Reklama
WIG82 745,58+1,45%
WIG202 436,05+1,72%
EUR / PLN4,31-0,01%
USD / PLN3,99-0,02%
CHF / PLN4,43-0,05%
GBP / PLN5,04-0,01%
EUR / USD1,08+0,02%
DAX18 492,49+0,08%
FT-SE7 952,62+0,26%
CAC 408 205,81+0,01%
DJI39 807,37+0,12%
S&P 5005 254,35+0,11%
ROPA BRENT87,07+1,60%
ROPA WTI82,70+1,20%
ZŁOTO2 232,81+1,87%
SREBRO25,03+1,87%

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Płacenie pod stołem przestanie się opłacać? Ministerstwo Finansów szykuje dotkliwe zmiany dla pracodawców

Darek Dziduch | 19:09 29 lipiec 2021
Płacisz pod stołem pracownikom? Zobacz co ryzykujesz! Ministerstwo Finansów szykuje zmiany dla pracodawców
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Resort finansów coraz skrupulatniej szuka pieniędzy, podejmując kolejne próby uszczelnienia systemu podatkowego. W ramach programu zwiększania ściągalności podatku dochodowego od osób prawnych, ministerstwo chce ukrócić dość powszechne zjawisko płacenia „pod stołem” części wynagrodzenia. Jednym ze sposobów ma być doprowadzenie do sytuacji, w której pracownik nie będzie obawiał się zgłosić tego, że pracodawca wypłaca mu część wynagrodzenia „na czarno”.

 

Unikanie podatków ma przestać się opłacać

Ministerstwo Finansów na początku tygodnia zaprezentowało pakiet uszczelniający system podatkowy, którego celem jest zwiększenie ściągalności podatków dochodowych od osób prawnych (CIT), tak aby ich wartość wzrosła nawet o 10%. Pakiet, oprócz szeroko komentowanych pomysłów, takich jak chociażby exit tax czy opodatkowanie tzw. „ukrytej dywidendy”, zawiera również propozycję o której dotychczas nie było mowy. W ramach walki z szarą strefą resort finansów chce całkowicie wyeliminować zjawisko płacenia „pod stołem”, które polega na tym, że pracownik zatrudniony na umowę o pracę otrzymuje część wynagrodzenia w ramach stosunku pracy, co podlega opodatkowaniu i obejmuje składki. Pozostałą ustaloną część wynagrodzenia pracodawca wypłaca poza rejestrem, w formie gotówki, unikając tym samym jej opodatkowania. Płacenie „pod stołem” skutkuje oczywiście niższymi wpływami do budżetu, dlatego też Ministerstwo Finansów zamierza zająć się tym problemem.

Obecnie takie zjawisko ma rację bytu w dużej mierze dlatego, że pracownikom, którzy otrzymują część wynagrodzenia „na czarno”, w żaden sposób nie opłaca się tego zgłaszać. Gdy pracownik zechce ujawnić takie wynagrodzenie wypłacane „pod stołem”, nakłada na siebie obowiązek samodzielnego wykazania dochodu w zeznaniu podatkowym i przede wszystkim odprowadzenia od niego podatku. Ministerstwo Finansów chce odwrócić ten model, obciążając pracodawcę zaległym podatkiem za wypłaty przekazywane swoim pracownikom „pod stołem” w przypadku wykrycia lub zgłoszenia nieprawidłowości. Oprócz samego zaległego podatku, będzie on musiał zapłacić karę w wysokości podatku od minimalnego wynagrodzenia. Ta zmiana ma doprowadzić do tego, że pracodawcy będą obawiali się proponować pracownikom rozliczenie części wynagrodzenia „pod stołem” ze względu na konsekwencje finansowe przy jednoczesnym zwolnieniu z odpowiedzialności zatrudnionego, który ujawni skarbówce, że część jego pensji znajduje się w szarej strefie podatkowej.

Reklama

 

Ilu pracodawców płaci „pod stołem”?

O tym, że wielu zatrudnionych otrzymuje część swojego wynagrodzenia „pod stołem” wiadomo od dawna, trudno jednak jednoznacznie określić jaka jest skala tego zjawiska. Nie bez powodu unikam nazywania „płacenia pod stołem” procederem, ponieważ przyzwolenie społeczne na wypłacanie części wynagrodzenia poza oficjalnym rejestrem jest relatywnie wysokie. Dla wielu pracowników, szczególnie tych zatrudnionych w mikrofirmach z kadrą do 10 osób, jest to wręcz coś całkowicie normalnego, z czym spotkali się nie tylko u obecnego pracodawcy, ale również na swojej wcześniejszej drodze zawodowej. Badania CBOS z 2016 r. niejako potwierdzają tę tezę, ponieważ wynika z nich, że niemal co piąty ankietowany nie widzi nic złego w płaceniu „pod stołem” - aż 19% respondentów uważało, że jest to wyraz zaradności pracodawcy, szukającego sposobów na obniżenie kosztów zatrudnienia.

