Paradoksalnie kilka dobrych dla euro informacji zmaterializowało się w tym tygodniu, a wspólna waluta jednak od czwartku zaczęła być w wyraźnej defensywie, w efekcie czego kurs eurodolara jest już przy 1,2080 wobec lokalnego maksimum na 1,2150. Technicznie tymczasem odbicie od 1,20 sugerowało ruch w górę do oporu na 1,23. Teoretycznie jest on cały czas możliwy, a dopiero wyraźne wybicie poniżej wsparcia na 1,20 byłoby negacją tego sygnału. Zwraca jednak uwagę, że po paru dniach spadku rentowności amerykańskiego długu zaczęły odbijać, a rynek surowców wyhamował wzrosty, co poprzednio było katalizatorem do umocnienia dolara.
który w swoim wystąpieniu podkreślił, że obecna polityka pieniężna i niskie stopy procentowe są optymalną strategią. Tymczasowy wzrost inflacji nie będzie problemem dla Fed, gdyż pod uwagę brany jest cały trend inflacyjny. Tolerancja Rezerwy Federalnej na czasowo wyższą niż 2% inflację utrzymuje się i chociaż rynek o tym wie, powtarzanie tego za każdym razem w jakiś sposób wpływa na dolara. Teraz jednak nastąpiła realizacja zysków z wcześniejszych wzrostów. Euro nie pomagają też dobre wieści z Włoch, gdzie prawdopodobnie przyszły premier M. Draghi dostał poparcie od posłów Ruchu 5 Gwiazd, dzięki czemu może on faktycznie zostać premierem, a jest to kandydat bardzo dobrze postrzegany przez inwestorów. Na drugim biegunie mogą być obawy już nie tyle o rosnące tempo rozprzestrzeniania się COVID-19 co o profilaktyczne przedłużanie obostrzeń aż do mocnego progresu szczepień, co wpłynęłoby negatywnie na PKB strefy euro w I połowie 2021 r.
który spadł o 0,7% kw/kw i o 2,8% r/r. Spodziewano się tymczasem nieco głębszego spadku. Przełożenia na złotego tych danych nie widać. W tym tygodniu jednak polska waluta traci, a to oznacza, że znów kurs EUR/PLN oscyluje wokół 4,50. Możliwe, że wraz z upływem czasu i zbliżaniem się do terminu 25 marca (wyrok SN ws. kredytów frankowych) obawy o stabilność sektora bankowego i potencjalną podaż złotego ze strony banków będą ciążyć złotemu.