Komentarz z serii "Piotr Kuczyński dla iWealth"
W czwartek 19.08 (publikowane w piątek 20.08) nadałem swojemu komentarzowi tygodniowemu tytuł „Wall Street wchodzi we wrześniowy tryb?”. Znak zapytania wynikał z tego, że średnia 50. sesyjna i wypracowany od dawna system, w którym kupuje się spadki kazały akcje kupować. I rzeczywiście tak się w piątek stało. Indeksy na Wall Street zyskały wtedy około jeden procent, co pociągnęło za sobą niewielkie zwyżki w Europie.
było z jednej strony logiczne, a z drugiej prześmieszne. Logiczne, bo skoro od wielu miesięcy średnia 50. sesyjna (do niej dotarł NASDAQ, a S&P 500 bronił się tuż nad nią) zawsze rodziła zwyżki indeksów, a poza tym od wielu lat kupno akcji po spadkach dawało profity to zarówno giełdowy drobiazg jak i komputery musiały akcje kupować. Jako pretekst do kupowania akcji mogło posłużyć również to, że po szefie Fed z Minneapolis (Neel Kashkari) również Rob Kaplan, szef Fed z Dallas powiedział, że może ponownie rozważyć swoje wezwanie do szybkiego zmniejszania zakupów aktywów (QE taper). Jak widać Fed zaczyna się czegoś bać (delty? spowolnienia gospodarki?). W normalnych czasach powinno to rodzić niepokój, ale czasy normalne przecież nie są. Tym bardziej nie są normalne, że w czwartek Kaplan znowu zmienił ton wypowiedzi twierdząc, że Fed we wrześniu powinien podjąć decyzję o ograniczeniu QE już od października. Jak widać każdego dnia członkowie Fed mogą mieć inny pogląd.
dokładnie nic się w ten piątek nie zmieniło. Nadal straszyła seria słabszych odczytów makro w USA i Chinach, spadki cen surowców, co prawda w piątek prawie się zatrzymały, bo mocno odbiła cena miedzi, ale ropa nadal taniała, atak wirusa delta nie zmniejszał się, przewartościowanie rynków akcji nie zmieniło się, nie ustały też regulacyjne porządki dotyczące dużych spółek w Chinach. Poza tym pozycja prezydenta Bidena, a co za tym idzie i Demokratów przez wydarzenia w Afganistanie znacznie się pogorszyła. Średnia z sondaży prezentowanych przez portal RealClearPolitics (szczegóły w rozbiciu na sondażownie tutaj: https://tiny.pl/9glp4 ) pokazuje, że procenty poparcia dla sposobu sprawowania urzędu przez Bidena i sprzeciwu przecięły się (na niekorzyść Bidena – wykres poniżej). Nawiasem mówiąc zjazd z +19% na korzyść poparcia do „zero minus” pokazuje, że rodzi się poważny problem, Kamala Harris może już mościć się w blokach startowych, a za rok Izba Reprezentantów prawie na pewno trafi w ręce Republikanów.
Tak rzeczywiście się stało, bo powodów do spadków indeksów było mnóstwo (patrz wyżej), co podczas tej mini-korekty doprowadziło do sytuacji, w której znacznie przyśpieszyła sprzedaż akcji – stosunek nowej pozycji krótkiej do długiej w tym okresie wyniósł 10:1 Tak informują zarówno Goldman Sachs jak i Morgan Stanley. Sytuacja, w której technika znowu doprowadziła do zwyżki wymusiła zamykanie tych krótkich pozycji, co zwiększyło siłę popytu (żeby zamknąć krótką pozycję trzeba kupić akcje) i nadmiernie podniosło indeksy. Ten czynnik obecny było oczywiście również w poniedziałek. Wtedy to już rynki azjatyckie na zwyżki w USA zareagowały pozytywnie. Solidnie zielony kolor dominował – wyłamał się tylko indeks akcji na Filipinach.
Indeksy giełdowe ruszyły z furią na północ (NASDAQ ustanowił nowy rekord, S&P 500 swój wyrównał), ponad pięć procent zdrożała ropa (po siedmiu sesjach spadków), mocno zdrożało złoto i srebro oraz miedź (skutek znacznego osłabienia dolara). Generalnie rynki już całkowicie wróciły do sytuacji, kiedy zdecydowanie przeważał apetyt na ryzyko. Warto odnotować, że cena ropy (drożejącej również we wtorek) nie zareagowała w poniedziałek na informację Departamentu Energii USA o planach wyprzedaży 20 milionów baryłek z zapasów strategicznych. Bardziej istotne było oparcie się ceny baryłki o wsparcie z maja tego roku oraz duże, techniczne wyprzedanie rynku. Pretekstu dostarczyła też katastrofa rurociągu w Meksyku i wyraźne ograniczenie dynamiki pandemii w Chinach.
