dla Eurolandu dopiero jutro, to ze składowych można wnioskować, że będzie niższa niż oficjalny konsensus. Mocno zaskoczył spadek inflacji HICP w Niemczech do poziomu 9,6% r/r (oczekiwano 10,7%), z kolei w środę mocniej spadła także inflacja w grudniu we Francji, do poziomu 6,7% r/r. Tu oczekiwano odczytu 7,2%.
Jednak reakcji na eurodolarze na ten drugi odczyt już nie było (za to po niemieckiej inflacji euro mocniej straciło), mało tego - obserwowaliśmy podbicie kursu EUR/USD i powrót do poziomu 1,06, i to mimo miksu danych, który nie sprzyjał euro. Na dane niemieckie o inflacji bowiem euro mocno straciło, natomiast już przy francuskiej inflacji ruch był w drugą stronę. Być może faktycznie rynek liczył na jeszcze niższy odczyt. Mimo to jednak wsparcie na poziomie 1,05 na eurodolarze okazało się za silne. Nawet jastrzębi protokół z posiedzenia FOMC nie spowodował cofnięcia na eurodolarze. Tymczasem w protokole członkowie FOMC podkreślili swoje mocne nastawienie do sprowadzenia inflacji do celu 2%,a zwolnienie cyklu podwyżek nie oznacza mniejszej determinacji w osiągnięciu tego celu. Przestrzegli także przed nadmiernym optymizmem rynki finansowe, bo takie reakcje opóźniać będą osiągniecie celu przez Fed, a tym samym mogą, w domyśle, wymagać większych działań na stopach.
Na złotym obserwujemy lekkie umocnienie, ale dalej kurs EUR/PLN znajduje się blisko poziomu 4,66. Decyzja RPP o pozostawieniu stóp bez zmian z komunikatem, że dotychczasowe decyzje oraz spowolnienie gospodarcze powinny łagodzić presję inflacyjną to coś, czego oczekiwano i rynek nie powinien spodziewać się już wyższych stóp. Dla złotego to w tym momencie bez większego znaczenia, ale może go wspierać napływ kapitału na GPW. Z kolei niższa inflacja CPI w grudniu to z jednej strony potwierdzenie scenariusza braku dalszych podwyżek, ale to jest już w cenach, z drugiej jednak większe nadzieje na miękkie lądowanie polskiej gospodarki, co dla złotego może być postrzegane jako korzystne.