Od końca grudnia notowania kontraktów na amerykański indeks S&P 500 wzrosły o ponad 20 proc., czyniąc początek roku bardzo korzystnym dla rynkowych byków. Większość wzrostów zarówno na SPX, jak i na Nasdaq100 czy DJIA została wykreowana z dwóch głównych powodów.
Pierwszy z nich to ukłon Rezerwy Federalnej w stronę Wall Street i zapowiedź co najmniej pauzy w cyklu podwyżek stóp procentowych oraz wzmianka o elastycznym podejściu do zmniejszania sumy bilansowej FED - czyli ściągania pieniędzy z rynku. Drugi z nich to wzrost nadziei na zahamowanie lub odwrócenie skutków wojny handlowej, która zaczęła także dotykać nie tylko chińskie, ale również i amerykańskie firmy. Poprawa dialogu ma korzystny wpływ na postrzeganie przyszłych potencjalnych zysków wiodących spółek w USA.
Pytanie, jak długo rynek może grać pod te dwa czynniki, które wydaje się, że w dużym stopniu zostały już zdyskontowane, a amerykańskie indeksy powędrowały pod kluczowe technicznie opory, zmniejszając dynamikę zwyżki.
Wykres dzienny S&P500. Źródło: platforma Conotoxia
Najbardziej interesująco prezentuje się sytuacja na wykresie S&P500, gdzie notowania dotarły do kluczowego oporu wynikającego z historii wykresu i trzykrotnego zatrzymania w rejonie 2817 pkt. Co więcej rynek zaczął rysować potencjalną formację klina kończącego, zmniejszając amplitudę wahań przy ostatnich wzrostach. Również średnie MACD zbliżają się do przecięcia.
Jeśli zatem wspomniany opór miałby zostać obroniony, zostanie to potwierdzone przez wybicie dołem z klina oraz przez przecięcie średnich MACD. Wtedy pierwszym minimalnym celem dla korekty mogłaby być 200-sesyjna średnia.