Jeszcze w kwietniu tego roku Polska miała stać się czterdziestym krajem na świecie, który wprowadzi tzw. podatek cukrowy, czyli dodatkową opłatę nakładaną na sprzedawców napojów z wysoką zawartością cukru (a także alkoholu sprzedawanego w butelkach do 300 ml, czyli popularnych „małpkach”). Rządowe plany pokrzyżowała jednak pandemia koronawirusa, która całkowicie zmieniła priorytety legislacyjne. Myliłby się jednak ktoś, kto uważa, że Ministerstwo Zdrowia odpowiedzialne za kształt projektu zapomniało o nowym podatku. Wyższe ceny słodzonych napojów mogą bowiem pojawić się już na początku nowego roku, co więcej sama ustawa o podatku cukrowym ma zostać wprowadzona „ukradkiem” i w dość kontrowersyjny sposób.
Początkowo podatek cukrowy miał zostać wprowadzony w kwietniu, później zaś termin wejścia w życie ustawy przeniesiono na lipiec. Finalnie jednak została ona odrzucona w marcu przez Senat. Później zaś rząd miał na głowie znacznie pilniejsze sprawy, co jednak nie oznacza, że podatek od słodkich napojów „rozszedł się po kościach”.
Zapisy wprowadzające podatek cukrowy można bowiem znaleźć w Projekcie ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia funkcjonowania ochrony zdrowia w związku z epidemią COVID-19 oraz po jej ustaniu. Miałby on pojawić się od stycznia 2021 r. Jak zauważa jednak Rzeczpospolita, nowy podatek miałby zostać wprowadzony na mocy ustawy, która nie została przyjęta (gdyż została odrzucona przez Senat w marcu), co byłoby sporym naruszeniem procesu legislacyjnego i krokiem niezgodnym z konstytucją.
Więcej na temat podatku cukrowego przeczytasz w poniższym artykule: