Wczoraj upłynął termin zgłaszania kandydatów do Rady Polityki Pieniężnej przez Sejm. Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło prof. Grażynę Ancyparowicz i prof. Eryka Łona jako swoich kandydatów. Natomiast dziś z ramienia Senatu lista nazwisk została powiększona o prof. Eugeniusza Gatnara, dr Marka Chrzanowskiego i Jerzego Kropiwnickiego.
Roszady w RPP są tak duże, ponieważ w najbliższych tygodniach wygasną kadencje Andrzeja Bartkowskiego oraz dr hab. Elżbiety Chojny-Duch, powołanych przez Sejm oraz kadencje dr Andrzeja Rzońcy, dr hab. Jana Winieckiego i prof. Jerzego Hausnera, powołanych przez Senat. Wszystkie te zmiany nastąpią już w styczniu.
Jedynym członkiem RPP, którego kadencja będzie trwać jeszcze aż do 2019 roku jest Jerzy Osiatyński, który zastąpił Zytę Gilowską 20 grudnia 2013 roku z powołania byłego prezydenta RP, Bronisława Komorowskiego.
Najważniejszą postacią w radzie jest jednak pozycja Prezesa, która obecnie przypada Markowi Belce. Już teraz występuje wielkie zamieszanie przed wyborem nowego Prezesa, ponieważ duża grupa polityków uważa, że obecnie rządzące ugrupowanie będzie chciało podporządkować sobie NBP pod stanowioną przez siebie działalność polityczną. Dlatego też spór robi się coraz głośniejszy i następują liczne "szarpanki słowne". Niezależność Narodowego Banku Polskiego jest ugruntowana konstytucyjnie, ale można by było dokonać małych poprawek, aby zmniejszyć pozycję NBP-u i uzależnić go od działań rządu. Jest to bardzo interesująca myśl, ponieważ bank przynosi bardzo duże zyski, które mogłyby być wykorzystane do spełnienia licznych obietnic wyborczych. Takie działania mogłyby jednak wpłynąć niekorzystnie na sposób postrzegania Polski na arenie międzynarodowej.