Giełda japońska przeżywa wielką hossę. W statycznej gospodarce, charakteryzującej się ograniczonym wzrostem, odnotowano dynamiczne odbicie. Główny indeks tokijskiego parkietu Nikkei 225 osiąga obecnie wartości widziane ostatnio 30 lat temu. To rodzi obawy o powtórkę z historii i... nadciągający kryzys.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Przypomnijmy sobie sytuację w Japonii z początku lat 90-tych i porównajmy do obecnej. Jakie można wyciągać wnioski, czego można spodziewać się po gospodarce Kraju Kwitnącej Wiśni i co dalej będzie się działo na parkiecie w Tokio?
W latach 1986-1991 ceny nieruchomości i wyceny spółek były mocno zawyżone. Niekontrolowana podaż pieniądza i ekspansja kredytowa zakończyły się pęknięciem bańki, co pogrążyło państwo na wiele lat w stagnacji, de facto spekulacje popchnęły gospodarkę na skraj przepaści.
30 grudnia 1989 r. z perspektywy gospodarczej był ważnym dniem dla Japonii. Wówczas indeks Nikkei 225 zakończył sesję na poziomie 38 915,87. Oficjalnie zakończono rok, w którym odnotowano 29% wzrost. Było to zwieńczeniem okresu trwającego 15 lat, który pozwolił na uplasowanie się państwa wśród potęg gospodarczych i w centrum światowej mapy gospodarczej.
Optymizm nie trwał jednak wiecznie. Już w 1990 r. zaczęto dostrzegać pewne oznaki zmiany sytuacji rynkowej. Giełda runęła, tracąc 39%, a w mediach zaczęły się pojawiać informacje o oficjalnym pęknięciu bańki gospodarczej. Spadek “pochłonął” ponad 2 bln USD, a inwestorzy zaczęli być sceptyczni co do przysłowiowej nieomylności Japonii.
Japan bubble blow-off and its "deleveraging."
— The Economic LongWave (@TheELongWave) April 8, 2023
I suspect Canada could be where Japan was in 89-90.
A recession will confirm the downturn, and the 2nd leg of the real estate bubble will start to deflate.
Recall that Canada's private debt is "larger" than Japan's peak in 1990. pic.twitter.com/8RBfhNX3nt
“Bańka japońska lat 80. była gwałtownym początkiem długiej adaptacji młodej, szybko rozwijającej się gospodarki do starzejącej się, wolno rozwijającej się nowej normalności” - twierdzi Martin Schulz, starszy ekonomista w Fujitsu Research Institute.
Należy zaznaczyć, że w kolejnych latach podejmowano próby aktywnego pobudzania rynku. Tamten okres był jednak początkiem dotkliwych strat i ścieżki w dół. Przyjmuje się, że w ciągu 20 lat rynek spadł o 82%.
A lesson from history: As Japan's debt to GDP ratio started to skyrocket in the late 80's and 90's, the Nikkei bubble bursted and Japan dipped into an economic stagnation known as "The Lost Decade". +30 years later, The Nikkei hasn't recovered its losses from the peak in 1989 yet pic.twitter.com/LJyCkJsh1X
— The Maverick of Wall Street (@TheMaverickWS) August 4, 2020
Na początku lat 00 duże nazwiska z branży ponownie zaczęły interesować się zwiększeniem ekspozycji na rynek japoński. Wówczas podchodzono do tego raczej z rezerwą, nazywając ich hagetaka, co w lokalnym języku oznacza “sępy”. Żerowanie na teoretycznym upadku było źle odbierane w gospodarce, która doświadczyła tak silnego kryzysu.
“Do 2002 r. ratowano banki przed korektą nieruchomości. Kolejne 10 lat zajęło wdrożenie niezbędnych reform po stronie podaży i ubezpieczeń społecznych. Łagodny wpływ światowego kryzysu finansowego pokazał, że gospodarka Japonii w pełni dostosowała się do „nowej normalności” powolnego, ale solidnego długoterminowego wzrostu” - kontynuuje Schulz.
