Pandemia koronawirusa doprowadziła do astronomicznych wzrostów na wielu spółkach z sektora biotechnologicznego. Jednak z biegiem czasu przychodzi otrzeźwienie. Czy inwestorzy dali się ponieść fantazji podczas kilkumiesięcznej zwyżki, czy emocjom aktualnie?
Pandemia koronawirusa to świetny pretekst
Ogromna liczba spółek z warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych jest bardzo nisko wyceniana. Niestety, aby odwrócić trend spadkowy, potrzebny jest kapitał. Z kolei ten, oczekuje triggera rozpoczynającego falę zakupową. Tak się właśnie stało ze spółkami biotechnologicznymi po wybuchu pandemii koronawirusa. Uśpiony kapitał tylko czekał na okazję, by wreszcie móc zacząć przepływać. Jednak jak to zwykle bywa na giełdzie, rynek przereagowuje. Dokładnie taki schemat obserwowaliśmy i tym razem. Skala wzrostów w pewnym momencie była wręcz absurdalna. Nadchodzi pewien moment, w którym zaczyna brakować nowych kupujących, a spekulanci wchodzący w pierwszej fazie tendencji wzrostowej, postanawiają zrealizować zysk. Jeżeli niższe ceny nie zachęcą kolejnych inwestorów, wtedy mamy do czynienia z lawiną wyprzedaży. Dokładnie taki scenariusz obserwujemy obecnie na spółkach biotechnologicznych.
Czy to tylko korekta przed kolejną falą wzrostową w sektorze biotechnologicznym?
To bardzo trudne pytanie, ponieważ skończyły się czasy oczekiwań, a rozpoczął moment weryfikacji. Spółki które pokażą zadowalające wyniki finansowe, będą miały szansę na kontynuację trendu wzrostowego. Znacznie gorszy los może czekać te, które zawiodą…
Wykres 1: Kurs akcji spółki Mercator (1 rok)
Wykres 2: Kurs akcji spółki Biomed Lublin (1 rok)
Wykres 3: Kurs akcji spółki Biomaxima (1 rok)
Wykres 4: Kurs akcji spółki PZ Cormay (1 rok)
Wykres 5: Kurs akcji spółki Inno-Gene (1 rok)
Wykres 6: Kurs akcji spółki Medcamp (1 rok)