Jaka jest zatem skala tego zjawiska w Polsce? Jak wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego „Skala płacenia pod stołem w Polsce”, dotyczyło ono co ósmego pracownika zatrudnionego na umowę o pracę, czyli ponad 1,4 mln osób. „Pod stołem” wypłacanych jest ok. 6% wartości wynagrodzeń ze stosunku pracy w Polsce, co w 2018 r. odpowiadało za 1,6% PKB. Jak nietrudno się domyślić, wypłacanie części wynagrodzenia poza rejestrem jest mocniej rozpowszechnione w mikrofirmach, zatrudniających do dziesięciu pracowników - jak wynika z badania PIE, zjawisko to dotyczy aż 31% małych przedsiębiorstw. W przypadku firm zatrudniających więcej niż dziesięciu pracowników na umowę o pracę, skala „płacenia pod stołem” została oszacowana na 11%. Skupienie tego zjawiska w małych i mikroprzedsiębiorstwach jest dość proste do wyjaśnienia - w niewielkich firmach relacje pomiędzy pracownikami a pracodawcą są mniej formalne, wielu zatrudnionych w niewielkich zakładach pracy nie ma też realnego wyboru, jednocześnie ciesząc się z posiadania umowy o pracę, nawet jeśli „na papierze” zarabiają oni minimalną krajową i też od takiej stawki odprowadzane są ich składki ubezpieczeniowe. W małych firmach udział kosztów wynagrodzeń w skali całej działalności jest wysoki, stąd też duża presja na obniżanie kosztów zatrudnienia.

W przedsiębiorstwach zatrudniających więcej niż dziesięciu pracowników skala płacenia „pod stołem” jest znacznie niższa ze względu na większe ryzyko kontroli skarbowej czy inspekcji PIP, a także bardziej formalne relacje na linii pracownik-pracodawca. Większe firmy są również zobowiązane do prowadzenia pełnej, a nie uproszczonej księgowości, co dodatkowo utrudnia wypłacanie pracowników w dwóch częściach - oficjalnej i tej „pod stołem”, w formie gotówki.

Co ciekawe, zjawisko płacenia „pod stołem” najczęściej dotyka osób młodych, a także słabo wykształconych i nie posiadających poszukiwanych na rynku pracy kompetencji oraz kwalifikacji - mówiąc prościej, osób które nie zarabiają dużo. Z raportu PIE wynika jednak, że przeciętna kwota wypłacana „pod stołem” jest relatywnie wysoka i w 2018 r. wyniosła 1971 złotych. Dane statystyczne nie pozwalają jednak stwierdzić jaki odsetek zatrudnionych otrzymuje w gotówce kwotę przewyższającą oficjalne wynagrodzenie na umowie o pracę.

Reklama

Płacenie „pod stołem” jest najbardziej powszechne w branżach, w których dominują niewielkie przedsiębiorstwa i  w których ze względu na swoją specyfikę występuje duży odsetek pracowników otrzymujących wynagrodzenie minimalne - mowa przede wszystkim o branży hotelarskiej i wypoczynkowej, gastronomii, usługach związanych z urodą, a także branż rozrywkowo-eventowej i rekreacyjnej. Z ankiety przeprowadzonej przez PIE wynika, że 35% przedsiębiorców z tych branż uważa, że co najmniej wynagrodzeń jest częściowo wypłacana „pod stołem”. Zjawisko to jest również popularne w branżach handlowej i budowlanej - dostrzega je co drugi przedsiębiorca z tych sektorów gospodarki.

Jak wynika z opracowania „Skala płacenia pod stołem w Polsce”, opisywane zjawisko może oznaczać dla sektora finansów publicznych straty przekraczające 17 mld złotych rocznie, co jest wartością na tyle dużą, że można zestawiać ją chociażby z luką VAT, która w 2018 r. wyniosła niecałe 19 mld złotych, a także z luką CIT, której wysokość oszacowano na 22 mld złotych (2018 r.).

URL Artykułu

 

Komu wypłata „pod stołem” się opłaca?