Podwaliny pod obecny wzrost niewątpliwie były zasługą Abenomiki. Gdy Shinzo Abe zaczął realizować reformy gospodarcze, nikt nie oczekiwał gwałtownego boomu. Wielu analityków przywołuje raczej termin “uporządkowanie”.
„Złagodzenie monetarne i bodźce fiskalne miały zrobić miejsce na reformę strukturalną (...) Znamienne jest, że nigdy nie osiągnął swojego celu inflacyjnego. Fundamentalne słabości japońskiej gospodarki nigdy nie zostały należycie rozwiązane” – powiedział w wypowiedzi dla portalu The Guardian Koichi Nakano, profesor politologii na Uniwersytecie Sophia w Tokio. Niemniej płace przez lata były “zamrożone”.
Obecnie głównym czynnikiem napędzającym rynek akcji w Kraju Kwitnącej Wiśni jest gwałtowny wzrost inflacji. Japonia kojarzona jest ze statecznością i regularnymi wzrostami wskaźników gospodarczych, choć w ograniczonym zakresie. Gdy nałożyły się na siebie ekonomiczne reperkusje pandemii COVID-19, szoki podażowe oraz zmiany szyków łańcuchów dostaw, doszło do ważnych zmian strukturalnych.
Bieżąca sytuacja jest dowodem na cofnięcie rynku, które spowodowało odbicie. Wyceny wzrosły o 370% w stosunku do najniższego poziomu z 2009 r. Mówi się, że to nie koniec, a rynek w dalszym ciągu ma przed sobą zauważalny potencjał i długą drogę do przebycia.
Źródło: TradingView
Analizując sytuację z połowy czerwca, tokijska giełda znajdowała się ok. 13% poniżej szczytu z 1990 r. W tym samym czasie indeks FTSE 100 w Londynie odnotował wzrost o 213%, natomiast Dow Jones Industrial Average o 146%. To sprawia, że inwestorzy wciąż wierzą w ten rynek, licząc na jeszcze większe odbicie.
Mówiąc o obecnej hossie, nie sposób nie wspomnieć o widocznym osłabieniu jena. To z kolei było kolejnym czynnikiem działającym na korzyść zagranicznych inwestorów.
Źródło: TradingView
Według ekonomistów obecny wzrost wynika ze zmian strukturalnych w gospodarce. Istotnym czynnikiem wzrostu jest wysoka jak na warunki japońskie, inflacja. Indeks zaczął przybierać wysokie wartości od niedoborów i wyższych cen towarów podczas pandemii COVID-19. To właśnie wyższe koszty zewnętrzne, które były poważnym problemem dla innych gospodarek, w przypadku Tokio spowodowały to, czego nie udało się uzyskać przez lata łagodzenia polityki pieniężnej. Mowa o inflacji napędzanej przez popyt, a więc wzrost zarówno cen, jak i płac.
Źródło: Trading Economics
“W Japonii wreszcie pojawia się cykl między inflacją a płacami. Myślę, że jest to zmiana strukturalna w gospodarce” - przekazał Kentaro Koyama, główny ekonomista Japonii w Deutsche Bank.
Podobny cel przyświecał Haruhiko Kurodzie, który objął urząd gubernatora banku centralnego w 2013 r. Chciał doprowadzić do tego, aby stała inflacja na poziomie 2% była widoczna zarówno w poziomie płac, jak i cenach. Cel został zrealizowany już po jego ustąpieniu.
Ekonomia to specyficzna gałąź nauki. O ile w przypadku fizyki, chemii czy innych dziedzin można mówić o względnie stałych prawach weryfikowanych przez najnowsze odkrycia i koncepcje naukowe, nauki ekonomiczne wciąż podlegają silnym zmiennym, które za każdym razem w nieco inny sposób oddziałując na rynek.
