Reklama
WIG82 745,58+1,45%
WIG202 436,05+1,72%
EUR / PLN4,31-0,19%
USD / PLN3,99+0,04%
CHF / PLN4,43+0,42%
GBP / PLN5,04+0,08%
EUR / USD1,08-0,22%
DAX18 492,49+0,08%
FT-SE7 952,62+0,26%
CAC 408 205,81+0,01%
DJI39 819,08+0,15%
S&P 5005 263,31+0,28%
ROPA BRENT86,91+1,41%
ROPA WTI82,31+0,72%
ZŁOTO2 219,09+1,25%
SREBRO24,87+1,22%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Strefa euro walczy ze słabym wzrostem. Wydatki finansowane długiem a wzrost populizmu

Saxo Bank | 12:04 10 kwiecień 2019
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Europa, kolebka liberalnej demokracji i multilateralizmu, staje się obecnie kontynentem, którego polityczne fundamenty są zagrożone w miarę, jak wzrost populizmu, nietolerancja polityczna i nasilające się napięcia geopolityczne mogą odwrócić liberalny porządek świata. Fala populizmu rośnie w siłę wraz ze zbliżającymi się majowymi wyborami do europarlamentu. Wybory te mogą zaburzyć status quo ze względu na coraz bardziej widoczne oznaki powszechnego niezadowolenia i sprzeciwu wobec globalizacji w kontekście słabego wzrostu w strefie euro, pomimo braku wyraźnej koncepcji dotyczącej możliwej alternatywy.

Od Trumpa i chińsko-amerykańskiej wojny handlowej po Brexit i „żółte kamizelki”, groźba zmiany obecnego układu jest coraz bardziej realna. Przesuwają się płyty tektoniczne europejskiej polityki, nawet jeżeli nie odczuwamy jeszcze skutków ekstremalnej wersji tych ruchów, takich jak twardy Brexit. Po 30 latach deregulacji i leseferyzmu, nowy paradygmat wytworzy inne otoczenie biznesowo-inwestycyjne, a jego implikacje będą szeroko zakrojone i przyczynią się do powstania nowych problemów, a tym samym nowych obszarów ryzyka. Osoby, których zdaniem dokonująca się właśnie globalna transformacja nie ma większego znaczenia, popełniają poważny błąd.

Działające tu siły są złożone, głęboko zakorzenione i obejmują szereg zmiennych elementów, przez co zarówno przyczyna, jak i skutek tego procesu charakteryzuje się wysoką niepewnością. Narracja ta nie jest jeszcze kompletna, jednak podejmujemy próbę określenia niektórych obaw i zagrożeń dla podstawowych założeń, na których opierają się ceny aktywów i zyski z akcji.

Populizm nie jest nowym zjawiskiem. W istocie jest równie stary, co demokracja jako taka – a być może jest wręcz starszy. Samą filozofię trudno zdefiniować, jednak zasadniczo ruch ten jest pokłosiem konfliktu pomiędzy „zwykłymi” ludźmi a stanowiącą mniejszość „elitą”, w ramach którego wyalienowane masy wyrażają głębokie niezadowolenie i nieufność wobec uprzywilejowanego establishmentu.

Reklama

Istnieje wiele narracji, które mogą stanowić wyjaśnienie wzrostu populizmu, jednak z mojej perspektywy najbardziej przekonująca z nich zakłada, że jest to skutek „hiperglobalizacji”, terminu ukutego przez ekonomistę Arvinda Subramaniana. Od lat 80. przejście do nowego ekonomicznego porządku polegającego na globalizacji, wolnych rynkach i postępie technologicznym umożliwiło olbrzymi wzrost światowego PKB, generowało majątek i zyski przedsiębiorstw, a także wyprowadziło miliony ludzi z biedy. Dla krajów rozwijających się, takich jak Indie czy Chiny, była to istotna szansa, jednak również i Zachód zmonetyzował tanią siłę roboczą i nowe rynki dla swoich produktów. To zapoczątkowało globalną dezinflację, obniżyło rentowności obligacji i zwiększyło lewarowanie, co z kolei przyczyniło się do trwającego od lat 80. wzrostu cen aktywów.

Jednak zmiana ta, którą przez lata postrzegano wyłącznie w kategoriach korzyści, nie odbyła się bez ofiar. Dla państw zachodnich trzydzieści lat hiperglobalizacji zapoczątkowało bezprecedensowy transfer majątku z pominięciem siły roboczej. Zyski korporacji wyrażane jako odsetek PKB stopniowo szły w górę, natomiast realne płace utrzymywały się na niezmienionym poziomie, przez co majątek koncentrował się w niewielkiej grupie osób, a nierówności dochodowe gwałtownie rosły. Przychody górnego 1% społeczeństwa przed opodatkowaniem osiągnęły obecnie poziomy odnotowane ostatnio w 1929 r., w przeddzień wielkiego kryzysu.

