Proponuję namysł nad jednym z tematów psychologii tradingu, a jest nim emocjonalna reakcja po zyskownej lub stratnej transakcji. Nial Fuller w tym kontekście posługuje się terminem „BIAS”, co można przetłumaczyć z jednej strony jako tendencyjność, stronniczość, a z drugiej jako obciążenie, podleganie szkodliwym wpływom. Myślę, że w istocie chodzi o oba te znaczenia jednocześnie.
BIAS – wersja euforyczna
Po zyskownej transakcji może nam się przydarzyć BIAS w wersji miłosnej. Po wygranej w pewnym sensie „kochamy rynek” (bo dał zarobić) i „kochamy siebie” (bo potwierdziliśmy swoje zdolności intelektualne oraz inwestycyjne). Jakie mogą być skutki uwikłania w ten przyjemny emocjonalny węzeł? To proste – ponieważ w tym momencie „kochamy rynek” i „mocniej w siebie wierzymy”, więc czujemy się pewniej i łatwiej nam będzie otworzyć kolejną pozycję nawet wówczas, gdy nie będzie spełniała wszystkich kryteriów racjonalnego zagrania. Nial Fuller przestrzega nie tylko przed tym, byśmy nie oddawali rynkowi swoich ciężko zarobionych pieniędzy, które wpłacamy na konto inwestycyjne, lecz również by nie oddawać tych pieniędzy, które już zarobimy na forexie. Niestety BIAS euforyczny nam w tym nie pomaga. Zbyt szybki powrót na rynek w stanie pozytywnego obciążenia i stronniczości naraża na to, że błyskawicznie oddamy nie tylko zarobione pieniądze, lecz również te, które jak nam się jeszcze chwilę temu wydawało, stanowią nienaruszalną granicą naszych strat.
BIAS – wersja nienawistna
Zastanówmy się nad stanem naszych emocji, gdy pozycja (szczególnie wtedy, gdy w jej zyskowność bardzo mocno „wierzyliśmy”) jednak przyniosła stratę i … rozczarowanie. Otóż może nam się zdarzyć uwikłanie w nienawiść do rynku, wpadniecie w BIAS „nienawistny”. To się zdarza nieomal poza progiem świadomości, albo inaczej – nawet jak umysł stara się do nas szeptać: „ … daj spokój, wyluzuj, pojawią się inne okazje ”, to ostatnim aktem samoświadomości jest „świadome” wyłączenie tego hamulca. Wówczas zdarzają się absolutnie furiackie zachowania. Pragnąc natychmiast odebrać rynkowi to, co „moje” otwieramy pozycje o zwielokrotnionym wolumenie, czasem nawet bez zleceń obronnych. Trader przeżywa stan nienawiści do rynku i chce mu „przyłożyć”. A gdy chce się „rynkowi przyłożyć” to na tę chwilkę trzeba w paradoksalnym i absurdalnym doświadczeniu „uwierzyć w siebie”, choć rynek już wcześniej pokazał, że do genialności nam daleko.. Emocje wariują i kierują wiązką intelektualnych nonsensów: „ … nie oddam na samym dołku …”, „.. niech ich wszystkich szlag trafi…”, „.. w końcu zacznie spadać, a ja będę poza rynkiem, kurde (wersja łagodna) … ” itd. itd., aż do …. wyczyszczenia konta. BIAS w wersji nienawistnej to potężna niszczycielska siła i oczywiście nie zawsze występuje w tak przerysowanej formie. Zauważmy jednak, że negatywne emocje są zazwyczaj znacznie silniejsze, niż ich pozytywne odpowiedniki i trader, który w swojej rynkowej praktyce dopuści do ich panowania niestety jest zgubiony.
Jak się bronić przed BIAS-em (a raczej jego skutkami) w wersji miłosnej i nienawistnej?
Kilka wskazówek na dobry początek:
- stała świadomość tego zagrożenia i obserwacja swoich emocjonalnych reakcji,
- wcześniej planowany odpoczynek od rynku po każdej transakcji – np. 12 godzin (w zależności od stylu inwestowania),
- systematyczna wypłata zysków z konta. Chodzi o to, by odczuć realność nie tylko wpłacanych, lecz również zarobionych pieniędzy.