Artykuł z serii: "Piotr Kuczyński dla iWealth"
Jak zwykle rozpoczynam komentarz w poprzedni piątek. Właśnie w piątek 15.10 raportów kwartalnych spółek było w USA niewiele, ale Goldman Sachs pochwalił się wynikiem oczywiście lepszym od prognoz. Ta stara gra Wall Street (niższe prognozy, wyższe wyniki) nie przestaje mnie śmieszyć tym, że zawsze działa.
Skupiono się na danych makro, które były słodko – gorzkie (szczegóły w komentarzu tygodniowym 22.10). Sprzedaż detaliczna we wrześniu wzrosła, a miała spaść (miesiąc do miesiąca), ale indeks NY Empire State zanurkował zdecydowanie mocniej niż tego oczekiwano, a indeks Uniwersytetu Michigan (dane wstępne) spadł (oczekiwano, że wzrośnie). Jak widać niespecjalnie było się czym cieszyć, ale rynek w tej fazie (przypominam – sezon raportów kwartalnych) wybiera rodzynki i nie widzi cytryn – skupiono się na danych o sprzedaży detalicznej zapominając o nastrojach konsumentów i obniżania się oczekiwań co do reszty gospodarki.
mimo tego, że całkiem mocno wzrosła rentowność obligacji (po ostatnich spadkach to nawet dziwić nie mogło). Rentowność uderzyła jednak w ceny złota, które straciło półtora procent stawiając pod dużym znakiem zapytania formację podwójnego dna. Nie zaszkodziło to w niczym surowcom przemysłowym – nadal drożał ropa i gwałtownie drożała miedź.
W poniedziałek w USA, najwyraźniej czekano na zakończenie sesji w Europie, bo właśnie po nim indeksy dziarsko ruszyły na północ. Chińskie dane szybko poszły w zapomnienie i gracze nadal kupowali spółki z sektora wysokich technologii licząc na ich znakomite raporty kwartalne. Nawet kontynuacja zwyżki rentowności obligacji i słabe dane makro (o nich niżej) nie zaszkodziły bykom. Spory wzrost NASDAQ (0,84%) wyciągnął też w górę S&P 500, który zyskał niewiele, bo tylko 0,34%. DJIA nawet odnotował mikroskopijną stratę (0,1%).
Wtorkowa sesja była kontynuacją poniedziałkowej i generalnie wynikała z nastrojów, które były ciągle pobudzane przez sezon raportów kwartalnych. Nawet ciągły wzrost rentowności obligacji (sięgnęły poziomu z maja 2021) nie był w stanie zaszkodzić sektorowi „growth”. A przecież wszyscy pamiętamy jak w marcu właśnie wzrost rynkowych stóp procentowych zrodził narrację zgodnie z którą trzeba uciekać z tego sektora akcji.
Indeksy na Wall Street od początku sesji rosły, a nastroje na giełdach amerykańskich różniły się bardzo od nastrojów w Europie (o czym niżej). W zasadzie nie było próby osłabienia rynku. Nawet to, że Christopher Waller, gubernator Fed, ostrzegł, że Fed może być zmuszony od bardziej „jastrzębich” akcji, bo inflacja wydaje się nie ustępować, co podniosła rentowności obligacji rynkowi akcji nie zaszkodziło. S&P 500 zyskał 0,74%, a NASDAQ 0,71% i oba indeksy były już o krok od rekordowych poziomów
ale spadająca cena akcji Netflix po publikacji raportu kwartalnego postawiła pewien znak zapytania przez ci byki miały już trochę pod górkę. Nie na tyle jednak, żeby S&P 500 nieco nie zyskał – wzrósł o 0,37% i ustanowił nowy rekord (w cenach zamknięcia). Również DJIA otarł się o rekord i jedynie NASDAQ odnotował mikroskopijny spadek. W czwartek od rana nagłówki robiło nieco zapomniane już „straszydło”, czyli chiński deweloper Evergrande. Okazało się, że próba sprzedaży jego części za 2,6 biliona USD zakończyła się niepowodzeniem. Niepowodzeniem zakończyły się też rozmowy o innych transakcjach mających zapewnić fundusze na spłatę wymaganego zadłużenia. Ten wygodny pretekst doprowadził do spadku indeksów w Azji.
W USA publikowane po sesji środowej wyniki kwartalne i prognozy IBM oraz Tesli, nie zostały przyjęte przez graczy uczestniczących w handlu posesyjnym z zadowoleniem. Ceny tych akcji wyraźnie spadały, co też dobrego nastroju nie robiło. A jednak od początku sesji całkiem wyraźnie zyskiwał NASDAQ (po prostu giganci rynku opublikują raporty w przyszłym tygodniu). Akcje Tesli jednak drożały, a IBM traciły blisko dziewięć procent.
Nadal rosły rentowności obligacji, co powinno bardzo graczy niepokoić, ale tak się nie działo. NASDAQ rósł prowadząc w końcówce sesji do góry również S&P 500. Osuwał się jedynie (nieznacznie) DJIA – przez spadki cen akcji IBM. NASDAQ zyskał 0,62% i jest już blisko szczytu, a S&P 500 wyrównał rekord. Niby wiadomo, o co chodzi, ale mimo wszystko ta litera V na indeksach wtedy, kiedy sytuacja się znacznie pogarsza jest czymś, co musi niepokoić.