W zachodnich mediach często mówi się, że specyfika praktycznego ujęcia finansów wynika z faktu, że specjaliści, którzy budowali system 2-3 dekady temu obecnie “grillują pomidory” na emeryturze, a w branży pozostają młodzi, którzy muszą od nowa budować system, ucząc się na błędach. Prawdą jednak jest, że trudno odnaleźć identyczne ujęcie geoekonomiczne. Z tego powodu nie powinno się bezpośrednio zestawiać ze sobą tych dwóch rajdów. Warunki drastycznie się zmieniły.
Jeśli chodzi o szczególny przypadek Japonii, zagraniczne firmy wydają się coraz bardziej zaniepokojone perspektywami rozwoju w Chinach. W tym czasie Tokio umacnia pozycję państwa prawa, które ma odpowiednie zasoby i infrastrukturę, aby pozwolić sobie na bezpośrednią dominację. To również “przychylny” styl życia oraz niskie koszty. Prawdą jest, że przez dekady Japonia rzeczywiście była najdroższym miejscem dla obcokrajowców. Obecnie w rankingu Mercer (analizującego koszty utrzymania) znajduje się na 19. miejscu. Czy ceny spadły? Nie, po prostu wzrosły gdzie indziej, poprawiając pozycję Japonii.
Nicholas Smith z azjatyckiej firmy świadczącej usługi finansowe CLSA powiedział, że “Japonia wróciła”, mając na myśli, że wysokie zyski i atrakcyjne wyceny zostały teraz zapoczątkowane przez nowy impuls ze strony organów regulacyjnych i giełdy w Tokio, aby podnieść ceny akcji poprzez wykup akcji. Ta współpraca wydaje się możliwa po raz pierwszy od trzech dekad.
W wielu przypadkach podtrzymanie hossy wymaga nie tylko dobrych wyników finansowych czy sprzyjającego otoczenia. Duże znaczenie mają również popularni inwestorzy, którzy ujawniają się jako osoby biorące udział w rajdzie. To istotna cecha rozwiniętej gospodarki XXI wieku. Tym razem tak było w przypadku Warrena Buffetta i inwestowaniu Berkshire Hathaway w Azji.
Ta fala zakupów przy “aprobacie” Buffetta sprawiła, że perspektywy gospodarcze wschodniego państwa uległy poprawie.
Jesper Koll of @MonexJP believes Warren Buffett buying into Japanese trading houses is a stamp of approval on Japan's ability to deliver superior returns... Saying this exposure gives $BRK premier insight into Japan & APAC. Would you follow Buffett? @TanvirGill2 @WillKoulouris pic.twitter.com/1GHLYw5XT6
— CNBC's Street Signs (@StreetSignsCNBC) April 13, 2023
Japonia jest aktualnie drugim co do wielkości rynkiem dla aktywistów na świecie, ustępując miejsca tylko Stanom Zjednoczonym.
“Po ponad trzydziestu latach pozytywne wybicie powyżej historycznego szczytu 40 000 na indeksie giełdowym Nikkei staje się w końcu realistyczną perspektywą na następne 15-18 miesięcy” - komentuje Jesper Koll, starszy doradca w Wisdom Tree Investment.
Obecnie popularność Japonii wśród inwestorów wynika z inflacyjnej polityki fiskalnej, lepszego ładu korporacyjnego, zwiększonych inwestycji biznesowych czy stabilności makroekonomicznej. Co więcej, luźna polityka pieniężna wspiera ryzykowne aktywa. To dowód na to, że trzy dekady były trudną, ale ważną lekcją dla Tokio.
Mówi się, że Japonia jest w stanie poradzić sobie z niemal każdą zapaścią gospodarczą. Siłę przetrwania w czasach kryzysu dyktuje specyficzny sentyment nazywany “tęsknotą za dawnymi czasami”. To właśnie on przez lata, najpierw po II wojnie, a później po dotkliwym pęknięciu bańki sprawił, że gospodarka narzucała własne tempo wzrostu. Czy tak będzie i tym razem? Dążenie do poprawy oraz sentyment do “Wielkiej Japonii” nie ustępują, dlatego można być pewnym, że nawet jeśli hossa zakończy się dotkliwie pod względem gospodarczym, państwo w przyszłości odrodzi się na nowo.