Światowe korporacje zagarniały zyski, podczas gdy pracownicy zmagali się z brakiem równości, konkurując z tanią siłą roboczą w postaci imigrantów i z automatyzacją pracy oraz musząc poprzestać na mniejszym kawałku tortu ze względu na fakt, iż podatki i codzienne opłaty obniżały realne zarobki. Jeżeli dodamy do tego wysokie ceny nieruchomości, zapaść państwa opiekuńczego, deflację i niższy wzrost gospodarczy, który obniżył rentowności i „ukarał” osoby posiadające oszczędności, okazuje się, że kawałek tortu przypadający pracownikom wygląda jeszcze gorzej. Ponadto po wybuchu kryzysu z 2008 r. nie podjęto o decyzji o odejściu od tego systemu, a reakcje polityczne i niezdolność do oczyszczenia rynków jeszcze bardziej pogorszyły sytuację.

Luzowanie ilościowe skutecznie wsparło wzrost cen aktywów, jednak nie wynagrodzeń ani produktywności, przyczyniając się do nasilenia nierówności i podważając zaufanie do zdolności establishmentu do kierowania zachodnimi gospodarkami. Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, społeczny sprzeciw nie jest wcale zaskakujący.

Zaskakujący może być jedynie fakt, iż nie nastąpiło to znacznie wcześniej.

Reklama

Co to oznacza dla rynków, polityki gospodarczej i zagrożeń dla globalizacji? Zaostrzenie sprzeciwu zaostrzy również sytuację na polu walki, utrudniając wycenę ryzyka i ustalenie reakcji politycznych w coraz bardziej skomplikowanych i polaryzujących okolicznościach.

Pomijając reaktywną lub paliatywną politykę redystrybucji, jakakolwiek odpowiedź, która byłaby w stanie realnie poprawić sytuację i uwzględnić trudne warunki osób poszkodowanych w wyniku globalizacji wydaje się kwestią odległej przyszłości. Współczesna nowa era polityczna to wynik zmian społecznych trwających całe dekady, przez co wdrożenie odpowiedniego rozwiązania może przynieść rezultaty dopiero za kilkadziesiąt lat.

Mamy nadzieję, że tak nie będzie, jednak nic na razie nie wskazuje na inny rozwój wydarzeń.

Jak pisze specjalista od rozwoju i nierówności, Branko Milanović:

Neoliberałowie i centroprawica od dziesięciu lat zgadzają się, że należy coś zrobić w celu zmniejszenia nierówności majątkowej i dochodowej. Kiedy tylko jednak pojawia się jakakolwiek propozycja, wyrażają sprzeciw. Jak rozumiem, są zwolennikami zmniejszenia nierówności za pomocą czarów.”

Reklama

Europejski eksport odpowiada 50% PKB (dwukrotnie więcej, niż w przypadku Chin), przez co cały blok jest bardziej narażony na skutki globalnego spowolnienia. Połączenie rosnącego populizmu i hamującej gospodarki, niezdolnej do pobudzenia wzrostu i zatrudnienia nawet pomimo dodrukowania 2,6 bln EUR przez Europejski Bank Centralny, może doprowadzić do sytuacji, w której to prognoza musi ulec zmianie. W miarę nasilenia się oporu wobec dotychczasowego konsensusu politycznego i odrzucenia działań oszczędnościowych przez rosnącą grupę populistów, można zaobserwować zmianę dyskursu.

Nacisk na radykalną ekspansję fiskalną w celu stymulacji popytu pod pretekstem Nowoczesnej Teorii Monetarnej raczej nie stanowi utopijnej odpowiedzi na ten problem, na którą liczymy. Taki eksperyment mógłby się zakończyć znacznie większą strukturalną nierównością, galopującą inflacją, pogorszeniem jakości pieniądza i systemu monetarnego, który znamy.

Tak czy inaczej jednak idea ta zyskuje zwolenników, w szczególności w Stanach Zjednoczonych. Mimo iż Nowoczesna Teoria Monetarna sama w sobie nie ma zastosowania do strefy euro, ponieważ jej członkowie nie prowadzą niezależnej polityki pieniężnej i nie posiadają własnej waluty (przez co nie mogą samodzielnie dodrukować pieniędzy, aby sfinansować swoje długi), nie oznacza to, że taka ideologia nie zyska na popularności w strefie euro po przejęciu władzy przez populistów w maju.

Efektem będzie odrzucenie oszczędności fiskalnej i polityka swobodnych wydatków finansowanych długiem, mająca na celu bardziej sprawiedliwą dystrybucję gospodarczą. Mimo iż drzemiący we mnie cynik podpowiada, że taka motywacja nie jest nieskalana, dla polityków to idealna zasłona dymna do przeforsowania „ludowego” programu politycznego i monetyzacji długu dzięki większej interwencji rządowej i politycznej.

Eleanor Creagh, analityk Saxo Bank

Reklama

Nota prawna

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem?

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

Napisz do redakcji


Saxo Bank

Saxo Bank

Saxo Bank jest w pełni licencjonowanym i regulowanym duńskim bankiem inwestycyjnym. Zapewnia bezpieczeństwo środków oraz dyweryfikację geograficzną. Bank cieszy się zaufaniem od ponad 30 lat.


Reklama

Czytaj dalej