Reklama

Skoro można bez większych wątpliwości przyznać, że zjawisko płacenia części wynagrodzenia w gotówce, poza rejestrem, jest dość powszechne, szczególnie w małych firmach, warto byłoby zastanowić się dlaczego tak jest. Logicznym wyjaśnieniem są przede wszystkim wysokie koszty zatrudnienia na podstawie umowy o pracę w Polsce, szczególnie dla stanowisk o niskim wynagrodzeniu. Klin podatkowy, czyli różnica pomiędzy całkowitym kosztem zatrudnienia pracownika na pełny etat, a otrzymywanym przez niego wynagrodzeniem „na rękę”, dla osób o pensji oscylujących wokół połowy średniej krajowej i tym samym minimalnego wynagrodzenia (2800 PLN brutto) jest w naszym kraju relatywnie wysoki. Wg danych OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju), Polska jest na szóstym miejscu (na 36 krajów członkowskich) pod względem wysokości obciążeń podatkowych dla najniższych pensji - wynosi on niemal 40%.

Dla przykładu, pracownik zatrudniony w 2021 r. na umowę o pracę, zarabiający minimalną pensję 2800 PLN brutto otrzyma „na rękę” 2061 złotych z groszami każdego miesiąca, podczas gdy pracodawca będzie musiał finalnie zapłacić za jego zatrudnienie 3373,44 PLN. To zaś oznacza klin podatkowy na poziomie 39% dla minimalnego wynagrodzenia na umowie o pracę.

Weźmy teraz pod uwagę sytuację pracownika zatrudnionego na umowę o pracę, który zarabia trochę więcej - 3500 PLN brutto. Jego comiesięczne wynagrodzenie po opodatkowaniu wyniesie 2555 PLN z groszami, zaś łączny koszt pracodawcy poniesiony na jego zatrudnienie wzrośnie już do 4216,80 PLN miesięcznie. Klin podatkowy w 2021 r. dla umowy o pracę na 3500 PLN brutto wyniesie 39,4%.

Weźmy teraz pod uwagę wyższe wynagrodzenie na umowie o pracę, oscylujące w granicach średniej krajowej wg GUS w czerwcu - 5800 PLN brutto. Zatrudniony na takich warunkach w roku podatkowym 2021 otrzyma 4177 PLN z groszami miesięcznie. Pracodawca, chcąc zatrudnić na umowę o pracę za 5800 PLN brutto, musi wyłożyć każdego miesiąca niemal 7 tys. złotych - dokładnie 6987,84 PLN.

Klin podatkowy przy tych założeniach wynosi już ponad 40%.

Reklama

W przypadku umowy o pracę z wynagrodzeniem 10 000 PLN brutto, zatrudniony otrzymuje „na rękę” 7140,39 złotych, zaś łączny koszt pracodawcy wynosi 12 048 PLN miesięcznie. Klin podatkowy w takiej sytuacji to ponad 40,7%.

O ile w przypadku wyższych wynagrodzeń, przekraczających przeciętną pensję, płacenie „pod stołem” wydaje się rzadszym zjawiskiem, o tyle w małych przedsiębiorstwach, w których najwięcej zatrudnionych zarabia poniżej średniej, występuje ono znacznie częściej. Jak wygląda to w praktyce? Załóżmy na konkretnym stanowisku pracownik będzie zarabiał 3500 PLN brutto. W przypadku takiej kwoty na umowie o pracę, do jego kieszeni finalnie trafi 2555 PLN miesięcznie, podczas gdy pracodawca będzie musiał wyłożyć ponad półtora tysiąca więcej, 4216,80 PLN. Umawiając się z pracownikiem na wypłatę części pensji „pod stołem” może zatrudnić go za minimalną krajową pensję na umowie o pracę, czyli 2800 PLN brutto. Z tytułu samej umowy pracownik otrzyma „na rękę” 2061 PLN miesięcznie, za co pracodawca zapłaci 3373 PLN. Obie strony mogą się umówić np. na 600 PLN wypłacane pracownikowi co miesiąc „pod stołem”, w gotówce. Wówczas zatrudniony zarobi 2661 PLN „na rękę”, czyli o ponad sto złotych więcej niż na umowie o pracę za 3500 brutto, zaś pracodawca obniży łączne koszty zatrudnienia do 3973 PLN, czyli o 243 PLN miesięcznie. Taki układ - przynajmniej pozornie - wygląda jak sytuacja win-win zarówno dla pracownika, jak i pracodawcy.

URL Artykułu

 

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem?

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

Napisz do redakcji


Darek Dziduch

Darek Dziduch

Redaktor portalu FXMAG i wydawca magazynu Inwestor. Nagrywa na YouTube materiały edukacyjne, poruszając tematy związane przede wszystkim z inwestycjami, finansami osobistymi i gospodarką.

Obserwuj autoraTwitter


Reklama

Czytaj dalej