tutaj podziałało mocne wsparcie techniczne z marca 2021 roku oraz osłabienie dolara, które z kolei wynikało z poprawy nastrojów na rynkach akcji wspomaganego zapewnieniami Ludowego Banku Chin (PBoC), który zapowiedział, że będzie wspierał gospodarkę tego kraju. Dzięki osłabieniu dolara cena uncji złote powróciła na chwilę nad 1.800 USD. Nawiasem mówiąc rynek tym ruchem doprowadził do zwrotu z bardzo groźnej technicznie sytuacji (o tym w części poświęconej wykresom), która mogła doprowadzić do potężnego umocnienia dolara (co zaszkodziłoby surowcom). Komentatorzy oczywiście natychmiast znaleźli sobie wygodny pretekst, który wywołał tak znakomite nastroje – było nim „pełne” zatwierdzenie w USA pierwszej szczepionki na COVID19 (Pfizer – BioNTech) przez Food and Drug Administration (FDA). Dotychczas była zatwierdzona przez FDA w systemie „emergency use” (zgoda na użycie w sytuacji wyjątkowej). Niby nic, ale to podobno ma spowodować masowy nakaz szczepień (w służbach federalnych, wojsku już spowodowała, a nawet w firmach).
Bardziej prawdopodobne jest to, że działała technika, potężny napływ kapitałów na rynki. Bank of America informował, że w tygodniu kończącym się 18.08 na rynek amerykański wpłynęło 12,8 mld USD i był to największy napływ kapitałów od dziewięciu tygodni. Pomagało też czekanie na bardzo gołębie wystąpienie Jerome Powella, szefa Fed podczas sympozjum Fed w Jackson Hole. To ostatnie było chyba nawet najważniejsze, bo przecież kolejni ludzie Fed zaczynają mówić, że strach przed wariantem delta może ich zmusić do bardziej „gołębiego” stanowiska. Oczywiście mało kto widział oczywistą sprzeczność: masowe szczepienia (z powodu decyzji FDA, o czym wyżej) i „gołębi” Fed nie idą przecież w parze.
Owszem, mówiono o tym, że w Chinach ruch samochodowy wrócił do normy, a pandemia znowu jest opanowywana, co pomagało surowcom, ale rynki akcji już nie za bardzo miały ochotę na wzrosty. Dotyczyło to przede wszystkim Europy, bo w USA indeksy rosły i dopiero końcówka sesji doprowadziła do niegroźnej realizacji zysków, przez co S&P 500 zyskał jedynie 0,15% (dzięki temu ustanowił nowy rekord), ale znowu najsilniejszy był NASDAQ zyskując 0,52% i poprawiając swój rekord. W środę teoretycznie mogło pomagać to, że Demokraci w Izbie Reprezentantów dogadali się w sprawie podziału środków z planowanego programu wartości 3,5 biliona dolarów, co (znowu teoretycznie) otwiera drogę do przyjęcia w końcu września (27.09) już zaakceptowanego przez Senat programu infrastrukturalnego o wartości 550 mld USD. Teoretycznie, bo ta sprawa mogła być dyskontowana już wcześniej. Poza tym konia z rzędem temu, kto zrozumie skomplikowaną drogę, jaką muszą przejść w USA tego typu programy zanim staną się prawem.
a zmiany indeksów były niewielkie. XETRA DAX nawet stracił 0,28%. Myślę, że w Niemczech już zaczynają się przedwyborcze drgawki (wybory 26.09). Ostatnie sondaże dają przewagę SPD (po raz pierwszy od 15 lat) i rośnie prawdopodobieństwo „koalicji świateł drogowych” (https://tiny.pl/9gs21 ), która dla rynków byłaby umiarkowanie niekorzystna. Poza tym indeks instytutu Ifo spadł mocniej niż tego oczekiwano.
ale w połowie sesji rozpoczęła się niegroźna korekta, więc końcowe zwyżki były śladowe. Indeks S&P 500 zyskał 0,22%, a NASDAQ 0,15% - w obu przypadkach były to nowe rekordy. Widać było już jednak, że impet popytu z przełomu tygodnia wygasa. Wyraźnie wzrosły rentowności obligacji (pozycjonowanie się przed sympozjum Fed), co doprowadziło do mocnego spadku ceny złota. Warto odnotować, że obroty na spółkach z indeksu S&P 500 są najniższe od lutego zeszłego roku, czyli zwyżki nie są potwierdzane obrotami. Z punktu widzenia analizy technicznej to duży minus dla obozu byków. W czwartek na giełdach europejskich panował spokój, chociaż niemiecki XETRA DAX rozpoczął dzień od solidnego spadku. Szkodziło to, że wyraźnie spadł indeks nastrojów konsumentów niemieckich (badany przez GfK). Szkodziło też to, że regulator amerykański wszczął śledztwo w sprawie odnogi Deutsche Bank zarządzającej majątkiem klientów. Spadki duże jednak nie były – XETRA DAX stracił 0,42%.
a kurs EUR/USD zabarwił się na czerwono, co znowu szkodziło złotu (nieznacznie). W drugiej połowie sesji rentowność spadła, co pozwoliło na zakończenie dnia na rynku złota na neutralnym poziomie. Kolejna wypowiedź Kaplana (o tym wyżej) i Esther George, szefowej Fed z Kansas City (też chce szybko rozpocząć ograniczenie QE) psuła nastoje, więc nie dziwiło to, że sesja w Stanach rozpoczęła się od spadku indeksów. Popyt usiłował je zatrzymać, ale tym razem się nie udało. Indeks S&P 500 stracił 0,58%, a NASDAQ 0,64%. To oczywiście jest na razie tylko niewinna korekta przed wypowiedziami Powella.