Zmienność na rynku walutowym wyraźnie maleje, co bije po oczach w zestawieniu z kolejnymi katastrofalnymi danymi gospodarczymi: liczba nowych bezrobotnych w USA wzrosła o kolejne 5,2 mln osób do rekordowego poziomu 22,1 mln, indeks aktywności wytwórczej Philadelphia Fed runął w kwietniu do poziomu -56,6 pkt, sprzedaż detaliczna w marcu w USA spadła o 8,7% w stosunku do lutego, produkcja przemysłowa zaś o 5,4%, chińskie PKB w I kwartale spadło rok do roku po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat, i to aż o 9,8%. W dodatku wiadomo, że kolejne tygodnie przyniosą dalsze fatalne informacje.
Brak wyraźnego trendu na kursie EUR/USD
Na tym polega zaleta (dla niektórych wada) rynków finansowych – inwestorzy starają się przewidzieć przyszłość, zazwyczaj mylą się w jedną lub drugą stronę, jednak na końcu okazuje się, że nie ma lepszych barometrów koniunktury niż aktualny kurs akcji, obligacji lub waluty. Dziś publikowane dane były już „grane” kilka tygodni temu. Aktualna sytuacja jest też o tyle ciekawa, że kryzys ma charakter globalny i trudno wskazać gospodarki, których dotknie on mniej. Reakcja rządów i banków centralnych jest też podobna – luzowanie monetarne i stymulacja fiskalna. Stąd brak wyraźnych trendów np. na kursie euro względem dolara (EUR/USD) – okolice 1,08-1,09 były już penetrowane w lutym, w wcześniej w październiku. Czasami pojawia się efekt bezpiecznej przystani – jeśli pojawiają się wyjątkowo złe informacje, kapitał płynie do USA jako najpewniejszego kraju, nawet jeśli te informacje dotyczą właśnie Stanów Zjednoczonych. Tym można wyjaśnić umocnienie dolara w tym tygodniu. Dlatego też najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest dalsza konsolidacja w zakresie 1,07-1,12.
Słabość polskiej waluty
Polska waluta z kolei wykazuje większą korelację do innych walut gospodarek rozwijających się, jak np. Turcji, niż do strefy euro, co brutalnie pokazuje gdzie globalny kapitał widzi miejsce naszego kraju. Od początku kwietnia jednak PLN raczej się umacnia, co niesie nadzieję względem kondycji polskiej gospodarki. Ryzyko pozostaje jednak wysokie, gdyż natura kryzysów często jest taka, że silniejszych mniej on dotyka niż słabszych.